Established 1999

KU PRZESTRODZE

14 październik 2019

Historia lubi się powtarzać

Za miesiąc minie setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Trwała ona zaledwie 21 lat i zakończyła się najstraszniejszą w naszych dziejach katastrofą, zagrażająca bytowi biologicznemu narodu. Dlaczego tak się stało, czy dramat ten był nieunikniony i czy mogliśmy mu zapobiec? Warto, mimo upływu wielu lat, wracać do tych wydarzeń i całego okresu międzywojennego dwudziestolecia, by uczyć się na popełnionych wtedy błędach. Szczególnie teraz jest to konieczne, bo oficjalna propaganda historyczna, nazywana szumnie polityką historyczną, prowadzi w ślepy zaułek – pisze Wiesław Krzywicki.

Wiesław Krzywicki

Za dzień odrodzenia Polski przyjęto datę 11 listopada 1918 r., kiedy to Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk. Tego samego dnia brytyjski premier David Lloyd George obwieścił podpisanie zawieszenia broni pomiędzy Niemcami a mocarstwami sprzymierzonymi, wypowiadając przy tym  słowa: „Wierzę, że możemy teraz powiedzieć, że tego doniosłego poranka położono kres wszystkim wojnom”. Tymczasem Europę dzieliło zaledwie dwadzieścia jeden lat od nowego, o wiele gorszego wojennego kataklizmu.

28 czerwca 1919 roku podpisany został przez Niemcy, mocarstwa Ententy, państwa sprzymierzone i stowarzyszone traktat wersalski – traktat pokojowy kończący I wojnę światową. Ustalił on wiele granic międzypaństwowych w Europie oraz wprowadził nowy ład polityczny. Jedną z podstawowych zasad tego ładu była zasada samostanowienia. Gdy proces ten został zakończony okazało się jednak, że pod rządami obcej władzy żyło nie mniej ludzi niż przed wybuchem wojny.

Podpisanie Traktatu Wersalskiego

Podpisanie Traktatu Wersalskiego

W trakcie konferencji wersalskiej, kiedy jednak było już za późno na nowe ustalenia, Lloyd George, w memorandum skierowanym 25 marca 1919 r. do prezydenta Wilsona pisał:

„Nie jestem w stanie wyobrazić sobie poważniejszego powodu przyszłej wojny, niż ten, że Niemcy, którzy udowodnili, że są jednym z najbardziej energicznych i potężnych narodów świata, będą otoczeni szeregiem małych państw, w takich, których społeczeństwa nigdy nie były w stanie stworzyć sobie stabilnych rządów, przy czym w każdym z tych państw żyje znaczna liczba Niemców głośno domagających się wcielenia do swego rodzinnego kraju”.  Prorocze słowa!

Paradoksem było, iż traktat wersalski, mimo swego represyjnego charakteru, powiększał słabość Francji i strategiczną przewagę Niemiec. Przed wojną Niemcy na wschodzie i zachodzie miały potężnych sąsiadów. Nie mogły prowadzić ekspansji w żadnym kierunku nie natykając się na jakąś potęgę – na Francję, na Austro-Węgry czy na Rosję. Po traktacie wersalskim Niemcy nie miały już na Wschodzie równorzędnego partnera. Wobec osłabienia Francji, rozpadu Astro-Węgier i rewolucji w Rosji, przywrócenie dawnej równowagi sił nie było możliwe.

W trakcie wojny w 1916 r. brytyjski minister spraw zagranicznych lord Balfour był przeciwny utworzenia niepodległej Polski i ostrzegał:

Jeśli Polska będzie niepodległa i stanie się państwem buforowym pomiędzy Rosją, a Niemcami, w przyszłej wojnie Francja znajdzie się na łasce Niemiec. Rosja nie byłaby w stanie przyjść jej z pomocą, nie gwałcąc neutralności Polski”.

