Established 1999

I CO TERAZ?

31 maj 2012

Opaska Temidy - 22.06

Temida, bogini, uosobienie sprawiedliwości i porządku. Stojąca postać z opaską na oczach, z wagą w wyciągniętej przed siebie lewej ręce i mieczem trzymanym w opuszczonej wzdłuż ciała ręce prawej… – pisze Marek J. Zalewski.


Opaska ma symbolizować obiektywizm i chłód emocjonalny sądów. Co jakiś czas popadam w zamyślenie nad tym, czy aby ta opaska czasami jednak Temidzie nie przeszkadza. I odganiam coraz bardziej natrętną myśl, że czasami warto by było, aby Temida zdarła sobie z oczu tę opaskę…


Pewnie by i chciała, ale właśnie dlatego starożytni idealiści wsadzili jej w ręce przedmioty, które stały się insygniami sprawiedliwości, a które w jakiś sposób ją krępując, nie pozwalają na zsunięcie opaski. I Temida pozostaje bezradna. Bezradna w sytuacjach, gdy sądy okazują się być ślepe na dowody to winy, to znów niewinności. Bezradna, gdy równowaga szal trzymanej przez nią wagi nie daje się utrzymać. Raz brak dowodów winy przesądza o niej. Innym razem wachlarz dowolnych dowodów gwarantuje niewinność. A sytuacja, gdy sąd z pełną świadomością dopuszcza dowody zdobyte w pogardzie dla prawa, a nawet łamania go z bezwzględną premedytacją?


Ostatnie dni i tygodnie ponownie sprawiły, że refleksje nad tym powróciły niczym nerwica natręctw. Każdy kodeks karny uznaje za przestępstwo nakłanianie do popełnienia przestępstwa. To po pierwsze. Instytucja (a raczej jej funkcjonariusze) powołana do ścigania przestępstw robi coś (fałszuje dokumenty z pieczątkami i podpisami) rękoma swych funkcjonariuszy, za co każdy obywatel byłby postawiony przed sądem i skazany. A tej instytucji (jej szefom) uchodzi to niepostrzeżenie, choć wszyscy, łącznie prokuraturą i sądem o tym wiedzą! To po drugie. A po trzecie, w wyniku popełnienia przestępstwa (nakłanianie) przez funkcjonariuszy tejże instytucji, zostaje skazana osoba, którą do popełnienia innego przestępstwa, ale w tym samym ciągu zdarzeń, nakłania agent tejże instytucji, która ma tego rodzaju przestępstwom przeciwdziałać i je wykrywać. I po czwarte – sąd uznaje, że wspomniana instytucja nie popełnia przestępstwa przestępstwo popełniając! Że zawiłe? Że nie bardzo wiadomo o co chodzi? Że trudno coś z tego zrozumieć? A, no właśnie! Zaiste zawiłe! Zaiste, można się zatracić, w kombinowaniu o co tak naprawdę chodzi! Zaiste, trudno to pojąć!


I co z tego? Nic. Takie samo nic, jak w przypadku pewnego wysokiego urzędnika Kancelarii Premiera, który złamał prawo, bo na czas nie zrobił tego, co prawo nakazywało. I co? I nic. Ale na tym nie koniec. Wysoki urzędnik Kancelarii Premiera brnął w kłamstwa, które mu udowodniono. I co? I NIC! Czy ów urzędnik poniósł konsekwencje swych kłamstw i łamania prawa? Żadnych! A co by spotkało w takich okolicznościach zwykłego obywatela Bolandy? Na początek trafiłby pewnie do aresztu wydobywczego, gdzie by kruszał, niczym przed świętami wiszący za oknem na mrozie zając. A potem byłby proces, ciągnący się może i latami. A jeszcze potem byłby wyrok, który Wysoki Sąd odczytałby siedząc przed karnie stojącymi wszystkimi innymi na sali rozpraw. Wyrok wydawany w imieniu Rzeczpospolitej! To nie byłby wyrok i nigdy nie jest, wydawany przez sąd w jego imieniu, ani w imieniu każdego z jego składu. Sąd wydaje go w imieniu Państwa Polskiego. Suwerennego i pragnącego uchodzić za państwo prawa!


