Established 1999

HANDEL WINEM

21 maj 2008

Bezprawie w Internecie?

Alkoholizm jest groźny, ale rodzi się pytanie: czy Internet ma na to zjawisko jakikolwiek wpływ? Łatwość dostępu do alkoholu jest tak znaczna, że Internet służy raczej bardziej wyrafinowanym zakupom, albo w celu oszczędzenia finansów, albo daje dostęp do różnorodnej oferty. Sprzedawcy internetowi nie bedą mieli łatwego życia. Jeśli ktoś ma złą wolę, to moze zaszkodzić. Do rozważenia: czy ryzyko warte jest gry. Skomentujmy: zakaz handlu alkoholem w Internecie oraz uzasadnienie tego ograniczenia jest pozbawiony elementarnego zdrowego rozsądku.


MARCIN MARUTA


Kuczek Maruta i Wspólnicy
Kancelaria Radców Prawnych


 


Żarty się skończyły. Różne kwestie tutaj sobie rozważamy, ale wczoraj doszedł do mnie mail z problemem istotnym, zarówno życiowo (zwłaszcza dla wielbicieli wina), jak i z punktu widzenia prawa w Internecie. Otóż, okazuje się, że Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (tak, i tym się nasze Państwo zajmuje) zaatakowała sklepy internetowe z alkoholem, zarzucając łamanie prawa i odebranie zezwoleń na handel alkoholem. Jak donosi prasa zarzuty opierają się na twierdzeniu, iż „Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie przewiduje możliwości sprzedaży alkoholu w Internecie” oraz „Sprzedawca ma obowiązek upewnić się, że nabywca jest pełnoletni i trzeźwy, a sprawdzenie tego w przypadku sprzedaży wysyłkowej jest niemożliwe, gdyż towary dostarcza kurier”. Oba argumenty są słabiutkie, ale sam problem poważny.


Tytułem wstępu


Cała sprawa ma wymiar i cywilistyczny (bardzo ciekawy z punktu widzenia Internetu) i ogólnospołeczny. Oczywiście argument, że „Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie przewiduje możliwości sprzedaży alkoholu w Internecie” nie jest przesądzający, bo nie wszędzie o tym Internecie trzeba pisać. Poza tym, co niby oznacza „sprzedaż w Internecie”? Internet to tylko medium składania zamówień, a nie miejsce sprzedaży. Zezwolenia na handel alkoholem są wydawane na konkretny adres (sklep), warto więc rozważyć, czy faktycznie kupując przez Internet naruszamy warunki zezwolenia.  Moim zdaniem nie, o czym poniżej.
Wymiar ogólnospołeczny nie jest prosty – fakt, alkoholizm jest groźny, acz pytanie czy Internet ma na to jakikolwiek wpływ. Powątpiewam, łatwość dostępu do alkoholu jest tak znaczna, że Internet służy raczej bardziej wyrafinowanym zakupom, albo w celu oszczędzenia finansów, albo – przynajmniej w moim wypadku – dostępu do różnorodnej oferty. Z winami tak jest, że nie jest to towar  powtarzalny – jak chcę butelkę od Kantego, to chcę konkretną butelkę, konkretny rocznik – z reguły taka butelka dostępna jest tylko w jednym sklepie w Polsce (urok małych importerów).  Pewnie znajdzie się ileś argumentów o społecznej groźbie sieciowego alkoholizmu, ale w sumie to tylko kwestia przekonania, a nie faktów.


Krótki i zwięzły pomysł na handel winem w Internecie


Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz wydane zezwolenia, wymagają od nas, aby handel odbywał się w konkretnym miejscu, a sam proces sprzedaży spełniał pewne wymagania. Zajmijmy się miejscem sprzedaży.


Miejsce sprzedaży


Zgodzimy się wszyscy, że handel przez Internet to w 99% proces składania oferty przez klienta i jej akceptacji przez sprzedającego (jak jest na odwrót, tym prościej). Warto rzucić okiem, co na ten temat ma do powiedzenia kodeks cywilny.