I właśnie przed takim dylematem stanęła Europa w 1939 roku. By powstrzymać Niemcy, Francja potrzebowała sojusznika na Wschodzie, który zmusiłby Niemcy do prowadzenia wojny na dwa fronty. Jedynie Rosja mogła odegrać taką rolę. Ponieważ jednak pomiędzy Niemcami a Rosją znalazła się Polska, Rosja mogła wywrzeć naciski na Niemcy, dokonując agresji na Polskę. A sama Polska była zbyt słaba, by odegrać rolę Rosji. Tak więc, traktat wersalski stwarzał dla Niemiec i dla Rosji zachętę do dokonania rozbioru Polski, a więc dokładnie tego co zrobiły w dwadzieścia jeden lat później.

W powojennych Niemczech panowała wrogość do Polski. Polska była postrzegana jako „sezonowy” twór państwowy powstały na gruzach imperiów Hohenzolernów, Habsburgów i Romanowów, całkowicie zależny od Francji i Wielkiej Brytanii i będący jednym z głównych czynników braku stabilizacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Uważano istnienie państwa polskiego za „nie do pogodzenia z warunkami egzystencji Niemiec” (dowódca Reichswehry gen. Hans von Sect). Marzono o powrocie do sytuacji sprzed końca I wojny światowej, kiedy Rzesza graniczyła na wschodzie z Rosją.

W niektórych kręgach polityków głoszono też koncepcje zbliżenia Niemiec z komunistyczną Rosją, by przeciwstawić się wpływom liberalizmu i kapitalizmu. Wydaje się, że nawet w Republice Weimarskiej silniejsze były tendencje antyzachodnie niż antyradzieckie.

Spotkanie Józefa Becka z Adolfem Hitlerem

Spotkanie Józefa Becka z Adolfem Hitlerem

30 stycznia 1933 roku prezydent Niemiec Paul von Hindenburg mianował kanclerzem Rzeszy Adolfa Hitlera. Ten człowiek, uważany za politycznego nieudacznika i hochsztaplera, wyśmiewany w kabaretach, otrzymał władzę większą od cesarza Wilhelma II i kanclerza Bismarcka razem wziętych.

Hitler, od początku swej politycznej kariery, także zajmował w stosunku do Polski wrogie stanowisko. Np. podczas wojny polsko-bolszewickiej oceniał, iż udzielona nam przez Francję pomoc militarna jest wymierzona nie tylko w Armię Czerwoną, ale także w Niemcy i z tego względu uważał za wskazany ewentualny sojusz Rzeszy z Rosją. Agresję bolszewików na Polskę oceniał jako przejaw dążenia komunistycznej Rosji do imperialistycznych celów, podobnych do tych zamierzeń, którymi powinni kierować się Niemcy.

Swe credo zawarł Hitler w „Mein Kampf”. Napisał tam, iż wszędzie gdziekolwiek mieszka choćby jeden Niemiec, Rzesza Niemiecka ma prawo zbrojnie zająć te tereny oraz, że Niemcy powinny zdobywać przestrzeń życiową głównie na wschodzie Europy. Obiecywał też zjednoczenie wszystkich ziem zamieszkałych przez Niemców i budowę Wielkich Niemiec. Słowian uważał za „podludzi” (Untermenschen) i zakładał, że ich większość miała stanowić jedynie rezerwuar taniej siły roboczej dla Niemiec, skazanej w dłuższej perspektywie czasowej na degradację fizyczną i umysłową. Odnosząc się do spraw Polski uważał, że po długim okresie rozbiorów nie powstałoby państwo polskie, gdyby Niemcy i Rosja nie znalazły się we wrogich sobie blokach militarnych podczas I wojny światowej, lecz były sojusznikami. Skoro jednak do tego nie doszło, nad czym ubolewał Hitler, to „siłą rzeczy utworzenie państwa polskiego musiało się stać fatalne dla Niemiec”.

