Established 1999

I CO TERAZ?

15 wrzesień 2016

Kalejdoskop ciekawostek amerykańskich wyborów

Otworzyłem pocztę w komputerze, jak zwykłem to robić nawet kilka razy dziennie i znalazłem wiadomość od nieznanej mi Allison Jhonson o takiej oto treści – pisze Marek J. Zalewski.

Marek J. Zalewski - zagłębiony w amerykańskie polityczne rozgrywki

„Przyjaciele Pzyjaciółki!
Oto genialny sposób, by KAŻDA i KAŻDY z nas mógł zatrzymać Trumpa i odesłać w niebyt jego politykę nienawiści, strachu, seksizmu i rasizmu. Ponad 8 milionów obywateli USA mieszka poza swoim krajem — to wystarczająca liczba, by zmienić wynik wyborów! Większość z nich jest przerażona Trumpem tak samo jak my wszyscy. Jednak tylko 12% z nich głosuje! Właśnie dlatego w Avaaz stworzyliśmy proste narzędzie, które ułatwi Amerykanom i Amerykankom oddanie głosu za granicą. Rejestracja do głosowania korespondencyjnego kończy się za kilka dni —
dlatego musimy działać NATYCHMIAST. Spotykasz Amerykanów mieszkających w Polsce? Znasz Polaków z podwójnym obywatelstwem? Jeśli nie Ty, znają ich na pewno Twoi znajomi. Przekaż tę wiadomość WSZYSTKIM!

Prezydent Donald Trump” — ta wizja przeraża nas wszystkich. Trump chce zakazać wjazdu do USA muzułmanom, zerwać międzynarodowe porozumienia klimatyczne, mordować rodziny osób podejrzewanych o terroryzm, a także… nie rozumie, dlaczego właściwie nie miałby użyć broni atomowej! Ci z nas, którzy nie mogą głosować w wyborach w USA, czują się bezradni wobec wzrastających tam protofaszystowskich nastrojów. Na szczęście jest coś, co możemy zrobić: możemy pomóc naszym przyjaciołom — obywatelom USA, włączyć się w tę walkę. To niesamowite, że nikt inny, nawet w sztabie wyborczym Hillary Clinton, nie pomyślał o zaktywizowaniu Amerykanów mieszkających za granicą. Tymczasem Ich głos może zmienić wynik wyborów! Musimy zadziałać na ogromną skalę i zrobić to szybko, zanim upłynie termin rejestracji:

Kliknij, by zatrzymać Trumpa już teraz!

Jedyne co Trump potrafi, to dzielić amerykańskie społeczeństwo i skłócać USA z resztą świata. Czy jest lepszy sposób, by go pokonać, jeśli nie przez wspólne działanie? Jak nigdy dotąd, razem z zaangażowanymi Amerykanami z całego świata, stańmy na czele bezprecedensowej globalnej inicjatywy i zachęćmy jak najwięcej osób do udziału w wyborach! Wyobraźcie sobie miłość i solidarność, która nie tylko pokonuje nienawiść i antagonizm, ale doprowadza do ostatecznej klęski takiej polityki. To dopiero byłaby wspaniała wiadomość dla świata! Chcemy ją wysłać Donaldom Trumpom z wszystkich krajów. Chcemy, by była to ważna, pozytywna lekcja dla każdego i każdej z nas, dla naszych dzieci i wnuków.

Z nadzeją, Allison, Andrew, Rewan, Emma, Oli, Ben i Nick wraz z całym zespołem Avaaz”

Gdy kliknąłem „Podaj dalej” ukazało się to:

8 milionów obywateli USA za granicą mogłoby doprowadzić do przegranej Trumpa .. gdyby w ogóle poszli do urn!

Jestem Amerykaninem, mieszkam za granicą i wchodzę w to!
(Zarejestruj się, zamów kartę wyborczą, bądź na bieżąco):

W czasie, gdy Trump próbuje nas dzielić my – zarówno obywatele USA, jak i obywatele i obywatelki całego świata – możemy sprawić, by jego polityka strachu i nienawiści trafiła na śmietnik historii. Udostępnij tę stronę. Niech dotrze do KAŻDEGO Amerykanina i KAŻDEJ Amerykanki mieszkających za granicą! Masz znajomych Amerykanów? Pomóż im w głosowaniu poza granicami ich kraju!

