DECYDENT GLOBTROTER
Małe jest piękne
Już na samym początku przewodnik wymienia 5 największych atrakcji tego niewielkiego, ale bardzo interesującego kraju. więcej...
Ostatnio pojawiły się doniesienia o nieprzyjemnych zdarzeniach i praktykach w środowisku akademickim sztuki teatralnej i filmowej. Jakiś post młodej aktorki wyzwolił kolejne informacje od różnych osób ze środowiska, dotyczące, jak widzę, dość odległej przeszłości. Przypomina to lawinę #MeToo – pisze Dorota Kramarczyk.
Nie wiem, jak to jest na uczelniach artystycznych, ale nasuwa się kilka refleksji ogólniejszej natury. Pytanie, czy ofiary niegodnych czy bezprawnych zachowań muszą poddać się ugruntowanym niecnym praktykom, czy mogą oprzeć się im od razu. Czy wkraczając w określone środowisko wiedzą, czy nie wiedzą, jaki w nim panuje klimat. I jaka ich część brnie świadomie, licząc na profity z poświęcenia swoich praw podmiotowych, a jaka jest zaskakiwana zdarzeniami. A najważniejsze: dlaczego niektóry godzą się na szykany, a nawet przemoc i dopiero po wielu latach ujawniają bolesne doświadczenia.
Wydaje się dość oczywiste, że artystów powinna cechować wyjątkowa wrażliwość. Wszak sztuka takiej cechy wymaga, a uprawianie zawodu aktora opiera się na pracy z własną psychiką. Może tu leży pies pogrzebany. Ta krucha psychika niektórych adeptów jest wystarczająca, by odgrywać role, ale zbyt słaba, by wytrzymać presję wykonywania zawodu. Zachowanie równowagi wydaje się konieczne, czasem trzeba poświęcić marzenia o karierze artystycznej, by zachować samego siebie. Wystarczy przypomnieć osobowość, którą była odtwórczyni roli Scarlett O’Hary w „Przeminęło z wiatrem”, Vivien Leigh. Częste wcielanie się w odgrywane postacie nie pomogło w walce z chorobą psychiczną, a niewykluczone, że ją nasilało.
Wykonywanie niektórych zawodów wymaga pozytywnej oceny psychologicznej. Dotyczy to strażaków, policjantów, sędziów, prokuratorów i zapewne jeszcze innych profesji. Czy badanie psychiki nie powinno poprzedzać przyjęcia do szkoły aktorskiej? Przecież ten zawód wyjątkowo naraża na huśtawki emocjonalne; trzeba mieć odporność psychiczną, by to znieść. Wrażliwość i siła psychiczna nie są sprzeczne. Lepiej wiązać swoją przyszłość z teatrem czy filmem, jeśli ma się silną osobowość lub dobrze ukształtowany charakter. I kiedy jest się świadomym swoich siły i słabości.
A sprawa stawiania granic i dopuszczania innych do swojej prywatności? Czy osoby pozbawione wystarczającej asertywności powinny pchać się tam, gdzie siłą rzeczy granice są płynne, niewyraźne? Czy nie powinny unikać sytuacji, w których mogą poczuć się skrzywdzone, dotknięte, obrażone?
Oczywiście integralność jednostki, jej podmiotowość podlega ochronie prawnej, ale jest też tak, że „chcącemu nie dzieje się krzywda”. Warto o tym pamiętać przed dokonaniem osądu.
Ale warto też pamiętać o czymś znacznie ważniejszym. O pamięci. O tym, jak działa, jak powstają wspomnienia, na czym polega postrzeganie i odtwarzanie postrzeżeń. Z psychologią zeznań świadków spotkałam się już na studiach, potem na aplikacji, a następnie w praktyce. Ale najcenniejsze informacje wyniosłam z serii dokumentalnej Discovery Channel, o tytule „Forensic detectives”, w której przedstawiono nie tylko osiągnięcia współczesnej medycyny sądowej i kryminalistyki, ale także psychiatrii i psychologii. Przykłady z praktyki bardzo przemawiają do wyobraźni. Szczególnie przykłady pomyłek sądowych, kiedy po wielu latach pozbawienia wolności człowiek okazuje się niewinny, a jego przyznanie bezwartościowe, bo „wdrukowane” w pamięć przez intensywne przesłuchania policyjne. Trzeba wiedzieć, że powszechna w policji jest metoda, którą osobiście uważam (od zawsze) za niemoralną, polegająca na uporczywym dążeniu do przyznania podejrzanego. Nie można na takim przyznaniu bazować. Organy ścigania dysponują całym arsenałem środków dowodowych, zapleczem materialnym i intelektualnym, które w sposób zobiektywizowany i uczciwy powinny być wykorzystywane w walce z przestępczością. A wymuszanie wyjaśnień czy zeznań prowadzi do niepewnego rezultatu, który niewiele ma wspólnego z ustalaniem stanu faktycznego.
Dlaczego wspominam o tym w kontekście wypowiedzi o traumatycznych wspomnieniach ze szkół teatralnych i filmowych? Cóż, chodzi o pamięć świadka. Świadka zdarzenia i jego uczestnika. Wartość zeznań maleje z czasem. W zasadzie uzyskanie miarodajnej relacji ze zdarzenia wymaga jej spisania w ciągu kilku dni, bo później nie będziemy mieć do czynienia z odtworzeniem postrzeżenia, a jedynie zapisu pamięci. A pamięć to nie zbiór zapamiętanych faktów, o nie. Pamięć, to wspomnienia przefiltrowane przez emocje, poglądy, dyskusje, relacje innych, zniekształcone przez analizę własną i cudzą, a czasem całkiem fałszywe, wmówione nam przez inne osoby, nawet niecelowo, jedynie przez powtarzanie niesprawdzonych anegdot. Czasem przeszłe spotkania z wymagającym nauczycielem, za którym trudno było nadążyć, w wyobraźni nadwrażliwca, budującego zawodowo coraz to inne charaktery, wcielającego się w różne osoby, może urosnąć do rozmiarów nękania lub poniżania.
Właśnie dlatego, nie wątpiąc w dobre intencje osób, które postanowiły zdać relację z przeszłości, ufając, że są pewne tego, iż mówią, jak było, nie mogę im uwierzyć. Szczególnie alarmujące jest dołączanie nowych głosów, rodzaj zbiorowej histerii (bez obrazy). W tej formującej się lawinie „wspomnień” będzie trudno odszukać fakty, a jeszcze trudniej poddać je rzetelnej ocenie.
Pozostawmy to profesjonalnym, niezależnym psychologom. Nie osądzajmy nikogo przedwcześnie. I nie osądzajmy systemu nauczania w szkołach artystycznych. Niech środowisko zajmie się tym samo, z pomocą specjalistów.
DOROTA KRAMARCZYK
THRILLER DECYDENTA
Prawda i fikcja
Książka dotyczy historii powstania i działania hitlerowskiej Wunderwaffe czyli cudownej broni, która miała zmienić bieg dziejów i uratować ginącą III Rzeszę. więcej...