Te i inne obłędne, zbrodnicze idee i plany Hitlera, wyłożone w programie NSDAP z 24 lutego 1920 r., a potem w Mein Kampf, stały się niezmiennym wykładnikiem doktryny niemieckiego faszyzmu. 12 lutego 1933 r. natychmiast po objęciu urzędu kanclerskiego ukazał się wywiad z Hitlerem, w którym traktat wersalski określił jako „nieszczęście nie tylko dla Niemiec”, a przynależność do Polski obszaru Pomorza, oddzielającego Berlin od enklawy wschodnio-pruskiej nazwał „haniebną niesprawiedliwością” i że Niemcy będą dążyć do odzyskania owego „pomorskiego korytarza”. W przemówieniu 1 listopada 1933 roku powiedział: „Nie po to zostałem kanclerzem Rzeszy, aby inaczej działać, niż zapowiadałem to przez czternaście lat…”. I rzeczywiście, z żelazną konsekwencją, krok po kroku, realizował zapowiedziany program, który kosztował ludzkość 50 milionów istnień.

Niemieccy żołnierze wyłamują szlaban graniczny

Niemieccy żołnierze wyłamują szlaban graniczny

A więc odrodzona Rzeczpospolita znalazła się w okresie międzywojennym w bardzo nieciekawej sytuacji geopolitycznej: maksymalnie rozciągnięte granice, brak poparcia mocarstw zachodnich, nieprzyjazne państwa wokół, jawna wrogość Niemiec, konflikt z Litwą, potężny i niebezpieczny sąsiad wschodni, nieprzychylne nastawienie Czechosłowacji. A do tego brak jakiegokolwiek sojusznika na granicy zachodniej, południowej i wschodniej, jeśli nie liczyć Łotwy i Rumunii (wspólne granice z nimi tworzyły jednak zaledwie 8% całości naszych granic).

Józef Piłsudski zdawał sobie sprawę z niekorzystnego położenia Polski na arenie międzynarodowej, dlatego też prowadził śmiałą politykę, określaną jako „dążenie do zdystansowania Niemiec w celu stłumienia narastającego rewizjonizmu i militaryzmu”. Prowadzenie takiej polityki wymagało unormowania stosunków polsko-radzieckich, co nastąpiło po długoletnich działaniach w lipcu 1932 roku, kiedy oba państwa podpisały układ o nieagresji. Podobno Piłsudski proponował nawet prewencyjną wojnę przeciw Niemcom lecz raczej chodziło o rozpuszczenie pogłosek, by skłonić „nowe Niemcy” by były bardziej podatne na polskie zabiegi (rzeczywiście te pogłoski spowodowały złagodzenie polityki Berlina wobec Polski).

W 1932 roku ministrem spraw zagranicznych został pułkownik Józef Beck. Tak go scharakteryzował Leon Noël, ambasador francuski w Polsce (1935 – 1939):

„Płk Beck mógłby być prawdziwym mężem stanu, gdyby tak nie lekceważył znaczenia doświadczeń przeszłości, których sam nie miał… Odznaczał się tendencją do traktowania wszystkiego, co działo się poprzednio, za mało ważne, a dotychczasową sztukę rządzenia jako będącą dopiero w kolebce. Rady przedstawicieli starszego pokolenia, nauki historii wydawały się tym ludziom zbędne. Bezgraniczna wiara w siebie skłaniała ich do uważania się za nieomylnych… Jego podróże oficjalne, pochlebne przyjęcia, jakiego doznawał za granicą, mimo młodego wieku i świeżego dopiero pojawienia się w czołówce międzynarodowej polityki – powodowało, że od razu zaczął się uważać za jednego z pierwszych mężów stanu. (Jednemu z zagranicznych mężów stanu, który zapytał go po jednej z podróży do Niemiec, co myśli o Hitlerze, Beck odpowiedział kilku pochlebnymi słowami o Kanclerzu, lecz dodał: „to jednak nie jest płk Beck”… Beck kierował polityką polską prawie bez kontroli.”