I CO TERAZ? Temida przyjęłaby ten wyrok, jak wszystkie inne – bez wyrazu. Obojętnie. Jeżeli tylko dlatego, że ma opaskę na oczach? To pora znaleźć inne uosobienie sprawiedliwości i prawa. Bez opaski i z mądrością w oczach. Po co? Po to, aby obywatele nie musieli uciekać się do kroków, jakie w filmie „Sami swoi” podjęła babcia Pawlakowa, wciskając granaty Pawlakowi, udającemu się na rozprawę do sądu, ze słowami „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Bo, zaiste, niektóre orzeczenia sądów mogą wprawić w osłupienie relatywizmem w podejściu do prawa… Graś, Sawicka, Kamiński, Darski, Doda…


Bo stało się – 19.06



Zwykle było tak: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor… Teraz stoimy przed alternatywą: albo mieliśmy mecz otwarcia i dwa mecze o wszystko, albo dwa mecze otwarcia i jeden mecz o wszystko. Tak, czy owak los nam oszczędził meczu o honor. I bardzo dobrze, bo mogło by się okazać, że i honor postawilibyśmy nie na taki wynik. A wtedy… Jak żyć bez honoru?


Grecy, jak się okazuje, wygrali i mecz otwarcia (bo choć go zremisowali, to uzyskany w nim punkt, pozwolił im zakwalifikować się do kolejnej rundy), i  wygrali mecz następny, bo choć go przegrali, to przegrali z niespodziewanym triumfatorem grupy, i wygrali mecz o ostatni, który okazał się  dla niuch meczem zarówno o wszystko, jak i o honor. Co prawda nigdy i nigdzie nie manifestowali tego, że na szali stawiają właśnie honor, ale grali  w tym ostatnim meczu grupowym tak, jakby stawką było wypadnięcie nie z EURO, ale z euro…


My graliśmy, jak zwykle. W meczu z Grecją zagraliśmy głupio i tylko szczęściu Tytonia zawdzięczaliśmy uratowanie remisu. A mecz ten jeszcze raz udowodnił, że nie potrafimy wykorzystywać szans, przed którymi stajemy. Z kolei w meczu z Rosją, remis zawdzięczamy – tak to widziałem w telewizji – sędziemu, który dość łagodnie z nami się obchodził, co było najbardziej widoczne, gdy nie podyktował rzutu karnego po faulu któregoś z naszych zawodników na zawodniku rosyjskim, który właśnie miał oddać z kilku metrów strzał do praktycznie pustej bramki.


No, ale jako kibice EURO 2012 mamy z głowy. Organizacyjnie dalej ciągniemy ten wózek, który toczy się od 8 czerwca z przyjemną lekkością. Bardzo przyjemnie obserwuje się sprawność organizacyjną, która nie jest naszą cechą charakterystyczną. Póki co, mimo odpadnięcia drużyny, EURO wygrywamy. Będzie nas to, co prawda kosztowało miliardy złotych, ale może i warto było te żabę jeść. Oczywiście, jak zwykle, popełniliśmy mnóstwo błędów w trakcie negocjacji z UEFA, bo mogliśmy znacznie nasze koszty ograniczyć, ale… Ale walczyć o swoje chyba się już nigdy nie nauczymy.


I CO TERAZ? Smuta? Nie. Mnie nie smuci nasza klęska, bo to była klęska. Nie wyjść z „grupy marzeń”, a tak przecież nazwano grupę, do której trafiliśmy, to klęska i to zwielokrotniona tym, że graliśmy u siebie i jako gospodarze nie musieliśmy dawać z siebie wszystkiego w eliminacjach. Mnie to nie smuci, bo mam nadzieję, że Donald Tusk, tracąc parawan z logo EURO, zorientuje się, że stal za nim bezradny w obliczu znacznie ważniejszych spraw. Warto wreszcie schować „gałę” – jak wyraził się o piłce – do worka i zapomnieć o platformianych piłkarskich wtorkach. Pora zająć się kombinowaniem, co tu zrobić, aby ożywić zwalniającą gospodarkę. W krótkich spodenkach lub szalikach na szyjach „obradujący” rząd nie wygląda poważnie. Pora najwyższa przyjrzeć się temu, co dzieje się poza boiskowym trawnikiem. A poza nim, panie premierze, jest znacznie ciekawiej niż na jakimkolwiek boisku…    