Najskuteczniejszy sposób, w jaki można trafić do amerykańskich ekspatów na całym świecie i pomóc im w rejestracji, to wysłanie im e-maila. Wpisz dane kontaktowe Twoich znajomych Amerykanów, a my wyślemy im wszystkie niezbędne wskazówki, których potrzebują, by zagłosować i pokonać w wyborach Trumpa! …”

Taaak…, pomyślałem. Sztab Hillary Clinton na to nie wpadł, ale jej sympatycy wpadli i wykorzystując Avaaz.org (jest to, jak sama się przedstawia – „44-milionowa globalna społeczność, która pracuje nad tym by przekonania i poglądy ludzi na całym świecie kształtowały globalne decyzje. („Avaaz” w wielu językach oznacza „głos” lub „pieśń”). Członkowie i członkinie Avaaz są obywatelami wszystkich krajów na ziemi, nasz zespół pracuje w 18 państwach i na 6 kontynentach, w 17 językach.”) postanowili wesprzeć kandydatkę demokratów, a tym samym rzucić kłody pod nogi kandydatowi republikanów. Ale skąd u Allison Johnson i jej przyjaciół pewność, że te 8 milionów obywateli USA, rozproszonych po całym świecie, to po pierwsze zwolennicy Hillary Clinton, a po drugie – czy jakaś znacząca ich liczba w ogóle zechce się zarejestrować? Przecież ta akcja równie dobrze może obudzić tych, którzy sprzyjają Donaldowi Trumpowi, a jak wskazują badania, to właśnie jego sympatycy są bardziej zmobilizowanymi i zdyscyplinowanymi wyborcami, a poza tym znacznie więcej z jego sympatyków (46 proc) zagłosuje na niego z „entuzjazmem”, podczas gdy spośród sympatyków Hillary Clinton „entuzjazm” wykazuje zaledwie co trzeci z nich.

Tyle badania sondażowe. Ale od minionej soboty te sondażowe jakby trafiły w cień tych lekarskich. Bo właśnie w sobotę, podczas obchodów 15. rocznicy ataku na WTC w Nowym Jorku, Hillary Clinton niespodziewanie opuściła uroczystość i to w trakcie odczytywania nazwisk osób, które zginęły w tym zamachu, a więc w momencie najmniej do tego odpowiednim. Filmik emitowany do znudzenia we wszystkich serwisach telewizji amerykańskich pokazał słaniającą się Hillary, którą ochroniarze wsadzają do samochodu. Okazało się, że odwieziono ją do mieszkania córki Chelsea, skąd już po godzinie z niewielkim okładem wyszła o własnych siłach, uśmiechając się i machając do ludzi, a nawet pozując do „słitfoci” z przywołaną z tłumu dziewczynką. Lekarze stwierdzili, że to bakteryjne zapalenie płuc, które stwierdzono w piątek, a na dokładkę „przegrzanie i odwodnienie”.

W każdym razie Hillary Clinton musiała zawiesić swoją kampanię wyborczą, a m.in. odwołać podróż do Kalifornii. Ale w ciągu tych kilku dni (na trasę miała powrócić we czwartek) wsparła ją córka Chelsea, mąż Bill, a przede wszystkim prezydent Barrack Obama, który w Filadelfii dał jej swym wystąpieniem bardzo, bardzo, bardzo (trzykrotnie powtórzył to „jak bardzo” pragnie, aby to ona została jego nastepcą) wsparł Hillary. W tym samym czasie Trump miał spotkanie ze swymi sympatykami w mieście Clive w stanie Iowa. Jego sztab popełnił tu wielki błąd „piarowy”, pozwalając Trumpowi rozpocząć swoje wystąpienie, gdy w Filadelfii jeszcze prawił prezydent. Okazało się, że jest on ciągle jeszcze ważniejszą postacią od kandydata, którego przemowa została w przekazach telewizyjnych „przykryta” przez wystąpienie obecnego lokatora Białego Domu. Choć był to ewidentny błąd jego sztabu, to z pewnością nie zaszkodził mu w Nevadzie, Ohio, gdzie sondaże wskazują jego nawet 5-procentową przewagę nad Hillary Clinton.