Po śmierci Piłsudskiego autorytet Becka w sprawach zagranicznych nie był przez nikogo kwestionowany. Wystarczało, że zdawał od czasu do czasu prezydentowi i marszałkowi Rydzowi-Śmigłemu sprawozdanie z ogólnej sytuacji. Parlament go nie krępował. Zazwyczaj ograniczał się do odczytania raz do roku krótkiej deklaracji w Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu lub Senatu, po czym odpowiadał na dyskretnie stawiane pytania członków komisji. To było wszystko, gdyż prasa znajdowała się pod ścisłym nadzorem.

17.09.1939 r. Czerwonoarmiści przy polskim słupie granicznym

17.09.1939 r. Czerwonoarmiści przy polskim słupie granicznym

Po śmierci Piłsudskiego rządzący rozwinęli jego kult mający swoje święta – rocznice Marszałka – swój rytuał, swoich kapłanów, a nawet doktrynę objawioną. Najmniejszy pozór krytyki pod adresem polityki, którą zawsze podawano za jego politykę, był uważany za prawdziwe bluźnierstwo i surowo karany. Idee Marszałka stały sie dogmatami, nie wolno było podawać w wątpliwość ich bezwzględnej wartości ani przeciwstawiać im nowych konieczności. Taki system prowadził do stagnacji i izolował rząd od narodu. Opozycjonistów usuwano z ważniejszych stanowisk, stawiano pod pręgierzem, zamykano w Berezie Kartuskiej, przywódcy zaś sanacyjni tworzyli rodzaj syndykatu rządzącego Polską pod pozorem, że to tylko oni byli do tego zdolni, uważając się bowiem za wykonawców testamentu Piłsudskiego, przywłaszczyli sobie wyłączność rozumienia prawdziwego dobra kraju.

To wyjaśnia brak refleksji politycznej w latach trzydziestych w Warszawie nad kruchością polskiej niepodległości – między dwoma wielkimi, wrogimi państwami totalitarnymi i przy własnej ekonomicznej i militarnej słabości. W przededniu wojny dawano społeczeństwu do zrozumienia, iż Rzeczpospolita jest „ósmym mocarstwem świata”, że Wojsko Polskie dysponuje siłą co najmniej równą sile armii niemieckiej. Taka polityka prowadziła do nieuchronnej klęski.

W przeciwieństwie do tej fatalnej polityki polskiej Niemcy z żelazną konsekwencją realizowali plany zarysowane na początku lat dwudziestych: wstrzymanie płatności reparacji wojennych – 1933, utworzenie Wehrmachtu – 1935, remilitaryzacja Nadrenii – 1936. Potem 12.03.1938 r. nastąpił anschluss Austrii w którego wyniku hitlerowskie Niemcy uzyskały granice z Węgrami, Jugosławią, Włochami i Lichtensteinem. Czechosłowacja znalazła się praktycznie w niemieckich kleszczach, co znacząco pogorszyło jej sytuację strategiczną i ułatwiło aneksję Kraju Sudetów w październiku 1938 roku. W rękach Rzeszy Niemieckiej znalazły się znaczące austriackie zakłady przemysłowe i uzbrojenie warte ok. 500 mln reichsmarek, a z żołnierzy armii austriackiej stworzono pięć dywizji.

Dalej już była aneksja Kraju Sudeckiego w wyniku której Czechy utraciły 32 tys. km² silnie uprzemysłowionych terenów z 6,8 mln ludności. To był tylko pierwszy etap na drodze do całkowitego zawładnięcia Czechami i Morawami, które nastąpiło 14 marca 1939 roku. Siła materialna Niemiec została poważnie wzmocniona. Do Rzeszy włączono dalsze 48 tys. km², z 7,4 mln ludności. W poniższym zestawieniu ukazuję, jakie uzbrojenie zdobyły w Czechosłowacji Niemcy oraz jaki był stan uzbrojenia polskiego wojska w chwili wybuchu wojny.