Nie ma njusa – człowiek nie pogryzł psa – 13.06


No właśnie… A przecież prasa, radio i telewizja, a raczej blisko 100 proc. pracujących tam redaktorów i dziennikarzy na to liczyło i zacierało ręce. Ależ będzie się działo – aż pocili się z przejęcia, co i raz ocierając pot z rozpalonego czoła i wycierając w spodnie pocące się dłonie. Krew miała płynąć ulicami, miasto miało tonąć pod tsunami syren karetek pogotowia i wozów strażackich oraz policyjnych radiowozów. To miał być kibolski Armagedon… Przecież mecz Polska – Rosja rozgrywany w ramach EURO 2012 i to w dzień Święta Rosji musiał przerodzić się w Bitwę Warszawską.


I co? Kompletne rozczarowanie. Miast wojny i hekatomby ofiar ledwie kilkudziesięciu bezmózgich obszczymurów przykładnie położonych na „glebie” przez niezwykle sprawnie działających policjantów…  Napięcie budowano w mediach konsekwentnie. Do tej kampanii media wciągnęły nawet funkcjonariuszy publicznych z minister Muchą na czele, która podjęła się nawet próby wyperswadowania Rosjanom rozłożenie się obozem z Bristolu. No bo jak to? Przecież to obok mentalnego sanktuarium wznoszonego przez oszołomów co miesiąc od dwóch lat. Rosjanie uznali tego rodzaju apele za jakieś nieporozumienie, a ponieważ oni – jako pragmatycy – wiedzą, jak postępować w takich razach. Zadzwonili lub poszli gdzie trzeba  i 10. czerwca pojawili się liczną delegacją z pięknym wieńcem, który złożyli pod tablicą poświęconą katastrofie w Smoleńsku. Tym gestem wybili dużą część zębów wszystkim tym, którzy ostrzyli je sobie na podjudzaniu do rozróby.


Dużą część reszty zębów wybili bezpośrednio ulicznym bandytom, a pośrednio dziennikarskim hienom, policjanci i ci spośród kibiców, którzy z jednej strony „zglebowali” bandytów, a z drugiej potępili bezmózgowców i przeprosili tych, przeciwko którym kibole się zwrócili. Zapowiadane przejście zorganizowanej grupy rosyjskich kibiców, o którym odpowiednie władze zostały powiadomione, media przedstawiały niemal jako „rozpoznanie bojem”, a z pewnością nie brakowało oskarżeń o prowokację. A tymczasem kibice „sbornej” zebrali się, ruszyli w ordynku ku stadionowi (ciekawe, że na czele tego pochodu Rosjanie nieśli transparent z napisem: „Do przodu bez Putina”) i doszliby tam bez przeszkód i w sportowej atmosferze, gdyby nie garstka polskiej hołoty, która dała się ponieść atmosferze nakręcanej przez idiotów z mediów. A że to garstka, to widać było po meczu, który okazał się być przednim widowiskiem. Remis był wynikiem sprawiedliwym. Kibice, prawdziwi kibice obu stron, byli usatysfakcjonowani. Ba! Byli zadowoleni z takiego właśnie wyniku. Ale hołota nie śpi. Hołota czuwa. Hołota musi zaistnieć. Na szczęście policja pokazała tej hołocie, że jej miejsce jest „na glebie” z rękoma skrępowanymi na plecach. Ale normalnym ludziom jest wstyd za tę hołotę. I za te hołotę przepraszamy. Przepraszam i ja!


I CO TERAZ? Niech trwają te igrzyska. Starajmy się eliminować hołotę. Nie ulegajmy też notorycznym kretynom z mediów. Oni też powinni zostać „zglebowani”! To – nie obawiam się przerysowania tej sytuacji – oni są odpowiedzialni za język konfrontacji, język niechęci, język wrogości, język nienawiści, język podżegania! Oni powinni zostać osądzeni, i to surowo, za to ciągłe szczucie człowieka na psa, bo to dopiero będzie NJUS, niestety!


