Established 1999

JACY JESTEŚMY

17 październik 2011

Nieufni męczennicy, czyli ofiary niewybaczalnej krzywdy

Ludzie, którzy mają trwałe poczucie krzywdy, są nieufni wobec świata. Na każdym kroku podejrzewają fałsz, nieuczciwość, złe intencje. W końcu 1997 roku 80 proc. dorosłych Polaków sądziło, iż „jeżeli człowiek nie pilnuje się, inni go wykorzystają”, 89 proc. – że „ludziom nie można ufać”, a 90 proc. – że „w stosunkach z ludźmi ostrożności nigdy nie za wiele”. W tym samym czasie Amerykanie odpowiadali na analogiczne pytania w sposób wskazujący, iż są o wiele bardziej ufni. Wiadomo, iż zaufanie jest silnie związane z poczuciem kontroli nad własnym życiem, prowadzi też do poczucia wsparcia społecznego – pisze prof. Krystyna Skarżyńska.

PROFESOR KRYSTYNA SKARŻYŃSKA


 


   Polacy mają opinie narzekających pesymistów, lubiących podkreślać swoje przeszłe i aktualne cierpienia i krzywdy; niektórzy analitycy polskiego życia społecznego mówią nawet, iż mamy do czynienia z „kulturą narzekania”. Zewnętrzni obserwatorzy też dostrzegają ten aspekt naszej tożsamości narodowej.  Dobitnie świadczy o tym niedawna wypowiedź szefa Komisji Europejskiej, Romano Prodiego, skierowane do Polaków w kontekście naszych negocjacji z Unią: „Zaufajcie sobie i nam. Nie jesteście męczennikami”. Nie lekceważmy tej opinii. Prodi wskazał dwa istotne elementy polskiego funkcjonowania: brak zaufania w kontaktach społecznych ( zwłaszcza z „obcymi”) i podkreślania martyrologii narodowej.


   Badania prowadzone od początku lat dziewięćdziesiątych na reprezentatywnych próbach wykazują, iż większość Polaków ma poczucie krzywdy. Analizy prowadzone przez Wojcieszke i Grzelaka pokazują, iż w r. 1992 tylko 38% naszego społeczeństwa nie czuło się skrzywdzonymi. Byli to ludzie młodzi, dobrze wykształceni, o relatywnie umiarkowanych aspiracjach finansowych, zadowoleni z obecnego życia i mający poczucie wpływu na to, co się dzieje w ich rodzinach, miejscu zamieszkania, w kraju. Pozostała większość społeczeństwa – to skrzywdzeni przez przeszłość lub teraźniejszość, ale także (tych jest 11%) skrzywdzeni przez wszystkich możliwych „krzywdzicieli”: Niemców, Rosjan, Żydów, starą władzę, nową władzę, system, nowobogackich, prywatyzację, ale i brak prywatyzacji. Skrzywdzeni „totalnie” – zwykle to najstarsi, najgorzej wykształceni, najwięksi pesymiści, wyobcowani.


   Ludzie, którzy mają trwałe poczucie krzywdy, są nieufni wobec świata. Na każdym kroku podejrzewają fałsz, nieuczciwość, złe intencje. W końcu 1997 roku 80% dorosłych Polaków sądziło, iż „jeżeli człowiek nie pilnuje się, inni go wykorzystają”, 89% – że „ludziom nie można ufać”, a 90% – że „w stosunkach z ludźmi ostrożności nigdy nie za wiele”. W tym samym czasie Amerykanie odpowiadali na analogiczne pytania w sposób wskazujący, iż są o wiele bardziej ufni. Wiadomo, iż zaufanie jest silnie związane z poczuciem kontroli nad własnym życiem, prowadzi też do poczucia wsparcia społecznego. Zaufanie społeczne zwiększa możliwości działania jednostek i społeczności, które wierzą, iż inni ludzie nie są ich wrogami, że można im ufać a także liczyć na ich pomoc wtedy, gdy coś nam się nie uda.


Prowadzi do większego zadowolenia z życia i z wykonywanej pracy, jest warunkiem podejmowania współpracy a także elementem pozytywnego stosunku do zmian i innowacji. Można powiedzieć, iż zaufanie jest czynnikiem rozwoju jednostki, a także struktury, w któraj ona uczestniczy. Z naszą podejrzliwością i nieufnością trudniej jest być innowacyjnym, podejmować ryzyko, a więc – trudniej osiągnąć sukces.


