WIATR OD MORZA
Nadchodzi Nowy Świat
Zrządzeniem losu znalazłem się tym razem w Warszawie w czasie obchodów 11 listopada – pisze Sławomir J. Czerniak. więcej...
Zacznę od złożenia deklaracji. Ważnej, a nawet bardzo ważniej deklaracji. Deklaracji, która oznacza, że gotów jestem wziąć na siebie ciężar, który bał się dźwignąć damsko-męski duet pani premier z panem prezydentem… Otóż, składam wiążącą deklarację, że wyruszam na Maltę, aby bronić honoru Najjaśniejszej. Języki (proszę zwrócić uwagę na liczbę mnogą) znam, prezencję mam, doświadczenie też, a jakie horyzonty…, a gdy wziąłem się do rozwiązywania testu Mensy, to skala się skończyła. Nie wiem, co prawda, jak się je ośmiorniczki i homara, ale to nie jest przeszkoda, bo akurat wszelkich tzw. frutti di mare nie lubię i nie jadam, więc po co mi taka wiedza, albo umiejętność? Dotykał nie będę – pisze Marek J. Zalewski.
A co do tzw. agendy maltańskiego spotkania, to jestem bardzo dobrze przygotowany. Wiem, gdzie leży Afryka, przeczytałem też nawet ostatnio „Przygody Tomka na Czarnym Lądzie” Alfreda Szklarskiego oraz „Nil, rzeka wielkiej przygody” Wacława Korabiewicza, nade wszystko mam w pamięci telewizyjny „Klub Sześciu Kontynentów” red. Ryszarda Badowskiego… Jestem zatem całkiem nieźle przygotowany do omawiania problemów jakie pojawiły się na linii Unia – Afryka. A co się tyczy imigrantów, którzy zalewają Europę, to mam wiedzę głęboką, bo widziałem ich w telewizji, czytałem w gazetach, a w ilu gorących dyskusjach uczestniczyłem…
A więc, skoro już wiadomo, że Najjaśniejsza może uratować twarz za sprawą mojej ochotniczej postawy, to spójrzmy na to, co się wydarzyło…
Po pierwsze, to jeszcze niespełna tydzień temu sami posłowie i to z obozu, który ma rządzić, byli przekonani, że pierwsze posiedzenie Sejmu odbędzie się… w poniedziałek, 16 listopada. A wtedy dyskusja w ramach zagadnienia „Malta a sprawa polska” byłaby po prostu bezprzedmiotowa. Ale widocznie na Krakowskim Przedmieściu uznano, że nie może tak być i nagle gruchnęło, że prezydent Duda uznał, że ruszamy z nowym Sejmem 12 listopada, co miałoby być chyba symbolicznym nowym odrodzeniem Polski, bo przecież 11 listopada, to data uznana za dzień odzyskania niepodległości przez Najjaśniejszą. I tę intencję bym może zrozumiał, ale ten argument NIE padł. Mało tego, żaden argument nie padł na poparcie wyboru akurat 12. dnia listopada na zwołanie inauguracyjnego posiedzenia Sejmu nowej kadencji.
To jedno! A drugie, to wykazanie się Kancelarii Prezydenta absolutną i kompromitującą niewiedzą!!! Jak urzędnicy tej Kancelarii mogli twierdzić, że NIC NIE WIEDZIELI o tym, że 12 listopada na Malcie odbywa się „szczyt” Unii? „Nieformalny”, co podkreślają ci, którzy murem stoją na stanowisku, że „nic się nie stało”. Dowodzi to absolutnego braku kompetencji do pracy w tej, a i w wielu innych, kancelarii. Ale skoro „nie wiedzieli”, to dziwi mnie, że nadal urzędnikami tej kancelarii są! Że nadal w mediach bredzą o tym, że to wina MSZ, a w ogóle to jaki to problem, bo przecież na Maltę powinna polecieć pani premier Kopacz, która tego dnia powinna się też zmultiplikować, bo jednocześnie w tym samym czasie, w którym siedziałaby za stołem w La Valetcie, powinna jednocześnie w Sejmie składać dymisję swego rządu… Ponadto wyrażono też zdziwienie, że w zasadzie o co chodzi, bo premiera Camerona też na Malcie nie będzie, a brytyjskie media „sprawy” z tego nie robią. Warto w tym miejscu zwrócić zwolennikom tej argumentacji uwagę, że media brytyjskie (i nie tylko) „sprawy” nie robią z wielu spraw, które w Najjaśniejszej urastają do tych stanowiących niemal o Jej „być, albo nie być”… Oczywista hucpa/indolencja/głupota/bezczelność/lekceważenie (niepotrzebne skreślić) takich opowieści prezydenckich urzędników jest wszak oczywista!
PiS, chcąc pokazać wyrozumiałość/wspaniałomyślność/zrozumienie/ (niepotrzebne skreślić) przedstawił, zadeklarował, że gdy tylko rozpocznie się inauguracyjne posiedzenie Sejmu, to jego klub zgłosi wniosek o przerwę w posiedzeniu, co ma pani premier Kopacz umożliwić pobyt na Malcie. Bardzo ładnie i prawidłowo, ale… Ale skoro posiedzenie Sejmu zaczyna się o 13, a „szczyt” na Malcie o 14.30, to pani premier, chcąc być na Malcie, na Wiejskiej pojawić się nie może. A stawiam worek dolarów przeciw jednemu orzechowi, że gdy tak się stanie, to ze strony tegoż PiS padną wszelkie możliwe słowa odsądzające ją i całą PO od „czci i wiary”. A co się stanie, gdy PiS nie złoży wniosku o przerwę w obradach, a pani Kopacz będzie w La Valetcie, zamiast na Wiejskiej składać dymisję swego rządu?
Marek J. Zalewski – publicysta, komentator spraw wszelkich, a w szczególności ekonomicznych, politycznych, społecznych, kulturalnych i sportowych
Interpretacje i wątpliwości można mnożyć. Faktem jest, że jedynym rozwiązaniem byłby wyjazd na Maltę prezydenta Dudy, który wbrew temu, co mówią niewydarzeni funkcjonariusze jego kancelarii, wcale nie musi otwierać obrad Senatu, bo Konstytucja wyraźnie mówi, kto może to zrobić zamiast niego. Ale to byłoby zbyt łatwe, żeby nie powiedzieć oczywiste. Wszak wówczas prezydent miałby na maltańskim szczycie – jak utrzymują jego akolici – reprezentować nie swoje, ale też nieswojego rządu stanowisko, a to jest tak samo niemożliwe, jak to, że szefem MSZ pozostanie Grzegorz Schetyna…
I CO TERAZ? Cóż, stare polskie porzekadło mówi: jaki pan, taki kram… Prezydent Duda, który od dnia wyboru nie miał czasu ani potrzeby spotkać się z premierem rządu państwa, którego został głową najlepiej, a raczej najgorzej świadczy o… Właśnie, o czym?
MAREK J. ZALEWSKI
LEKTURY DECYDENTA
Goniąc Niemcy
„Skaldowie” śpiewali kiedyś: „Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”. Czy Polska może dogonić Niemcy? więcej...