J’accuse czyli Oskarżam (odc. 5) – 4.06


Niestety, nic się nie stało, co mogło wpłynąć na osłabienie mego oskarżycielskiego nastawienia. Wręcz przeciwnie! Wydarzyło się wiele, co każe mi wzmocnić mój oskarżycielski ton. A zatem ad rem… Oskarżam zatem o: Mac Donalda (premiera) i Mac Donald’sa (hamburgera), machanie (na powitanie i na pożegnanie, też), Machiavellego i makiawelizm (tegoż…), machinę (piekielną) i Machinę (do czytania…), macierz (tę matematyczną i tę, co od niej odrywają), macierzyński (urlop za krótki lub za długi), macierzyństwo (niedojrzałe), macki (wszędobylskie), macochę (co my nie od niej, wszak), maczanie (brudnych palców), Madagaskar (za daleki), madapolam (na bieliznę), Maderę (Ziuka ulubioną), Madison (aleję) i Madisona (prezydenta), Madonnę (…), Madras (geograficzny i spożywczy), Madryt (co hiszpański), Madziara (co bratankiem), maestrię maestra, Maeterlincka (dramaty symbolistyczne), mafii (długie ręce), mafijne (struktury), Magdalenkę (no przecież…), Magdeburg (co punktem w naszej historii), Maghrebu (kraje i stosunek do nich), magiel (polityczny), Maginota (linię, oczywiście), magistra magisterium (kupione w internecie), magistralę (z przeszkodami), magnes (co za słabo przyciąga), magnetyczny (wpływ) i magnetyzm (bez serca), magnezu  (brak), magnificencje (w gronostajach), Magnitogorsk (z poematu, zapomniany), maharadżę (dlaczego nie?), Mahatmę i Mahdiego, mahometanina mahometanizm, mahoniowy (fornir), maj (zbyt świąteczny), majaczenie w malignie, majdanu na Majdanie (rozkładanie i zwijanie), Majdanek (ten właśnie), majestat (wszystkiego), majora (z obstawy), majordomusów (zgraję), Majorkę z Minorką, majstrowanie (przy czymkolwiek), majstra (bez uprawnień), majtanie majtka majtkami, mak do makowca i maki (co surowcem), Makarenki (pedagogikę), makaron (aldente…), makijaż (rozmazany lub wulgarny), maklera (od papierów), makrelę (uwędzoną), makro… i mikro…(…skalę), maksimum (wysiłku), maksymę (nie tę, przecież), maksymalny (wysiłek), Maksymilianów (legion cały), makulaturę (produkowana w Sejmie), makutrę, malagę w Maladze, Malakka (cieśninę), Malapartego (ideologiczne błądzenie), malarię (co dreszczem trzęsie), malarza (nastrojów), Malbork i malca, malkontencki (ton i nastrój), malowanie (różnymi barwami), „ malucha” (zaprzestanie produkcji), mało (wszystkiego, co dobre), małoletnich (przestępczość), małomówność (mądrych) i mędzenie (głupich), małże (co w skorupach), małżeństwo (z rozsądku), mamienie (obietnicami), maminsynków (chowanie), mamrotanie (a jakże, pod nosem), manatki (leżące w nieładzie), Mandarynę (na wizji), mandatów (cały wachlarz), mandryla (z pyskiem niczym tęcza), manele (bezdomnych), Maneta (z muzeum), manewrowanie na manewrach,  maneż i mango (a co to?), Manhattan, maniery (pozostawiające do życzenia), (manię (prześladowczą), maniakalne (wizje), manifest, manifestowanie i manifestantów, mankamenty, mankiety (przybrudzone), manko (w kasie),  Manna (cytowanie), mannę (z nieba), (sprowadzanie na) manowce, manszetę (dziurawą na przegubie), Manteufflów (utytułowanych braci), manto (spuszczane przy każdej okazji), manuskrypt (odkryty, podrzucony, nadpalony, sfałszowany…), Mańkę (Czarną, oczywiście), mańkuta (leworęczność), maoizm, maraton, marazm, marcepan, Marchołta (sprośność), marginalizowanie marginaliów, mariacki (hejnał zbyt głośny), Mariannę (Francuzów), Mariańskiego Rowu (głębokość), mariasz (nie w tym kolorze), mariaż (tego z tą i nie tej nie z tym), Mariensztat (zapomniany), Markizy i markizy, Marksa bez marksistów, masakrę (na drogach), masaż masarza w masarni, maselnicę bez masła, masę  (krytyczną), masona i masonerię, masowiec z maszkarami, masztalerza (bez stadniny), maszynistę (pod wpływem) przy maszynie w maszynowni, maść (na „ściury”), matematykę (na maturze), materac (bo z gąbką), materii (pomieszanie), materializm (książkowy), materialny (byt), materiał (każdy, byle wybuchowy), materiałową (gospodarkę), matkę (zaborczą), matnię (i w