   Poczucie niewybaczalnej krzywdy wpływa też na funkcjonowanie jednostki w sytuacji konfliktu: zwiększa prawdopodobieństwo aksjologizacji czy  moralizacji każdego, nawet początkowo błahego konfliktu, to znaczy prowadzi do interpretowania stron uwikłanych w konflikt w kategoriach moralnych. Ci, którzy mają w konfliktowej sprawie stanowisko inne niż moje (czyli ofiary przeszłych lub aktualnych krzywd) – są niemoralni, nieprzyzwoici, pozbawieni honoru. Przy takim ujęciu konfliktowa sprawa nabiera znaczenia, w związku z czym trudniej jest konflikt rozwiązać czy złagodzić.


   Poczucie krzywdy wyzwala emocje, które koncentrują człowieka na sobie samym, egocentryzują blokują aktywność i zmykają na świat. Często jest związane z oczekiwaniem, iż powinno się być traktowanym w jakiś specyficzny, „korzystny”, „wyjątkowy” sposób.


Nasze krzywdy stanowią specyficzny rodzaj „wkłady”, czy inwestycji w relacje społeczne i upoważniają do lepszego traktowania. Można więc już mniej starać się, mniej zabiegać o to, by uzyskać coś od innych; inni powinni czuć się zobligowani do dobrego traktowania ofiar, skrzywdzonych przez historię lub teraźniejszość. Polskie badania wykazują bierność osób odczuwających krzywdę. A w życiu publicznym – martyrologia i przeszłe krzywdy są ciągle w większej cenie niż aktualne dokonania. Ostatnio znany socjolog wskazał „rys tragizmu” w postaci Tadeusza Mazowieckiego jako ważny argument uzasadniający tezę, iż byłby on najlepszym kandydatem na prezydenta Polski. Uważamy więc, iż trudna przeszłość i doznane krzywdy – to dobra inwestycja; oczekujemy że świat ją widzi i dobrze wynagrodzi.


   Nie sądzę, by nasi partnerzy w Unii Europejskiej podzielali takie oczekiwania i chcieli im sprostać. Przyjmowanie roli ofiary raczej zwiększa prawdopodobieństwo „złego” – a nie specyficznie „korzystnego” – traktowania przez innych. Ofiary są częściej wiktymizowane, wykorzystywane niż uprzywilejowane. Cytowaną wcześniej wypowiedź Prodiego można potraktować jako rodzaj zniecierpliwienia naszą roszczeniową martyrologią i nieufnością. Czy jednak możemy coś zrobić z naszą smętną tożsamością, czy naukowe diagnozy i nawet życzliwe krytyki uczynią nas pogodniejszymi i bardziej ufnymi? Polacy doświadczyli wielu psychicznych a nigdy nie było ani klimatu społecznego, ani gotowości psychicznej i kompetencji, aby o nich mówić w sposób terapeutyczny. Tymczasem wiadomo, iż ciężkie przejścia nie przemijają bez śladu w psychice, nie zawsze czas wystarczy dla leczenia ran. Patrzenie na świat z perspektywy ofiar, niewybaczone dawne krzywdy utrudniają życie dzisiaj, czynią nas nieufnymi, roszczeniowymi smutasami, których inni niezbyt lubią i których wolą omijać z bezpiecznej odległości. W polskim życiu publicznym i w naszych kontaktach międzynarodowych zbyt często zachowujemy się jak ludzie po ciężkich urazach, nie zagojone blizny a nie interesy ukierunkowują naszą politykę. Stosunek wielu naszych polityków do Rosji jest wyrazistym przykładem postaw, wynikających z percepcji świata z perspektywy ofiary niewybaczonej krzywdy. Nasze funkcjonowanie i nasza pozycja w świecie będzie lepsza, gdy psychologicznie uporamy się z doznaną (a czasem urojoną ) krzywdą.


 


Krystyna Skarżyńska

W wydaniu 10, czerwiec 2000 również

  1. Z KRAKOWA DO BRUKSELI

    Lobbing integrujący
  2. UWAGA! WYBORY

    Dlaczego głosujemy?
  3. ZNAKI CZASU

    Europa bez granic
  4. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Lobbing Busha w ONZ
  5. JACY JESTEŚMY

    Nieufni męczennicy, czyli ofiary niewybaczalnej krzywdy
  6. W SAMOOBRONIE

    Unia konsumentów
  7. WIDZIANE Z WYSPY

    "Czerwony Ken" czy "Obywatel Ken"?
  8. REGULACJE LOBBINGU

    Pro publico bono
  9. SEMANTYKA

    Lobby - nazwa grobem kwestii
  10. UMYSŁ LIDERA

    Być i mieć czyli najpierw charakter
  11. DECYZJE I ETYKA

    Rzecz o gwizdaniu
  12. SZTUKA MANIPULACJI

    Gra znaczonymi kartami
  13. BEZPIECZEŃSTWO

    Ciągła rywalizacja