Established 1999

KONFERENCJA W WARSZAWIE

21 maj 2012

Rosja w dziurze - 21.05

Putin nie dotrwa do końca trzeciej kadencji prezydenckiej. Dlaczego? A bo nie jest już dla Rosjan wcieleniem nietykalnego świętego cara, został w ostatnich miesiącach zdesakralizowany. Taka była dominująca opinia rosyjskich gości „Gazety Wyborczej”, która w swojej warszawskiej siedzibie zorganizowała debatę o tym, co dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów. Dyskusję ze znawstwem i swadą prowadził naczelny dziennika Adam Michnik, dla zebranych Rosjan – i nie tylko tych – będący ikoną bezkompromisowej walki o ideały demokracji i prawa człowieka. Na sali obecni byli Siergiej Kowaliow (na fot.), dawny dysydent i przyjaciel Andrieja Sacharowa, później rzecznik praw obywatelskich, a także politolodzy i ekonomiści: Jewgienij Gontmacher, Dmitrij Oreszkin, Dmitrij Trawin i Emil Pain – relacjonuje Henryk Suchar.

W pierwszej części imprezy do rozmowy włączał się także Wiktor Jerofiejew, znany literat, mający szerokie rzesze czytelników na Zachodzie. Ale nie przyjechał Władimir Pozner, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy, tuz TV, oraz Dmitrij Bykow, pisarz średniego pokolenia, jeden z motorów masowych wystąpień przeciwko fałszowaniu wyborów i reelekcji Władimira Putina na prezydenta. Z Bykowem nawiązano krótki kontakt za pośrednictwem Skype’a.


Na spotkaniu Siergiej Kowaliow, wywołany pierwszy do głosu ze względu na zasługi i starszeństwo, wychwalał Michaiła Chodorkowskiego, który, mówił, zawsze był wierny swoim przekonaniom. Kowaliow na razie nie wie, co robić będzie słynny więzień, jak wyjdzie z kolonii karnej. Czy stanie się rosyjskim Mandelą? Czy będzie spoiwem, koordynatorem wystąpień przeciwko Putinowi, czy też może w ogóle nie zaangażuje się w społeczne protesty – publicznie dociekał wybitny działacz.


Z kolei Bykow nie wierzy w nawrót do autorytaryzmu w Rosji – kto na to pozwoli? – ale widzi pogłębiającą się restalinizację, gloryfikację systemu uosabianego przez Józefa Stalina. Bykow dlatego niedługo zacznie wydawać pismo „Sowieckij Sojuz”, które ma przypominać horrory poprzedniego ustroju. A Orieszkin uważa, że teraz, gdy Putin po raz trzeci pełnić będzie funkcję prezydenta, w Rosji nastąpi przyspieszony zastój. Ta intrygująca przenośnia to odwołanie się do stagnacji cechującej ostatni zwłaszcza okres panowania Leonida Breżniewa, schorowanego przywódcy ZSRR. Przewiduje również, że obecny szef Kremla raz będzie dokręcał, a raz odkręcał śrubę, jeśli chodzi o sytuację wewnętrzną. Tymczasem dysproporcje w poziomie życia będą narastać. Orieszkin nie widzi też możliwości ustanowienia autentycznej demokracji, bo taka to by naruszała interesy nomenklatury, która zapuściła korzenie i nie chce wyrzec się przywilejów. Dla Orieszkina Federacja Rosyjska to swego rodzaju zbiór sułtanatów, rządzących się własnymi prawami.


Dla odmiany Dmitrij Trawin nie wierzy w gwiazdę komunistów, negliżuje postać ich lidera Giennadija Ziuganowa, którego ocenia jako polityka przebrzmiałego, anachronicznego. Spekuluje, że gdyby był wolny dostęp do środków przekazu, to wtedy mógłby się wylansować i zdobyć w Rosji rząd dusz nawet jakiś nieznany dotąd, młody ekstremista. Zaś Wiktor Jerofiejew twierdzi, że w Rosji nie ma dużego wyboru, jeśli chodzi o klasę polityczną. Dla niego Putin to car złudzeń, pozorów, słaby wódz, który ma już tylko wąskie pole manewru. A tu potrzebny jest silny mąż stanu, który pchnie federację na tory proeuropejskie. Jerofiejew jest jednak pesymistą, bo Rosja to kraj marazmu, nieufności i podejrzliwości. Na początku lat 90. wydawało mu się, że wpadła do pięciometrowej dziury, ale teraz wygląda, że dół ma głębokość 50 m.