niej tkwienie), matołów (zatrzęsienie), matriarchat, maturę, mauzoleum (nie dla tego…), mazanie się mazepy, mazgaja (biadolenie), mazurków (smak), mazurski (krajobraz), mącenie mąciwody, mądrali (wysyp), a mądrości (brak), MDK-ów (Młodzieżowych Domów Kultury – znikanie), mdły (smak), meandry (polityki), meblościanki (te z M- ileś tam), mecenasa (nieudolnego), mecenat (nieistniejący), mech (co od północnej strony), mechanika (nie od tego), mecz (przegrany, zremisowany, a i ten wygrany też)), medal i medalion, media (zawładnięte), mediacje mediatora (bezskuteczne), medium (bez wizji), medycynę (no przecież…), medytacje (nad zeszłorocznym śniegiem), melancholijny (nastrój), meldowanie (stanu), melodię (do tego i owego), melodyjną (inwencję), melon (niedojrzały), memorandum (przedłożone), memoriał (złożony), menażerię (prawdziwą…), menażkę (na zupę), menedżera (kontrakt) menedżerski, mentalność, mentora (którego sobie znaleźli), menu (zanadto, albo i nie dość wyszukane), mercedesa (ful wypas z firanką), meritum (tak w ogóle), mesę, mesjanizm, metę, metafizykę metafory, metalowy (pogłos), metodę (nieskuteczną), metodyczne (błędy), metr (za blisko), metro (w budowie), metrykę (odszukaną, a może zaginioną), mezalians (oczywisty), męstwo (na pokaz), mgłę (rozpyloną), mgnienie (oka), mianownik (wspólny), miarę (wszechrzeczy), miarkowania (brak), miauczenie (pod oknami), Mickiewicza (cytowanie), miecz (rdzewiejący w pochwie), miejsce (przy stole, w szeregu, na podium, w Historii… w każdym razie niewłaściwe), miejscowy (koloryt), miesiąc (za długo…), mieszanie (w nadziei), mieszkanie (do remontu), międzynarodowy (skandal),  miękkie (lądowanie), mięsień (piwny), mięso (armatnie),  miganie (światłami), migotanie (przedsionków), mijanie (się z prawdą), mikrobów (zatrzęsienie), mikronową (niedokładność), Milanówek (z Rymkiewiczem), milczenie (w słusznej sprawie), miliardy (wyrzucone w błoto), miliony (oszukanych), miłe (wspomnienia), miłosny (zawód), miłość (własną), miły (uśmiech), mimikę (twarzy), mimo (wszystko…), minimum (aktywności), ministra (bez teki w gabinecie cieni), minorowy (nastrój), minutę (spóźnienia), miotanie (czym popadnie), miotły (częste używanie), miru (zakłócanie domowego), miraży (roztaczanie), misji (wysyłanie), misterny (plan), mistrzostwo (świata), mistycyzm, miszmasz (ideowy), mitologizowanie (na wyrost), mitrężenie (bez potrzeby), mityczny (wymiar), mizdrzenie… (…się), mizerię (pomysłów), mlaskanie (przy jedzeniu), mleczność (niską krów), młodość (durną i chmurną), mniej (więcej to samo), mniemanie (o sobie), mnóstwo (czegokolwiek), mobilizację, moc (która z nimi), modę (na to lub tamto), model (ustrojowy), modernizację (zbyt kosztowną), modły (zamiast czynów), mogiły (zapomniane), moher (uliczny), Mohikanina (bo ostatni), mokasyny (do garnituru), moment (niewłaściwy), momentalny (odruch), monarszą (wyniosłość), monolog (zamiast dialogu) i monotonię (tegoż), monstrualny (rozmiar), montaż (niedokładny), monumentalny (stosunek), morale (wątpliwe), moralizatorstwo (tanie), mord (polityczny), mordy (dorabianie), morgi (ojcowizny), morze (bzdury), morzenie (głodem), moskiewskie (pieniądze), most (za drogi, za  tani, nie tu i nie tam…), motto (przyjęte), motywy (działania), mowę (trawę), mozaikę (na ścianie), możliwości (niewykorzystane), mrowie (ludzi na ulicach), mrowisko (bo Natura 2000), mróz (za oknem), mruczenie (pod nosem), mruganie (porozumiewawcze), mrzonki (wszelkie), mszę (odprawianą), muchy Muchy, muchomora (zjadanie), muliste (dno), multum (rzeczy), munduru (plamienie), mur (obojętności), Murzyna (wykreślenie), mus (apetyt na…), muskanie (problemu), muskułów (prężenie), muszkieterów (zawołanie), muszlę (koncertową klozetowo), musztardę (po obiedzie), musztrę (zaniechaną), muzeów (los), muzykę (zbyt głośną), mycie (głowy), mydło (Zabłockiego), mylenie (wszystkiego ze wszystkim), myszkowanie (w poszukiwaniu), myśli (brak), myślistwo (polityków), mżawkę (za oknem)… cdn    


