Established 1999

FILOZOFIA I DYPLOMACJA

22 styczeń 2017

Hakerzy rządzą światem

Dzisiaj nie trzeba już wysyłać czołgów ani zrzucać bomb. Wystarczą komputery, by sparaliżować funkcjonowanie innego państwa. Współczesne państwa i organizacje są uzależnione od Internetu informacyjnie i w sferze codziennego działania. Wysłanie przez zdolnych informatyków złośliwych wirusów może sparaliżować sieć bankową, unieruchomić energetykę i transport, zniszczyć telekomunikację państwa-ofiary, a włamanie się do jego serwerów pozwoli na przejęcie nierzadko poufnych informacji bez potrzeby angażowania służb wywiadowczych – pisze Jacek Potocki.

Jacek Potocki - dyplomata, korespondent zagraniczny, publicysta, komentator

Sprawa tzw. cyberataków ożyła w czasie ostatniej kampanii prezydenckiej USA, w której rosyjscy hakerzy, po uprzednim włamaniu się do sieci komputerowej Hillary Clinton mieli ujawnić prywatne maile sekretarz stanu USA, których nie wolno było jej wysyłać ze służbowego komputera, co nieustannie podkreślał Donald Trump. Trudno ostatecznie potwierdzić, że to zrobili rosyjscy hakerzy i stwierdzić, że to ujawnienie rzeczywiście wpłynęło na wynik wyborów prezydenckich, ale sprawa stała się aktualna…

Żeby było jasne, nie Rosja przeznacza najwięcej środków na ataki komputerowe przeciwko innym państwom, ale… USA, bo aż 7 mld USD rocznie, choć w naszym bohaterskim kraju, z uwagi na wierność sojuszniczą do „ostatniego żołnierza” o tym się nie mówi. Na drugim miejscu mają znajdować się Chiny, z budżetem 1,5 mld USD na tzw. cyberataki. Na trzecim miejscu plasuje się Wielka Brytania z 450 mln USD, następnie Korea Południowa i Rosja z 300 mln USD, potem Niemcy, Francja, KRLD i Izrael.

Największą liczbę cyberżołnierzy mają Chiny: ok. 20 tysięcy. Rosja ma ich ok. 1000, natomiast Wielka Brytania podobno ok. 2 tysięcy. Pod względem jakości najlepsze cyberjednostki mają Korea Południowa, Izrael, Iran i maleńka Estonia. O USA ani mru-mru.

Państwa oskarżane o ataki hakerskie zawsze idą w zaparte i nie przyznają się do nich, a takich ataków ostatnio było przecież wiele. Do najpoważniejszych należy atak w 2004 roku na sieci komputerowe Departamentu Stanu, Departamentu Obrony, Departamentu Energii i Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, podobno przeprowadzony z chińskiej prowincji Guandong.

W 2006 roku Chiny miały przeprowadzić podobny atak na placówki dyplomatyczne państw azjatyckich. W 2007 roku zaczęły się cyberataki na Estonię, najprawdopodobniej ze strony hakerów rosyjskich, którzy z kolei w czasie wojny sierpniowej 2008 roku zaatakowali strony internetowe gruzińskich instytucji państwowych. W 2010 roku hakerzy izraelscy zaatakowali strony internetowe sektorów zbrojeniowych firmy Siemens oraz system komputerowy Iranu i niektórych instytucji USA. KRLD nieustannie atakuje komputery w Korei Południowej, a hakerzy ukraińscy z terenu Holandii atakują systemy Rosji. Przed kilkoma dniami polscy hakerzy włamali się na stronę internetową miasta Żagania nawołując do masowych protestów przeciwko stacjonowaniu tam wojsk USA.

Powstaje pytanie: a jeśli pewnego dnia skrajni islamiści złamią kodowe bariery dostępu do tzw. walizeczek broni atomowej w państwach jądrowych? Dzisiaj przecież może to być jedynie kwestia umiejętności i cierpliwości.

                                                                                              Jacek Potocki

W wydaniu nr 182, styczeń 2017, ISSN 2300-6692 również

  1. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Małe jest piękne!
  2. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Seks a polityka
  3. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Hakerzy rządzą światem
  4. POLSKI WYNALAZEK

    Makaron nie wymagający gotowania
  5. LEKTURY DECYDENTA

    Lwica uskrzydlona
  6. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Ojciec i syn
  7. WIATR OD MORZA

    Poseł patriota
  8. LEKTURY DECYDENTA

    Przyciągaj intrygując
  9. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Guru światowej dyplomacji
  10. LEKTURY DECYDENTA

    Manipulant globalny
  11. PRAWO - WŁADZA - PROBLEMY

    Racje przeciw wartościom
  12. WIATR OD MORZA

    Rok 2017
  13. W OPARACH WIZERUNKU

    Symbioza cnoty i grzechu