KLUB DECYDENTÓW
Witamy - 19.09
Dobry przykład wart jest naśladowania. Witamy w Klubie Jacka Potockiego. Szczegóły w zakładce O NAS. więcej...
Właściwie dwa seriale przykuwają – choć to może za dużo powiedziane – moją uwagę – pisze Marek J. Zalewski.
Jeden – i ten faktycznie moją uwagę przykuwa – to telewizyjny. Drugi – i ten uwagi nie przykuwa, ale jednak zwraca – to jak najbardziej, niestety, toczący się w tzw. realu i w naszej ukochanej Bolandzie. Bo ten pierwszy rozgrywa się na granicą.
Na ten pierwszy wpadłem przez przypadek podczas wakacji, gdy „wędrowałem” pilotem po kanałach tv, próbując znaleźć to „coś”… I tak spostrzegłem jakieś znikające napisy – jak się okazało po chwili, początkowe – i usłyszałem, czytane przez lektora, dobrze znane słowa „premier”, „rząd”, „nadużycie”, „dymisja” itp. itd. Przez następną godzinę z okładem z wielką uwagą śledziłem przebieg wydarzeń na duńskiej scenie politycznej. Gdy film się skończył, westchnąłem tylko – dlaczego u nas taki nie powstał, a tu nagle w telewizorze zobaczyłem, że zaczyna się kolejna jego część. Okazało się, że to duński serial pt. „Rząd”. Na kanale ALE KINO obejrzałem póki co osiem z trzydziestu do tej pory nakręconych (w duńskiej telewizji zaczęto go nadawać w 2010 r.) odcinków tego serialu. Serialu wyśmienitego. Świetnie napisanego, wyreżyserowanego i zagranego… Przypomniałem sobie, że kilka lat temu Agnieszka Holland zrobiła dla TVN serial pt. „Ekipa” i zaczerwieniłem się przed Duńczykami ze wstydu…
Śledząc serialowe losy pani premier Birgitte Nilson doszedłem do wniosku, że skoro w Danii, gdzie etyka i etos obywateli, a wśród nich i polityków, jest standardem ze znacznie wyższej półki niż u nas, dzieją się taaakie rzeczy, to co musi się dziać za kulisami naszej sceny politycznej? Gdy sobie to uprzytomniłem włos zjeżył mi się na głowie… Stało się też dla mnie jasne, jak pozbawiona klasy jest nasza tzw. klasa polityczna, jak małym człowiekiem jest nasz premier, jak małymi ludźmi muszą, po prostu muszą być jego doradcy, pełniący tak naprawdę rolę potakiwaczy, jaką butą i próżnością wyróżniają się nasi, hmm…, członkowie Sejmu i Senatu, jakimi metodami posługiwać się mogą ci, którzy każdą z owych metod mają w zasięgu ręki?
Oglądajcie, proszę, duński serial „Rząd”! Oglądajcie koniecznie na kanale ALE KINO we środy o godzinie 20.10 (powtórka we wtorki o 22.15). Pozwoli Wam to wiele, bardzo wiele zrozumieć. Z drugiej jednak strony przybędzie Wam, Drodzy Państwo, wiele zdumień. Oj, bardzo wiele… Zorientujecie się też zapewne, dlaczego ten serial nie jest nadawany przez żadną z krajowych stacji telewizyjnych…
Serial w realu, ten drugi, o którym wspomniałem na wstępie tak samo irytuje, jak i zasmuca. Ale najbardziej chyba dokucza tym, że ukazuje, albo raczej dowodzi obywatelskiej bezradności. Ostatni przykład to zapowiedź premiera Tuska, że nawet gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana ze stanowiska prezydenta Warszawy, to i tak będzie Warszawą rządzić, bo on, premier, mianuje ją komisarzem do czasu wyborów. Bezczelność tej zapowiedzi dowodzi, że Donald Tusk albo postradał rozum, albo był w odmiennym stanie świadomości, bo nie wiedział, co mówi. A jeżeli wiedział, co mówi, to znaczy, że ma w… głębokim poważaniu zasady demokracji i opinię obywateli, która w porządku demokratycznym przecież jakąś funkcję i to niepoślednią, przecież odgrywa.
Zresztą, przy okazji warszawskiego referendum wielu polityków zachowało się tak, jakby kompletnie nie mieli pojęcia, co to jest demokracja, na czym polega, albo zapomnieli, co sami mówili o panującej w Polsce demokracji. Nawet prezydent, pierwsza osoba w państwie, choć historyk, zapomniał o starożytnej sentencji, że milczenie jest złotem i w sytuacji, gdy właśnie milczeć mu jeno wypadało (bo nie jest on od opiniowania tego, co dzieje się z samorządami i w samorządach – wszak nazwa o czymś mówi), palnął, że nie widzi sensu brania udziału w referendum… Ergo – furda z demokracją, skoro za nic się ma jej instrumentarium. Zaskoczyła mnie równie mocno podobna teza, która padła z ust Marka Borowskiego, senatora niezrzeszonego, a niegdysiejszego kandydata na stanowisko prezydenta Warszawy. W podobnym duchu wypowiadało się też kilku innych polityków opozycji. Zrozumiałbym to, gdyby te opinie wygłaszano przed zapadnięciem decyzji o przeprowadzeniu referendum. Ale, gdy jego inicjatorzy zebrali wymaganą ustawowo liczbę podpisów i gdy zapadła decyzja w tej sprawie, to wszyscy oni winni ugryźć się w język, zanim zaczęli zniechęcać warszawiaków do wzięcia w nim udziału!!!
To tylko kolejne odsłony serialu o politycznej bucie i zakłamaniu. Bo tych odcinków było już bez liku… O abonamencie radiowo-telewizyjnym, którego zdaniem premiera rządu nie trzeba płacić, o fałszowanych rzekomo podpisach rzecznika rządu na prywatnych dokumentach, o zegarkach ministra infrastruktury, o cyrku wokół głośnego memorandum podpisanego przez polską firmę z Gazpromem, o czym premier i wicepremier podobno nic, ale to nic nie wiedzieli… Ostatnio serialowy popis dał minister finansów i wicepremier Vincent Rostowski, który o kilkadziesiąt miliardów „nie dostrzelił” deficyt w budżecie państwa, tłumacząc to tym, że… przydarzyło się to też ministrom finansów w trzynastu innych państwach Unii.
I CO TEARAZ? Boki zrywać, proszę Państwa. Boki zrywać, bo serial trwa. Niestety…
MAREK J. ZALEWSKI
W IMR ADVERTISING BY PR
Bieluchowa smukłość - 24.09
Wpływ serka Bieluch na leczenie otyłości zdominował konferencję – śniadanie prasowe w IMR advertising by PR. więcej...