Bo stało się – 1.06


„Nic się nie stało! Polacy! Nic się nie stało!” Ten okrzyk kibice sportowi, ze szczególnym uwzględnieniem kiboli piłkarskich, znają doskonale. Ileż to razy słyszeliśmy ten bełkotliwy wrzask, gdy nasi schodzili ze zwieszonymi głowami jako przegrani w kolejnym meczu „o wszystko”. Nie, wbrew pozorom nie będzie ani o kibicowaniu, ani o antycypowaniu nastrojów w czasie EURO 2012. Jeszcze kibole nie wylegli na ulice, a mimo to już słychać to nieznośne „Nic się nie stało! Polacy…”


A słychać w kontekście blamażu prezydenta Baracka Obamy podczas uroczystości wręczania Medalu Wolności m.in. pośmiertnie Janowi Karskiemu. Prezydent USA popisał się całkowitą ignorancją, żeby nie powiedzieć, arogancją, mówiąc w laudacji dedykowanej wyróżnionemu o „polskich obozach śmierci”. Nikt z obecnych na uroczystości Polaków Obamowego blamażu nie wypunktował. Przyjęliśmy ten policzek prawie się oblizując… Co prawda premier Tusk zajął zdecydowanie krytyczne stanowisko wobec ignorancji amerykańskiego prezydenta. Podobnie postąpił prezydent Komorowski. Ale ze zdumieniem słuchałem wypowiedzi komentatorów, którzy wypowiadali się w tonie cytowanego kibolskiego apelu. Nie minęły 24 godziny, a ignorancka wypowiedź Obamy przestała uwierać. Amerykanom, jak widać wolno więcej. Oni mogą palnąć każdą bzdurę, godzącą w istotne dla nas przekonania i wartości, a my na to zareagujemy ochrypłym „Nic się nie stało…”


Amerykanie doskonale o tym wiedzą. Zresztą, nie tylko Amerykanie. Wie o tym cały świat. O tym, że my nie potrafimy walczyć o swoje. Nie wykorzystujemy nadarzających się okazji. Owszem, emocje pojawiają się, ale jak przysłowiowy słomiany ogień. Szybko zastępuje je, wyrażające rezygnację, machnięcie ręką. To jest nasza słabość bezwzględnie wykorzystywana w sztuce dyplomacji.


