15 marzec 2011
Ludzkość we mgle bełkotu informacyjnego
Szok i zamieszanie w głowach światowej społeczności wywołane rewolucyjnymi zmianami w możliwościach i sposobie komunikowania się oraz coraz łatwiejsza i powszechniejsza możliwość podróżowania spowodowały, iż po 124 latach od opublikowania, międzynarodowy, genialnie prosty język ESPERANTO na całym świecie zamiera. Doktor Esperanto, czyli Doktor Mający Nadzieję, a właściwie Ludwik Zamenhof, twórca języka, na pewno nie tak wyobrażał sobie przyszłość swojego dzieła.
Był początek lat 1980-tych, utrwalał się stan wojenny Jaruzelskiego. Bezdenna szarzyzna i beznadzieja przytłaczały ogromem i, wydawało się, wiecznością. Najodważniejsi podejmowali walkę z wewnętrznym okupantem. Mniej odważni postanowili uciekać do zachodniej wolności wybierając drogę przez mękę obozów wyczekiwania w Austrii i Republice Federalnej Niemiec. Trzecia grupa, najliczniejsza, trwała i próbowała jakoś żyć.
Pewnym ciekawym intelektualnie pomysłem na przetrwanie, a zarazem na kontakt z wolnym światem była nauka esperanta.
W owym czasie szacowano, iż na świecie tym sztucznym międzynarodowym językiem mówiło od pięciu do ośmiu milionów ludzi. Najwięcej esperantystów żyło w krajach reżimowych, czyli w demoludach. Jednak absolutny rekord ustanowili Chińczycy. Spekulowano, iż prawie dwa miliony obywateli „ludowego” Państwa Środka posługiwało się językiem wymyślonym w 1887 roku przez polskiego lekarza okulistę Ludwika Łazarza Zamenhofa (1859 – 1917).
Naonczas esperanto jawiło się jako zjawisko społeczno-kulturowe określane mianem esperantyzmu. Zamysłem Zamenhofa było dostarczenie ludzkości prostego gramatycznie i fonetycznie, sztucznego języka, którego każdy chętny był w stanie nauczyć się szybko. Językiem tym mogliby się swobodnie porozumiewać ludzie na całym świecie bez kontekstów etnicznych, kulturowych czy politycznych. Tak początkowo było. Esperanto w szybkim czasie znajdowało coraz szersze kręgi entuzjastów. Uczyli się go ludzie wszystkich warstw społecznych – od amerykańskich profesorów po biedaków we wspomnianych Chinach.
We wszystkich niemal krajach na esperanto tłumaczono literaturę narodową, a nieliczni pisali w tym języku nowe utwory. Jednym z pierwszych dzieł przełożonych w Polsce na ten język był „Pan Tadeusz” (Sinjoro Tadeo).
W Polsce powstawały czasopisma w tym języku (np. Pola Esperantisto), uruchamiano rozgłośnie radiowe (w Polskim Radiu), tworzono biura podróży (Esperanto Tour), były próby stworzenia waluty esperanckiej. Dzięki esperantu społeczność nim władająca mogła bez problemu i tanio podróżować po świecie. Bowiem zasadą esperancką było i jest goszczenie się nawzajem.
Paweł Wimmer, jeden ze znawców esperanta i autor kilku e-booków na ten temat (będących na listach bestsellerów), uważa, iż dzisiaj językiem Doktora Mającego Nadzieję włada, na poziomie porozumiewania się, co najwyżej kilkaset tysięcy ludzi. Jest to niechybny znak czasu: lobby anglojęzyczne bezapelacyjnie wygrało walkę o światowy prymat, a upadające reżimy dopełniły upadku esperanta.
Żeby się komunikować, nie trzeba uciekać do sztucznego języka międzynarodowego.
I tak ludzkość gubi się we mgle wszechogarniającego bełkotu informacyjnego.
PS. A dlaczego dałem taki wstęp, który – wydaje się – nie ma zakończenia? Otóż, w tamtych ponurych latach rozpocząłem naukę esperanta. Ale zaniechałem. Dzisiaj już jestem opętany przez teraźniejszość i do esperanta nie wrócę.
BYŁY ESPERANTYSTA
ZDROWIE DECYDENTA
Homeopatia znaczy leczenie
Lekarze leczą na ogół choroby i dolegliwości. Homeopatia działa inaczej. Leczy człowieka, który zachorował. Wykorzystuje wiedzę dostępną od tysięcy lat. Arszenik podany w dużej ilości jest trucizną - pisze Iwonna Widzyńska. więcej...