Wyszczególnienie Samoloty Czołgi Działa plot. Inne działa Karabiny maszynowe
Zdobyte przez Niemców w Czechosłowacji 1.580 470 500 2.800 44.000
Uzbrojenie wojska polskiego 01.09.1939 860 900 550 4.300 41.000

 

Jako ciekawostkę też podam, iż w połowie 1939 r. Anglicy wydali Niemcom zdeponowane w Londynie złoto i papiery wartościowe Banku Czechosłowacji (sic!).

Likwidacja państwa czechosłowackiego i wyprostowanie wschodniej granicy Rzeszy zmieniło równowagę strategiczną w Europie na korzyść Niemiec. Hitler chwalił się, że 20 dywizji niemieckich zostało zwolnionych do innych zadań. Stanowiły one przede wszystkim zagrożenie dla Polski. Oto jak przedstawiały się nowe proporcje sił między Polska a Niemcami:

– Niemcy – 632 tys. km² z 86,2 mln ludności; wzrost o 49 tys. km² i 7,4 mln ludności.
– Polska – 389 tys. km² z 35 mln ludności; wzrost 0.

Granica Polski z Niemcami wydłużyła się o 726 km (z 1912 km do 2638 km), a granica ze Słowacją, zwasalizowaną przez Niemcy, stała się wrogą. Tędy zaatakowało Polskę we wrześniu 1939 roku 5 dywizji słowackich – 50 tys. żołnierzy oraz trzy dywizjony lotnicze.

20.09.1939 r. Braterstwo żołnierzy niemieckich i sowieckich

20.09.1939 r. Braterstwo żołnierzy niemieckich i sowieckich

Polska została więc okrążona przez wrogie państwa. Granice z nim miały długość 4809 km tj. 87% całości (5529 km).

Aneksje Austrii i Czechosłowacji zostały dokonane niemal bez przeszkód, a nawet przy aprobacie Becka, który uważał to drugie państwo za sezonowe i skwapliwie skorzystał z okazji zajmując Zaolzie.

Hitler osiągnął co zamierzał. Ogromnie wzmocnił i dozbroił III Rzeszę, otoczył i skompromitował Polskę. Mógł przystąpić do realizacji kolejnego etapu zdobycia władzy nad światem.

– W dniu 8 marca 1939 r. na tajnym spotkaniu z przedstawicielami monopoli, hierarchią partyjną i generalicją Hitler oświadczył, że po ostatecznej likwidacji państwa czechosłowackiego – „kolej przyjdzie na Polskę”. Wyjaśnił, że nie spodziewa się silnego oporu ze strony polskiej i że „niemieckie panowanie nad Polską jest niezbędne dla zapewnienia dostaw polskich produktów rolniczych i węgla do Niemiec”.

25 marca Hitler w rozmowie z gen. Brauchitschem powiedział, iż należy przygotować rozwiązanie problemu polskiego; należy rozbić Polskę „do tego stopnia, aby nie potrzeba było z nią się liczyć w następnych dziesiątkach lat jako czynnikiem politycznym”.

W dniu 3 kwietnia podpisał słynne zarządzenie w sprawie ewentualnej wojny z Polską (plan Fall Weiβ – Plan Biały). Początki tego planu sięgają 1928 roku, kiedy zaczął nad nim pracować generał Werner von Fritisch. Ostatecznie plan dopracowali generałowie Günter Blumentritt i Erich von Manstein. Plan przewidywał rozpoczęcie działań wojennych przed wypowiedzeniem wojny. Jednostki niemieckie miały zaatakować Polskę z trzech kierunków:
– pierwotny atak z niemieckiego terytorium przez zachodnią granicę Polski,
– drugi atak z północy z Prus Wschodnich,
– trzeci atak niemieckich i sojuszniczych jednostek słowackich przez granicę Słowacji.

Wszystkie trzy ataki miały zbiegać się w Warszawie, podczas gdy główne polskie siły miały zostać okrążone i zniszczone na zachód od Wisły.