 Art. 661. § 1. Oferta złożona w postaci elektronicznej wiąże składającego, jeżeli druga strona niezwłocznie potwierdzi jej otrzymanie.


To praktycznie zawsze jest spełnione, jak ktoś ma źle zrobiony system, żadna sztuka tak go poprawić, by potwierdzenia wysyłał. Jak zamówienie jest niebanalne, „niezwłoczność” może oznaczać i kilka dni, jeśli tyle, przy zachowaniu profesjonalnej staranności, trwa potwierdzenie dostępności towaru.


Art. 70.  § 1. W razie wątpliwości umowę poczytuje się za zawartą w chwili otrzymania przez składającego ofertę oświadczenia o jej przyjęciu, a jeżeli dojście do składającego ofertę oświadczenia o jej przyjęciu nie jest wymagane – w chwili przystąpienia przez drugą stronę do wykonania umowy.


§ 2. W razie wątpliwości umowę poczytuje się za zawartą w miejscu otrzymania przez składającego ofertę oświadczenia o jej przyjęciu, a jeżeli dojście do składającego ofertę oświadczenia o jej przyjęciu nie jest wymagane albo oferta jest składana w postaci elektronicznej – w miejscu zamieszkania albo w siedzibie składającego ofertę w chwili zawarcia umowy.


Kluczowy punkt dla naszych rozważań, zwłaszcza paragraf drugi. Definiuje on miejsce zawarcia umowy, które jest kluczowe dla weryfikacji, czy postępujemy zgodnie z ustawą antyalkoholową i zezwoleniem.
Teoretycznie miejsce zawarcia umowy to miejsce zamieszkania składającego ofertę (czyli klienta). Taka sytuacja nie spełnia raczej przesłanki „sprzedaży w sklepie branżowym” jak tego chce prawo. Przynajmniej cywilistycznie. Oczywiście można argumentować, że kluczowe nie jest miejsce zawarcia umowy, tylko miejsce wydania alkoholu -przecież mogę umówić się ze sprzedawcą podczas obiadu, że sprzeda mi 20 butelek i pójść do jego sklepu po ich wydanie. Ciężko zarzucić tutaj sprzeczność z prawem.


Ale, aby chuchać na zimne, warto jednak zwrócić uwagę na początek paragrafu drugiego – „w razie wątpliwości”. Tak więc mamy do czynienia z przepisem dyspozytywnym. Strony mogą zatem określić inaczej miejsce sprzedaży. Np. w regulaminie sklepu wyraźnie napisać, że miejscem zawarcia umowy jest sklep, a nie miejsce zamieszkania klienta. Pozostaje  „wydanie”.


Wydanie towaru


Art. 544. § 1. Jeżeli rzecz sprzedana ma być przesłana przez sprzedawcę do miejsca, które nie jest miejscem spełnienia świadczenia, poczytuje się w razie wątpliwości, że wydanie zostało dokonane z chwilą, gdy w celu dostarczenia rzeczy na miejsce przeznaczenia sprzedawca powierzył ją przewoźnikowi trudniącemu się przewozem rzeczy tego rodzaju.


Wydanie przewoźnikowi jest standardową praktyką. Próba argumentacji, że klient osobiście ma odebrać towar jest pozbawiona głębszego sensu – przecież ustawa antyalkoholowa nie kontroluje sposobu przesyłki alkoholu, ale miejsce transakcji (aby nie blisko szkoły, aby odpowiednia ilość sklepów etc etc) – w takim rozumieniu transakcja jest zgodna z wymaganiami zezwolenia, przewoźnik odbiera alkohol tam, gdzie prawo nakazuje. Klient zawsze może pójść do sklepu, zapłacić za towar i poprosić o jego przesłanie. Ba, może wysłać tam taksówkarza czy swojego pełnomocnika, więc i tak fizycznie nie będzie obecny.  Można próbować zamknąć oczy na rzeczywistość i upierać się przy przesłance „fizycznej” obecności stron transakcji alkoholowej, ale ja ku temu podstaw nie widzę.


