6 marzec 2016
Trudna posada na Szucha
Ostatnio zbierały się chmury nad głową ministra spraw zagranicznych. Krytycy jego działań z grona członków własnej partii oraz dyspozycyjne media do tego stopnia zamieszały ludziom w głowach, że ci negatywnie ocenili w sondażach politykę zagraniczną oraz dokonania ministra. Obwiniano go za raport Komisji Weneckiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i za generalnie nienajlepszą reputację naszego kraju z powodu różnych posunięć rządu. Tak jakby to minister spraw zagranicznych był ich motorem – pisze Jacek Potocki.
Jacek Potocki - dyplomata, korespondent zagraniczny, publicysta, komentator
Prawda jest taka, że zwykle ministrowie spraw zagranicznych zbierają cięgi za różne posunięcia swych rządów, które nie zyskują z wielu względów aprobaty w świecie. Jedni ministrowie tłumaczą te posunięcia lepiej, inni gorzej, w zależności od ogólnej atmosfery w stosunkach międzynarodowych, jak i osobistych kwalifikacji i predyspozycji. W przeciwieństwie do swego poprzednika dyplomaty-amatora, obecny minister jest doświadczonym pracownikiem polskiej służby zagranicznej i dobrze wie, co i jak ma powiedzieć. I daje sobie świetnie radę, mimo że niemal każdy dzień przynosi nowe i kontrowersyjne wydarzenia w kraju.
A i sytuacja międzynarodowa go nie rozpieszcza: fala migracji, zalewająca Europę, problemy jedności Unii Europejskiej, wzmocnienie wschodniej flanki NATO przez stałe bazy, najlepiej amerykańskie, dygocąca Ukraina… I bardzo ważne wydarzenie, jakim będzie szczyt Paktu Północnoatlantyckiego w Warszawie w lipcu br.
W naszej polityce zagranicznej miotają się problemy, bliskie raczej bezpośrednio zainteresowanym: złagodzenie pewnego napięcia, jakie ostatnio występuje między Warszawą a Berlinem, wzmocnienie naszej pozycji w stosunkach z USA, by z posłusznego i bezkrytycznego wasala przejść do kategorii przynajmniej quasi-partnera, gdyż obecny stan rzeczy denerwuje społeczeństwo (elity polityczne udają, że wszystko jest OK) i wreszcie znalezienie jakiegoś sensownego i zadowalającego modus vivendi w stosunkach z Moskwą (Rosji przecież nie da się przenieść 10 tys. km dalej).
Takie problemy może rozgryzać tylko znający się na rzeczy profesjonalista, a nie wolny strzelec: nazwiska kilku pretendentów do stanowiska ministra spraw zagranicznych pojawiły się już na politycznej giełdzie, wzbudzając wesołość w Centrali MSZ na Szucha, gdzie pamiętają, jak poprzednik obecnego ministra publicznie i bez żenady przekonywał świat, że niemiecki obóz koncentracyjny w Auschwitz wyzwolili Ukraińcy…
Pierwsze posunięcia na Szucha? Łagodna zmiana kilku ambasadorów i zapowiedź powrotu dalszych, po zakończeniu kadencji czyli bez rewolucji i pohukiwań. Zmiany na kierowniczych stanowiskach w Centrali, restytucja placówek, bezmyślnie zamykanych przez jednego z poprzednich szefów dyplomacji. Na pierwszy plan pójdzie otwarcie dwukrotnie już zamykanej ambasady w Mongolii, gdzie Polska ma ogromne interesy górnicze, a także ambasady na Filipinach, największym kraju katolickim w Azji. Pozostaje do uregulowania sprawa zlikwidowanych placówek w Afryce, być może dojdzie do otwarcia ambasady na Malcie, czyli w kraju członkowskim Unii Europejskiej.
Czyli, jest co robić!!!
Jacek Potocki
BIBLIOTEKA DECYDENTA
Dobry kryminał
Zabójstwo samotnej sprzątaczki w małej angielskiej miejscowości przy użyciu tłuczka do mięsa kojarzy się Hekulesowi Poirotowi z podobnymi pod względem metody zabójstwami sprzed lat. więcej...