– 28 kwietnia 1939 r. Hitler wygłosił w Reichstagu dwugodzinne przemówienie, w którym gówna uwagę poświęcił stosunkom niemiecko-brytyjskim i niemiecko-polskim. Uznał w nim układ z polską o nieagresji za nieważny.
–  23 maja 1939 roku Hitler wygłosił do najwyższych dowódców sił zbrojnych Rzeszy przemówienie o charakterze programowym. Oto punkty dotyczące stosunków polsko-niemieckich:
„…Polak nie jest wrogiem dodatkowym. Polacy będą zawsze po stronie naszych przeciwników… Nie chodzi nam o Gdańsk. Chodzi o rozszerzenie przestrzeni życiowej na wschodzie i o wyżywienie… Powodzenie wojskowe na zachodzie i szybkie rozstrzygnięcie konfliktu jest wątpliwe. Tak samo jest wątpliwe zachowanie się Polski…  Odpada zatem pogląd, by Polskę oszczędzić i pozostaje decyzja: zaatakować Polskę przy pierwszej stosownej sposobności. Nie należy wierzyć, że powtórzy się sprawa czeska. Dojdzie do walki. Naszym zadaniem jest izolowanie Polski. Powodzenie tej izolacji będzie rzeczą rozstrzygającą. (…) Atak na Polskę tylko wtedy może się udać, jeżeli Zachód pozostanie bezczynny. Jeśli to byłoby niemożliwe, wtedy lepiej będzie zaatakować Zachód i przy tym zlikwidować Polskę”.

– 22 sierpnia 1939 roku Hitler wygłosił kilkugodzinne przemówienie do zgromadzonych w Berghofie wyższych dowódców Wehrmachtu, którzy mieli kierować działaniami przeciwko Polsce. Nie pozostawił cienia wątpliwości, że tym razem dojdzie do walki zbrojnej.

Przewaga militarna Niemiec w 1939 nad innymi państwami europejskim był ogromna, a niemiecki przemysł zbrojeniowy pracował na trzy zmiany. Jednak pod względem potencjałów gospodarczych i demograficznych wielka Brytania i Francja przeważały znacznie nad Niemcami. Miały one nie tylko wyższą produkcję przemysłową i rolną niż III Rzesza, lecz mogły dowolnie czerpać z surowców i wyrobów krajów zamorskich, a także korzystać z olbrzymich mocy wytwórczych Ameryki Północnej. Oba mocarstwa były więc zdolne, mimo chwilowej słabości militarnej, do prowadzenia wojny przewlekłej i dysponowały rezerwami znacznie przewyższającymi niemieckie.

Po dojściu do władzy Hitler przestawił gospodarkę niemiecką na wojenną czyli koncentrującą się na zbrojeniach. Propagandowym hasłem hitlerowców było – „armaty zamiast masła”. Na dłuższa metę gospodarka taka prowadzi do kryzysu i jego symptomy zaczęły się ujawniać w latach 1937-1938. Według prognoz ministra gospodarki Rzeszy Hjalmara Schachta w roku 1940 miał nastąpić krach gospodarczy. Choćby z tego powodu, pomijając program polityczny Hitlera, musiał on wojnę wywołać. Grabież podbijanych krajów oraz czynienie z nich źródła niewolniczej siły roboczej miały w pierwszej kolejności zniwelować skutki nazistowskiej gospodarki wojennej. Nie trzeba też było spłacać kredytów, a ogłupione „patriotyczną” propagandą społeczeństwo rozumie czemu brakuje żywności, odzieży, obuwia, opału na zimę itd. Wszak trzeba poświecić się dla Wielkich Niemiec, które będą narodowosocjalistycznym rajem na Ziemi, a Niemcy narodem panów. Hitler dążył więc do wojny, aby zrealizować te ideologiczną mrzonkę i uciec od wewnętrznej katastrofy spowodowanej rozkręconą gospodarką wojenną.

Anglicy prowadzili wobec Hitlera politykę appeasementu, której celem było utrzymanie pokoju za wszelką cenę. Zakładała ona, że Hitler przestanie być agresywny jeśli zaakceptuje się pewne zmiany w niekorzystnym dla Niemiec Traktacie Wersalskim. Po zajęciu przez Hitlera Czechosłowacji stwierdzili, że jego żądań nie uda się zaspokoić drogą pokojową, że wojna jest nieunikniona i że trzeba się na gwałt zbroić.

