Polski europoseł i były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski uznał uchwałę Parlamentu Europejskiego za rzecz niepokojącą, z powodu „mnożenia problemów i ostrego języka”.

Uznał on, że Turcja znajduje się w bardzo trudnym położeniu z powodu nakładania się tam problemu cypryjskiego, kurdyjskiego, islamskiego i irańskiego. I wobec tych problemów została sama, a język rezolucji jest wrogi i napastliwy.

Co się dzieje w regionie Turcji? Według znawców problemu Turcja narusza granice Grecji, poszukuje surowców w wyłącznej strefie ekonomicznej Cypru. Ostatnio Turcja, w związku z umacnianiem autorytarnego systemu prezydenckiego,  wywiera nacisk na kraje UE, gdzie jest  diaspora turecka, właśnie za pośrednictwem tej diaspory.

Dla naszego kraju jest niekorzystne przenoszenie sporów z Unią Europejską do NATO. Rokowania o wejście Turcji do Unii Europejskiej toczą się od 1963 roku, ale oficjalnie trwają od chwili złożenia oficjalnego wniosku o przyjęcie Ankary do UE w 1987 roku, jednakże mają one dla Turków coraz mniejsze znaczenie. Turcja patrzy raczej na kraje turkojęzyczne.

A w Unii Europejskiej Turcja raczej jest traktowana jako zagrożenie, zwłaszcza przez kraje, gdzie jest licząca się diaspora turecka. Polski eurodeputowany poruszył problem rezolucji ewidentnie obawiając się przeniesienia argumentacji antytureckiej, w postaci naruszania praworządności i praw człowieka na nasz kraj, który już nie cieszy się w Parlamencie Europejskim i w całej UE dawną, nieposzlakowaną opinią.

                                                                                     Jacek Potocki