Jewgienij Gontmacher także ma mieszane uczucia wobec Putina. – To genialny taktyk, ale marny strateg. 6 lat nie będzie prezydentem, bo go zadania przerastają – wyrokuje. I dodaje, że Rosja stanąć może wobec wyzwań większych od tych, z jakimi mocuje się Grecja. A to przełoży się na niewąskie polityczne wstrząsy. Ludzie nie chcieliby ich doświadczać. Teraz ocknęli się z apatii i śmiało demonstrują, mając nadzieję na zmianę kursu i odwrócenie nadciągającej katastrofy. Siergiej Kowaliow powiedział, że dość byłoby „tylko” trzech rzeczy, aby móc podjąć dzieło budowy lepszej Rosji. Wymienił uczciwe sądy i wybory oraz nieskrępowanie działające media. Wścieka go zaślepienie, poprawność polityczna oraz rygory protokołu, które determinują zachowanie Zachodu wobec Kremla. – Czy znalazł się jakiś zachodni przywódca, który nie pogratulował Putinowi wygranej? – pytał. A przecież było tyle szumu i rabanu, że wybory zostały zmanipulowane – dorzucił. Kowaliow nie miał dobrych słów dla Putina. – To nie człowiek. To szczur, który został zapędzony do kąta, i żeby przetrwać gotów jest rozpętać krwawą łaźnię – denerwował się. I jeszcze zaznaczył, że to nie ludzie, tacy jak Niemcow, Udalcow, Jawliński czy Nawalny wywołali falę niezadowolenia i manifestacji przeciwko reżimowi, lecz tacy niemający ambicji politycznych intelektualiści, jak Dmitrij Bykow.


W opinii Kowaliowa w Rosji nie ma opozycji, takiej jak Solidarność czy KOR, która by stanowiła kontrę dla Putina. A Dmitrij Orieszkin nie ma wątpliwości, że tzw. siłowicy, czyli przedstawiciele specsłużb, wojska i MSZ rozegrali już swoją partię, lecz nie popuszczają. Marzy im się, aby obywatele – tak jak za czasów sowieckich – znowu ich się bali i ze strachu szanowali. Najchętniej by jeszcze bardziej ukrócili media, całkowicie wzięli w karby biznes. To spośród siłowików wywodzą się sprawcy wojny czeczeńskiej, inspiratorzy podwyżek i awansów dla armii i policji. A przez to brakuje pieniędzy na inwestycje służące zwykłemu człowiekowi. Przedstawiciele aparatu przemocy mają się za neoszlachtę, która się dorobiła za Putina, a teraz nie chce tracić pozycji i majątków.


Dmitrij Trawin uważa, że Putin patrzy na cały świat jak na obszar rywalizacji biznesowej. I niby to zwalcza korupcję, lecz jak można zwalczać to, co sam tworzysz? – dziwi się naukowiec. Emil Pain podkreśla, że prezydentowi można wyrzucać, że jest dinozaurem, przestępcą, wcieleniem zła, tylko jaki to ma sens? I zastanawia się, czy można instalować demokrację w takim wieloetnicznym, wielokulturowym państwie. W ogóle Pain zauważa, że w będącej ciągle imperium Rosji narodził się nacjonalizm większości etnicznej. A taka postawa może w efekcie nie sprzyjać utrzymaniu integralności imperium. Ustosunkowując się do problemu rzekomych aspiracji Syberii i Dalekiego Wschodu zmierzających do niezawisłości, uczony zwrócił uwagę, że akurat mieszkańcy tamtych terenów zachowują wysoki stopień świadomości i prorosyjskiej tożsamości narodowej. Ponadto boją się Chińczyków, którzy stoją za miedzą i wysuwają roszczenia terytorialne wobec Rosji.