Gdy Hillary dochodziła do siebie, a ciężar kampanii wziął na siebie tercet bardzo egzotyczny, złożony z jednego obecnego, jednego byłego prezydenta i córki tego ostatniego, Donald Trump chwalił się wynikami badań swojego zdrowia w bardzo popularnym show „Dr OZ” telewizji ABC. Prowadzący Mehmed Oz wydawał się być bardzo zaskoczony wręcz znakomitymi jak na 70-latka wynikami badan, z których wynikało, że poza lekką nadwagą i lekko podwyższonym poziomem cholesterolu (zamiłowanie do hamburgerów i brak ćwiczeń), Donald Trump to po prostu okaz zdrowia…

Rosnące szanse Trumpa mocno musiały rozsierdzić gen. Colina Powella, byłego sekretarza stanu w administracji George’a W. Busha podczas jego pierwszej kadencji, znanego jako „odkrywca” broni jądrowej w Iraku. Jako „typowy” członek republikańskiego przecież establishmentu nazwał on Trumpa „narodową hańbą” i „międzynarodowym pariasem”. Dla odmiany do obozu Trumpa dołączył James Woolsey, były dyrektor CIA powołany na to stanowisko przez… Billa Clintona na samym początku jego pierwszej kadencji, a obecnie wiceprezes Booz, Allen & Hamilton, firmy zajmującej się sprawami globalnego bezpieczeństwa strategicznego. Ciekawe, prawda? Niby sympatyk demokratów w obozie republikanina, a niby sympatyk republikanów przeciwny kandydatowi ich partii…

I CO TERAZ? Myślę, że takich ciekawostek możemy spodziewać się jeszcze wielu. Bohaterką jednej z nich była Hillary, która zanim zapadła na zapalenie płuc, to wpadła na tym, że sympatyków swego konkurenta wrzuciła do jednego „koszyka” i nazwała ich „godnymi ubolewania” („żałosnymi” lub „opłakanymi” w zależności od tłumaczenia słowa „deplorable”). Trump, oczywiście, od razu sam nazwał „wskoczył” do tego koszyka, nazywając się jednym z „deplorable”. Z racji pojawienia się ichniej odmiany „gorszego sortu” wydało mi się, że Ameryka stała się bardzo bliska Polsce. Ale czy akurat z tego podobieństwa możemy być zadowoleni lub dumni? W tej materii mam wątpliwości…

MAREK J. ZALEWSKI

W wydaniu nr 178, wrzesień 2016, ISSN 2300-6692 również

  1. CLINTON VERSUS TRUMP

    O debacie teraz ja!
  2. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Tajne więzienia CIA w Polsce
  3. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Historia kołem się toczy
  4. OSZCZĘDNY JAK POLAK

    Przede wszystkim na czarną godzinę
  5. WĘGIERSKI PRZYKŁAD

    Orban Zwycięzca
  6. IMR ADVERTISING BY PR

    Kosmetyki w skarpetkach
  7. OPOWIADANIE

    Z życia Napoleonów
  8. Z KRONIKI BYWALCA

    Polski eksport do Chin
  9. LEKTURY DECYDENTA

    Kto mieczem wojuje...
  10. I CO TERAZ?

    Kalejdoskop ciekawostek amerykańskich wyborów
  11. IMR ADVERTISING BY PR

    Na słodko i wytrawnie
  12. WIATR OD MORZA

    Witaj, Grodno
  13. LEKTURY DECYDENTA

    Zapomniany geniusz
  14. I CO TERAZ?

    Z braku armat
  15. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Nie sądzę, że jak świat światem...
  16. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Przydatni hitlerowcy
  17. W OPARACH WIZERUNKU

    Autocelebracja
  18. I CO TERAZ?

    Dzieje się i będzie się działo. W Ameryce
  19. WIATR OD MORZA

    Dokąd pędzą szaleńcy
  20. WIZERUNEK BIZNESMENA

    Każdy sobie rzepkę skrobie