Nauczone doświadczeniem I wojny światowej Niemcy zamierzały toczyć wojny błyskawiczne i bardzo ważny był wybór kierunku ataku. Hitler, aby zapanować w Europie, musiał pokonać lub ułożyć się z Francją i Wielką Brytanią. Dla Francji Niemcy były największym zagrożeniem i nie było szans na porozumienie. Wielka Brytania posiadała najpotężniejszą na świecie Royal Navy i Niemcy nie były w stanie dokonać inwazji. W Związku Radzieckim w wyniku czystki w armii wymordowano, uwięziono, usunięto z szeregów i represjonowano 85 tysięcy oficerów w tym: 3 marszałków, 15 dowódców armii, 60 dowódców korpusów, 136 dowódców dywizji, 221 dowódców brygad, 2 admirałów, 9 wiceadmirałów, 6 kontradmirałów itd. Oprócz strat fizycznych i prawie kompletnej dezorganizacji, nastąpiło też ogromne załamanie moralne. Jakie były skutki czystki ujawniła tzw. wojna zimowa 1939-40, kiedy to malutka Finlandia zadała ogromne straty Armii Czerwonej. Wydawało by się więc, że Hitler powinien najpierw zaatakować ZSRR. Lecz wtedy olbrzymia część sił niemieckich ugrzęzłaby na ogromnych obszarach Związku Radzieckiego, a Francja i Anglia, które podjęły już intensywne przygotowania do wojny, uległyby znaczącemu wzmocnieniu i nie wiadomo czy wówczas Hitler by je pokonał. Związek Radziecki mógł więc jeszcze poczekać.

Hitler postanowił więc najpierw zniszczyć Francję, ale na przeszkodzie temu stała związana z nią sojuszami Polska. Bowiem ta, mając ambicje mocarstwowe, słabą dyplomację oraz przedkładając „honor”, nad interes narodowy, zaatakowałaby natychmiast Niemcy. Należało więc najpierw zniszczyć Polskę (zwasalizować jak Słowację się nie udało).  Aby zabezpieczyć się od wschodu Hitler dokonał politycznej wolty i zawarł ze Związkiem Radzieckim pakt Ribbentrop-Mołotow (23 sierpnia 1939 r.). Mając świetny wywiad wiedział, że ani Anglia, ani Francja, nie kiwną palcem w bucie w obronie związanej z nimi paktami Polski, bowiem racja stanu była dla nich ważniejsza niż „honor” (Anglia i Francja, znając tajny protokół do paktu nie poinformowały Polski, bojąc się, iż ta ustąpi Niemcom bez walki).

To w wielkim skrócie cała geneza agresji niemieckiej na Polskę.

„Smocze zęby” nowej wojny światowej zasiane zostały w traktacie wersalskim. Po dojściu Hitlera do władzy los Polski został przesądzony. Inna, mądra polityka mocarstw zachodnich i Polski opóźniłaby wybuch II wojny światowej i uczyniła wątpliwym jej początkowy przebieg. A pytanie, czy Hitler zmieniłby swe plany gdyby pakt Ribbentrop-Mołotow nie został zawarty, pozostawiam bez odpowiedzi.

Bez odpowiedzi pozostawiam też drugie pytanie – dlaczego w szarpanej w pierwszej połowie ubiegłego wieku Europie panuje już 75 lat pokój i czy w dającej się przewidzieć perspektywie nic mu nie zagraża?

Na koniec pozwalam sobie na kilka cytatów myśli Hitlera:

– Celem obecnej demokracji nie jest ukształtowanie, zgromadzenie mądrych ludzi, ale raczej zebranie tłumu, który jest do niczego nieprzydatny, daje się łatwo poprowadzić w określonym kierunku, szczególnie jeżeli inteligencja poszczególnych jednostek jest ograniczona.