Pain wyśmiał tezę Zbigniewa Brzezińskiego, który miał wysunąć supozycję, że w przyszłości może powstać Republika Kaliningradu, niezależna od Rosji. – Tam nie ma żadnego terytorialnego separatyzmu. Jest za to zlepek przyjezdnych, bynajmniej nie wykazujących jakichś nadmiernych skłonności niepodległościowych czy proeuropejskich – skonkludował. Stwierdzenie Paina, że nie ma dalekowschodniego patriotyzmu poparł Dmitrij Orieszkin. – Ludzie by stamtąd raczej czmychnęli, niż dążyli do ogłaszania mitycznej niepodległej republiki – dodał z uśmiechem. Jest też przeświadczony, że Rosja nie może zagrażać Polsce, bo nie ma amunicji, jej arsenały są zagracone szmelcem. Ponadto Warszawa nie za bardzo zaprząta umysły rosyjskich władców, bo nie należy do kategorii ciężkiej ni w polityce, ni w gospodarce . Dlatego gra o Ukrainę to jednak jest rozgrywka między Rosją a bogatymi Niemcami, a nie Polską. Moskwa pragnęłaby federalizacji Ukrainy, czyli rozpadu na dwa odrębne organizmy – wschodni i zachodni – ale sami Ukraińcy zżyli się z jednością państwa, i odrzucają jego dezintegrację.


Takie mniej więcej przeważały wątki w arcyciekawej dyskusji przeprowadzonej pod patronatem „GW”. – To była pasjonująca, ważna debata, i zupełnie nie chodziło w niej o to, by próbować delegitymizować rządy Władimira Putina – podsumował jej moderator Adam Michnik. Nic dodać nic ująć. A publiczność nagrodziła panelistów gromkimi brawami.                   
  
Henryk Suchar

W wydaniu nr 126, maj 2012 również

  1. GRECKI SZANTAŻ

    Kto zyska na tańszej ropie?
  2. POLSKA Z INDONEZJĄ

    Guru z Archipelagu - 24.05
  3. GIEŁDA PAPIERÓW WARTOŚCIOWYCH

    400. debiut na NewConnect - 23.05
  4. PUBLIC RELATIONS

    IX PR Forum w Wiśle
  5. SOPOT 26-28.09.2012

    Europejskie Forum Nowych Idei
  6. KONFERENCJA W WARSZAWIE

    Rosja w dziurze - 21.05
  7. ZDROWIE DECYDENTA

    Zmagania z ośnieżonym kołnierzem - 21.05
  8. ŚNIADANIE W IMR

    Dwie twarze kobiecości
  9. INWESTOWANIE W KRYZYSIE

    Co mówi ulica? - 17.05
  10. IMR ADVERTISING BY PR

    Nowe nutrikosmetyki Colfarmu
  11. LEKTURY DECYDENTA

    Spóźnione "Millennium" - 13.05
  12. HISTORIA POLSKIEGO LOBBINGU W UE

    Batalia truskawkowa- 12.05
  13. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Lobbing w UE - 12.05
  14. FACEBOOK NA GIEŁDZIE

    Skąd taka olbrzymia wartość? - 9.05
  15. SENAT RP ZABIJA PRASĘ

    Czy jesteśmy czwartą władzą? - 8.05
  16. FRANCUZI WYBIERALI PREZYDENTA

    Komu zaszkodzi zwycięstwo Hollande`a? - 6.05
  17. ŻEGNAJ SZKOŁO!

    Kaganiec oświaty
  18. SIŁA POLITYKI

    Jak Chruszczow - 31.05
  19. I CO TERAZ?

    Blamaż w Białym Domu - 30.05
  20. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Czwartek, 31.05 – Co ty wiesz o...?
  21. POLAK SIĘ LENI

    Fakty i mity - 2.05
  22. SZTUKA MANIPULACJI

    Katalog naciągaczy - 2.05