DECYDENT SNOBUJĄCY
Dar jasnowidzenia
Godziwie jest być pomnikową postacią – jeśli za życia. A po śmierci? To tylko pamięć dla potomnych. więcej...
Od kilkunastu lat KRLD realizuje swój program atomowy, którego deklarowanym celem jest stworzenie zagrożenia dla terytorium USA. Amerykę dynastyczny reżim Kimów uznaje bowiem za swego największego wroga. Ostatni, próbny wybuch rakiety balistycznej miał miejsce 16 kwietnia 2017 roku, dla uczczenia 105 rocznicy urodzin twórcy KRLD, Kim Ir Sena, obchodzonej dzień wcześniej – pisze Jacek Potocki.
Ta, szósta z kolei, próba wprawdzie nie powiodła się, ale pięć poprzednich tak; największa z nich, w dniu 9 września 2016 roku, objęła bombę o sile 10 kiloton. Koreańczycy północni zapowiadają kolejną próbę atomową na 25 kwietnia, dwa tygodnie przed wyborami w Korei Południowej.
Trzeba przypomnieć, że w 2005 roku, w ramach tzw. rokowań sześciostronnych, zostało podpisane porozumienie, zgodnie z którym KRLD zrezygnowała z prób atomowych w zamian za zobowiązanie się pozostałych stron rokowań (USA, Rosji, Japonii, Korei Południowej i Chin) do udzielenia pomocy Korei Północnej w zakresie energetyki. USA dodatkowo złożyły deklarację zobowiązującą się do niezaatakowania KRLD. W maju 2005 roku USA zablokowały aktywa KRLD w Makau, a w odpowiedzi Pjongjang wznowił program atomowy.
Warto też wiedzieć, że nie tak dawno przywódca KRLD, Kim Dzong Un uzależnił rezygnację z programu atomowego od zaprzestania wspólnych manewrów wojskowych USA i Korei Południowej przy linii 38 równoleżnika. Propozycja ta została całkowicie zignorowana zarówno przez światowe media jak i przez polityków.
Po ostatniej próbie USA wysłały z Singapuru armadę kilku niszczycieli oraz krążowników rakietowych w kierunku KRLD na czele z lotniskowcem USS „Carl Vinson” oraz specjalny samolot dla zbadania, czy w KRLD doszło do próby podziemnej.
Eksperci uważają, że obecnie północnokoreańskie rakiety zagrażają Japonii, Korei Południowej, wyspie Guam z bazą USA oraz Australii.
Za dwa lata, wraz z nieuchronnym postępem w zakresie miniaturyzacji głowic, KRLD zagrozi stolicy Australii oraz terytorium USA.
USA, bez wątpienia, są zaniepokojone programem rakietowo-nuklearnym KRLD. Prezydent Trump poprosił o pomoc w denuklearyzacji KRLD prezydenta ChRL Xi Jingpinga. Chiny niedawno opublikowały oświadczenie, w którym zobowiązały się do udzielenia gwarancji bezpieczeństwa Pjongjangowi, w zamian za rezygnację z broni nuklearnej.
Czy Amerykanie bez Chińczyków sobie sami poradzą, jak grozi Trump? Oczywiście, mogą tylko zaatakować militarnie KRLD, chociaż może to być trudne wyzwanie, gdyż historia nie do końca potwierdza ocenę Zachodu, że to USA odniosły zwycięstwo w wojnie koreańskiej w latach 1950-53. A reakcja KRLD na ewentualny atak? Z pewnością rakiety z atomem spadną na znienawidzoną w KRLD Japonię, której Korea była kolonią w latach 1910-45 i na proamerykańską Koreę Południową. Amerykanie też nie są za prowadzeniem wojny w sąsiedztwie potężnych Chin.
A negocjacje? „Poważne ostrzeżenia”, sankcje międzynarodowe?
Ani sankcje, ani ostrzeżenia, ani negocjacje nic nie dały do tej pory. Dla dynastii Kimów broń atomowa to gwarancja przetrwania, gwarancja, że na KRLD nikt nie napadnie, z obawy przed odwetem atomowym. No i sama broń masowego rażenia czyni z Kimów w oczach umęczonego narodu, mężów opatrznościowych, którzy chronią Koreę przed agresją. A oni się swego narodu boją dniami i nocami.
Co w najbliższym czasie? Zmiany raczej niewielkie, choć w samych Stanach nawet skrajnie konserwatywne think tanki opowiadają się za polityką „kija i marchewki”. Według nich, teraz jest pora na ową marchewkę, np. w formie uruchomienia jakiegoś stałego kanału dialogu z KRLD czy nawet placówki. W tej dziedzinie jest ogromny nacisk ze strony wywiadu: Ameryka nie ma żadnych bezpośrednich informacji z KRLD, amerykański wywiad opiera swe dane o KRLD na informacjach dostarczonych przez CIA Korei Południowej czy służby japońskie. Wysyłani ze „specjalnymi zadaniami” do KRLD amerykańscy „studenci” lub „misjonarze”, zarówno w charakterze turystów czy przekraczający granicę nielegalnie, są prawie natychmiast chwytani i uczestniczą we wstydliwych dla Ameryki procesach.
Czyli pora na zmiany? Czy nieprzewidywalny włodarz Ameryki na to pójdzie? A Kim?
Jacek Potocki
Z KRONIKI BYWALCA
Maski Beaty Przedpełskiej
W galerii Audytorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego twa wystawa ponad 30. masek azjatyckich. więcej...