– Ktokolwiek śmie kłaść swoją rękę na najszlachetniejszą podobiznę Boga, grzeszy przeciwko łaskawemu Stwórcy tego cudu i zasługuje na wypędzenie z raju.

– Jeżeli niemiecki naród ma powstrzymać rozkład, który zagraża Europie, nie wolno mu popełniać błędów okresu przedwojennego i pozwalać na tworzenie wrogów Boga i świata, ale musi rozpoznać najbardziej niebezpiecznych przeciwników, tak aby przeciwstawić im całą swoją skoncentrowaną siłę.

– Mogę przypomnieć moim czytelnikom, że parlamentarna zasada podejmowania decyzji większością głosów nie zawsze rządziła ludzką rasą, wprost przeciwnie – pojawiała się ona tylko podczas krótkich okresów historii, a te były zawsze okresami upadku narodów i państw.

– Obowiązkiem państwa jest pamiętać, że cokolwiek robi, musi być ukierunkowane na jeden cel i tylko jeden, nie można pozwolić na sprowadzenie jej na manowce przez tak zwaną „wolność prasy” albo nakłaniać ją do zaniedbywania swoich obowiązków i odmawiania strawy, której naród potrzebuje, aby być zdrowym. Państwo musi zdecydowanie kontrolować ten instrument edukacji narodu i umieścić go w służbie państwa i narodu.

– Problem nacjonalizmu ludzi jest pierwszym i głów­nym warunkiem stworzenia zdrowych socjalnych wa­runków jako podstawy wychowania jednostki. Ponie­waż tylko ten, kto poprzez wychowanie i szkołę poznał kulturalną, ekonomiczną, a nade wszystko polityczną wielkość swojej ojczyzny, może uzyskać poczucie du­my, że jest członkiem takiego narodu.

– Silny człowiek jest najmocniejszy, gdy jest sam.

– Szerokie masy ludu łatwiej ulegają wielkiemu kłamstwu niż małemu.

 „Hegel powiada gdzieś, że wszystkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można, dwukrotnie. Zapomniał dodać; za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa”. Karol Marks

 WIESŁAW KRZYWICKI

W wydaniu nr 215, październik 2019, ISSN 2300-6692 również

  1. MUZYKA DECYDENTA

    Wirtuoz
  2. HISTORIA DECYDENTA

    Władca
  3. KRYMINAŁ DECYDENTA

    Atomowa tajemnica
  4. CHILIJSKI KOCIOŁ

    Wrzenie narastało latami
  5. HISTORIA DECYDENTA

    Polacy a Żydzi
  6. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Mocny sojusz?
  7. LEKTURY DECYDENTA

    Internet rajem dla wywiadu
  8. WIATR OD MORZA

    Krajobraz po bitwie
  9. ZDROWIE DECYDENTA

    Allergoff na roztocze
  10. BREXIT W IZBIE GMIN

    Funt zareaguje gwałtownie
  11. DECYDENT GLOBTROTER

    Jedziemy do Stambułu
  12. MUZYKA DECYDENTA

    Muniek wraca solo
  13. REPORTAŻ DECYDENTA

    U somalijskich piratów
  14. WRACAĆ - NIE WRACAĆ?

    Dylemat Polaków breksitowych
  15. KU PRZESTRODZE

    Historia lubi się powtarzać
  16. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Trump na Twitterze
  17. NIECHCIANI NOBLIŚCI

    Miłosz, Wałęsa, Tokarczuk
  18. DECYDENT POLIGLOTA

    Mówimy po angielsku bez błędów
  19. W SIEDZIBIE IMR

    Allergoffem w roztocze
  20. LEKTURY DECYDENTA

    Dobry, polski kryminał
  21. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Spojrzenie na socjalizm
  22. LEKTURY DECYDENTA

    Bolesny temat
  23. WIATR OD MORZA

    Trzynastego
  24. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Honorowość a spolegliwość
  25. THRILLER DECYDENTA

    Zaskakujące zakończenie