Gdybym był sklepem, znów chuchałbym na zimne i odpowiednio modyfikował regulamin, aby zdefiniować miejsce wydania towaru. Tu zabawa jest bardziej wyrafinowana niż przy miejscu zawarcia umowy, ale jest szereg pomysłów jak to przeprowadzić (łącznie z upoważnieniem przewoźnika do odbioru towaru).


Trzeźwość małoletniego


Jak chce PARPA „Sprzedawca ma obowiązek upewnić się, że nabywca jest pełnoletni i trzeźwy, a sprawdzenie tego w przypadku sprzedaży wysyłkowej jest niemożliwe, gdyż towary dostarcza kurier”. To nie do końca tak. Przepis stanowi:


Art. 15. 1. Zabrania się sprzedaży i podawania napojów alkoholowych:



  1.   osobom, których zachowanie wskazuje, że znajdują się w stanie nietrzeźwości;
  2.   osobom do lat 18;
  3.   na kredyt lub pod zastaw.

2. W przypadku wątpliwości co do pełnoletności nabywcy sprzedający lub podający napoje alkoholowe uprawniony jest do żądania okazania dokumentu stwierdzającego wiek nabywcy.


Tak więc, sprzedawca nie tyle ma się upewnić się z definicji, ile żądać okazania dokumentu, gdy ma wątpliwości. Przy transakcji internetowej są co najmniej trzy elementy, które wątpliwości takie mogą usunąć.


Po pierwsze, oświadczenie samego klienta. Ja wiem, żyjemy w kraju, w którym „drugiej stronie” się nie ufa. Ale niby dlaczego mam zakładać, że klient kłamie? Przecież to jakiś socjalistyczny nawyk kontroli wszystkiego i wszystkich.  Po drugie, gro transakcji jest opłacane kartą kredytową, a te (w odróżnieniu od płatniczych) wydawane są zazwyczaj (lub być może nawet wyłącznie) osobom pełnoletnim. Po trzecie, mogę mieć umowę z kurierem, że jest zobowiązany sprawdzić wiek odbiorcy.


Podsumowanie – wolno czy nie wolno


W mojej opinii wolno. Oczywiście, to jest blog, wypowiedź w dużej mierze publicystyczna, niż rzetelna analiza prawna. Ale jak słyszę próbę doprowadzenia interpretacji przepisów do granic trzeźwości, to coś się we mnie burzy. Warto by w PARP-ie i kilku innych agencjach zaakceptować fakt, że świat się troszeczkę zmienił. I przepisy musimy interpretować mając taką zmianę na uwadze.


Sprzedawcy Internetowi nie będą mieć łatwego życia, jak ktoś ma złą wolę, może zaszkodzić. Do rozważenia, czy ryzyko warte gry.  Dla niektórych handel w Internecie, to nie tyle dodatkowa działalność, ile pytanie o przetrwanie ich biznesu. Oni wyjścia nie mają, polecam zmianę (koniecznie z prawnikiem przy boku!) regulaminów i cóż .. powodzenia.


Marcin Maruta








 

W wydaniu 78, maj 2008 również

  1. UMACNIANIE DEMOKRACJI

    Wyzwania instytucjonalne i społeczne
  2. HANDEL WINEM

    Bezprawie w Internecie?
  3. STANOWIENIE PRAWA

    Model legislacji do wymiany
  4. TRAKTAT LIZBOŃSKI

    Nowa rola Sejmu i Senatu
  5. PEPSI INWESTUJE

    Linia w Michrowie
  6. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Rzetelność życia publicznego
  7. WYDARZENIA MIESIĄCA

    Polska, Europa, świat
  8. SZTUKA MANIPULACJI

    Kto się skusi