A przecież nie jest tak, że NIC SIĘ NIE STAŁO! Stało się. Po raz kolejny boleśnie przekonaliśmy się, że dla Białego Domu jesteśmy – jak powiedział prof. Bugaj w programie red. Morozowskiego – hetką pętelką. To, co powiedział Barack Obama nie było przejęzyczeniem. To był karygodny błąd polityczny. I nie jest ważne, że to któryś z pracowników Białego Domu pisał to przemówienie. Bo taką bzdurę absolwent Uniwersytetu Harvarda powinien wychwycić. Obama palnął o tych „polskich obozach śmierci”, czym dał dowód swej totalnej niewiedzy. A przecież była to uroczystość, na której Medalem Wolności wyróżniono człowieka, który narażając swe życie zdobył dowody na to, jakich zbrodni dopuszczają się Niemcy na terenie okupowanej Polski i chciał zwrócić na to uwagę Amerykanów. Dzisiaj prezydent USA przyznał mu (przypomnijmy 12 lat po śmierci uhonorowanego) Medal Wolności. 70 lat temu ignorancja, niewiedza, ale i interes polityczny, kazał jego poprzednikowi zignorować materiały dostarczone przez Jana Karskiego. I to jest ten chichot historii.


I CO TERAZ? W Białym Domu pracują podobno nad odpowiedzią na list prezydenta Komorowskiego. Premier Tusk powiedział, że teraz problem ma prezydent Obama. I to prawda. Ale już wiadomo, że nie będzie zdecydowanego uderzenia się w pierś. Że wersja o „przejęzyczeniu” i „braku złej woli” będzie podtrzymana. Nie będzie nawet słowa „przepraszam”, bo wyrażono już „ubolewanie” (sic!). Takie bąknięcie nie powinno nam wystarczyć. Musimy wreszcie zdać sobie sprawę z miejsca, które zajmujemy w szeregu partnerów Waszyngtonu. Nie ma co wpadać w histerię, ale wnioski powinniśmy wyciągnąć. Ale nie pocieszajmy się chrapliwym : „Nic się nie stało! Polacy!…”


Marek J. Zalewski







W wydaniu nr 127, czerwiec 2012 również

  1. NIEDOBÓR TALENTÓW

    37% pracodawców nie może znaleźć pracowników - 26.06
  2. KLUB DECYDENTÓW 50 PLUS

    Pomysł startuje - 25.06
  3. KONIEC GORĄCZKI ZŁOTA

    Ratowanie blasku - 22.06
  4. RYNEK BADAŃ KLINICZNYCH

    Rośnie, ale wolno - 20.06
  5. PRZED WIZYTĄ METROPOLITY CYRYLA

    Od futbolu do miłości - 18.06
  6. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    "O karykaturze polityki"
  7. GRECKIE POŻEGNANIE

    Z EUR czy / i EURO 2012? - 15.06
  8. LEKTURY DECYDENTA

    "Miastowi" - 20.06
  9. HISZPANIA NA WIRAŻU

    Bankowa korrida - 14.06
  10. PR FORUM 2012

    Sztuka komunikacji po raz dziewiąty - 12.06
  11. OBRONA AUGUSTOWA

    Za południkiem 22 E - 11.06
  12. POLSKA - GRECJA

    Konfrontacja poza boiskiem - 8.06
  13. CZERWONA KARTKA

    Toksyczne koszulki na Euro - 6.06
  14. SPOJRZENIE POZA ZAŚCIANEK

    Gry, których nie znamy - 5.06
  15. POLACY BUDUJĄ DOMY

    Za 8,5 pełnych rocznych pensji - 5.06
  16. POLACY ŻYJĄ CHWILĄ

    Kupujemy ad hoc i nie odkładamy na emeryturę - 5.06
  17. RYNEK FARMACEUTYCZNY 2012 - 2014

    Generycznie i innowacyjnie - 4.06
  18. ZBYT ŚMIAŁE ZAPĘDY MINISTRA GOWINA

    Deregulacja czy degradacja zawodów?
  19. DZIEDZICTWO PRZEMYSŁOWE

    Wartość i atrakcja - 2.06
  20. DEBATA W "KUŹNICY"

    Czy przyszłość ma lewicę? - 3.06
  21. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Piątek, 29.06 – Odruchy wymiotne
  22. SZTUKA MANIPULACJI

    Zupa na gwoździu - 3.06
  23. SIŁA POLITYKI

    Pojechać do Rygi - 29.06
  24. I CO TERAZ?

    Opaska Temidy - 22.06