WIATR OD MORZA
Nadchodzi Nowy Świat
Zrządzeniem losu znalazłem się tym razem w Warszawie w czasie obchodów 11 listopada – pisze Sławomir J. Czerniak. więcej...
Kwestia przyjęcia przez Polskę imigrantów czy też, jak kto woli, uchodźców, to trudny problem. Są to ludzie z innego kręgu cywilizacyjnego, wyznający inną religię, która ostatnimi czasy zawiera coraz więcej elementów agresywnych, przepojonych ideą walki na śmierć i życie z naszą cywilizacją – pisze Jacek Potocki.
Sama historia obciążenia Polski obowiązkiem przyjęcia kilku tysięcy obcych nam ludzi w dużej grupie nasrożyła społeczeństwo: szefowa niemieckiego rządu, która jest przekonana, że rządzi Europą i że wszystko w niej może, poprzez swoich ludzi w Unii Europejskiej wymusiła na krajach członkowskich przyjęcie sporej liczby uchodźców.
Poprzedni polski rząd, paraliżowany przez Donalda Tuska, podkulił ogon i pochopnie zgodził się na przyjęcie przez nasz niezbyt zasobny kraj uchodźców, którym trzeba by dać zasiłki, bezpłatne mieszkania, miejsca w szkołach dla ich dzieci, zapewnić opiekę medyczną. I zachować poprawność polityczną czyli potulnie milczeć, kiedy w katolickim kraju brodaci faceci w burnusach będą latać po ulicach i wykrzykiwać o jakimś Akbarze.
Nie jestem daleki od tego, by twierdzić, że zgoda na przyjęcie przez Polskę uchodźców z Syrii, Libii czy Erytrei była jedną z ważnych przyczyn klęski poprzedniego rządu w wyborach parlamentarnych. Chyba jednak Polacy wyrazili głośne „nie” dla tej idei za pomocą długopisu.
Potem nastąpiła tragedia w Paryżu, która uświadomiła Europejczykom, że wrodzy naszej cywilizacji fundamentaliści islamscy, mogą dostać się do nas w tłumie uchodźców. Zaczęto się zastanawiać i wyszło jasno na jaw, że: nikt nie jest w stanie sprawdzić rzeczywistego statusu przybyszów, że imigranci z tamtego kręgu kulturowego w żadnym z krajów europejskich nie integrowali się i nie zintegrowali się z tamtejszymi społeczeństwami, że ich świątynie to centra antyeuropejskiej indoktrynacji.
Nawet w najwierniejszym kraju sojuszniczym, czyli w Polsce, zaczęto wreszcie otwartym tekstem mówić, że chaos na Bliskim Wschodzie wywołali Amerykanie i Francuzi, prowadząc bezmyślnie wojny w Iraku i w Libii, obalając tamtejsze struktury władzy, wprawdzie dyktatorskie, ale trzymające to całe mordercze towarzystwo w jakichś ryzach.
Niestety, nasz bohaterski kraj też maczał palce, w tych godnych pożałowania, akcjach, a jeden z byłych polskich ministrów, obecnie jako licencjat, prowadzący wykłady na amerykańskim uniwersytecie, publicznie chwalił zamordowanie Kadafiego.
Myślę, że nowy rząd zdystansuje się od poleceń, wydawanych przez Unię Europejską za pośrednictwem przewodniczącego Donalda. Są to bowiem polecenia z Berlina, gdzie pewna żelazna lady wezwała uchodźców do osiedlania się w Niemczech bez żadnego pomyślunku, co z nim tam zrobić. Teraz już wiadomo: najlepiej podrzucić ich innym, a jak ci nie mogą ich przyjąć, to najlepiej oskarżyć ich o ksenofobię i rasizm.
Polacy chcą bezpiecznie żyć w swoim kraju, bez strachu o los swoich żon i dzieci, bez obawy, czy w teatrze, do którego idą, nie wybuchnie bomba, wspierana okrzykiem związanym z rzeczonym Akbarem.
Przy okazji muszę podkreślić, że ksenofobem nie jestem, ale mam wątpliwości, czy władze powinny wyrażać zgodę na budowę kolejnych meczetów, zwłaszcza, że w kraju fundatorów nie ma żadnych kościołów, a za samo posiadanie Biblii można zgnić w świętym lochu po wsze czasy.
Sprawa przyjęcia imigrantów z Bliskiego Wschodu będzie bez wątpienia najważniejszą kwestią, z którą zarówno w kraju jak i na forum międzynarodowym w najbliższzym czasie będzie musiał się zetknąć nowy rząd.
Są dwa rozwiązania: albo ich przyjąć i wtedy władza poleci tak, jak niebawem poleci w niebyt Angela Merkel, albo nie przyjąć, tak jak proponują i mają odwagę to publicznie powiedzieć: prezydent Czech Milos Zeman, że „młodzi migranci powinni zostać w swoim kraju i walczyć za ojczyznę z Państwem Islamskim”, czy premier Węgier Viktor Orban, który otwarcie mówi, że „wprowadzone w Unii Europejskiej kwoty migrantów dla poszczególnych krajów mogą przyczynić się do szerzenia terroryzmu w Europie”.
To są mężowie stanu, którym na sercu leży bezpieczny los ich narodów.
Nic dodać, nic ująć.
Jacek Potocki
LEKTURY DECYDENTA
Goniąc Niemcy
„Skaldowie” śpiewali kiedyś: „Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go”. Czy Polska może dogonić Niemcy? więcej...