Established 1999

DYPLOMACJA

15 czerwiec 2008

Desperacja terrorystów / The desperation of terrorists

Nie ma żadnych zagrożeń. Zaś stabilizacja sytuacji jest w naszym narodowym interesie. Rozchwianie dostaw tylko by podkopało gospodarkę globalną. Ucierpieliby wszyscy. Sądzimy, że pułapem ceny ropy powinno być 28 dolarów za baryłkę. Mamy doskonałą infrastrukturę, elastyczną, potrafiącą reagować na zapotrzebowanie. I dlatego teraz bez trudu zwiększamy wydobycie. Stany Zjednoczone, nasz przyjaciel, doceniają rolę strategiczną Królestwa zarówno, jeśli chodzi o bezkolizyjne dostarczanie przez nas surowców energetycznych, jak i o nasze znaczenie w regionie – mówi Osama Al-Sanosi.


OSAMA A. AL-SANOSI


Ambasador Królestwa Arabii Saudyjskiej



Henryk Suchar: W Arabii Saudyjskiej panuje napięcie. Giną cudzoziemcy. Coraz częściej. Terroryści wyraźnie pragną zasiać wirusa destabilizacji. Czy władze w Rijadzie są zaniepokojone?
OSAMA A. AL-SANOSI: To co się dzieje, jest sprawką małej grupy. Zaczęło się od zamachu na Amerykanów w Chobar w 1995 roku. Al.-Kaida uzasadniała akty terroru koniecznością spowodowania wycofania wojsk amerykańskich z Półwyspu Arabskiego. Terroryści mówili, że żołnierze ci plugawią swoją obecnością świętą ziemię islamu. Jak pamiętamy, siły US Army zainstalowały się w Arabii Saudyjskiej w związku z inwazją Iraku na Kuwejt. Z baz saudyjskich amerykańskie samoloty startowały i patrolowały przestrzeń powietrzną Iraku w strefach na południu i północy tego kraju. Teraz nie ma już wojsk USA w Arabii Saudyjskiej.


Ale terroryści tylko wzmogli działalność. Czemu?
To jest już czysty terroryzm w ich wydaniu. Chcą doprowadzić do faktycznej destabilizacji państwa. Oni są ogniwem terrorystycznego łańcucha, band organizujących eksplozje i masowe mordy na Bali, w Stambule, w Madrycie. Zwalczamy terror, i to z coraz lepszym skutkiem. I rozwiążemy ten problem. Wkrótce. Prezentujemy dwojakie podejście. Po pierwsze, jak trzeba to używamy siły. Z drugiej strony, podjęliśmy dialog edukacyjny ze wszystkimi warstwami społeczeństwa.


Co on daje?
Wiele. Ostatnie, otwarte Forum Dialogu odbyło się w Medynie. Było to na dużą skalę przedsięwzięcie. Zjechali się przedstawiciele wszystkich nurtów, szkół myślenia i dyskutowali o prawach kobiet. Byli konserwatyści, liberałowie, religijni mężowie. Podebatowano i podjęto ustalenia, które przesłano na piśmie następcy tronu księciu Abdullahowi. Może urodzą się z tego ustawy. Idziemy do przodu. Nigdy nie wahamy się modernizować kraju. Nie akceptujemy zacofania, stania w miejscu. Stale ścigamy się ze światem. Ale tak, by nie wyrzekać się naszej tożsamości.


Jednak o Arabii Saudyjskiej coraz głośniej nie dlatego, że się powoli modernizujecie, ale właśnie z powodu brutalnych aktów terroru. To one, niestety, kształtują wizerunek kraju.
Te strzały do ludzi na ulicach, porwania, to nowa jakość. Są one wyrazem desperacji tej gromady bezceremonialnych bandytów. Sami spychają się w kąt. Atakowanie miękkich celów świadczy tylko o tym, że na duże rzeczy już ich nie stać.


Zarzuca się wam, że samo szkolnictwo krajowe jest wylęgarnią terrorystów, sprzyja szerzeniu nienawiści. Co Pan na to?
To fałszywa, nieuczciwa praktyka. Ciekawe, że nie byliśmy o to oskarżani przez poprzednie sześćdziesiąt lat. Ja sam jestem produktem systemu oświatowego Arabii Saudyjskiej, podobnie jak masa inżynierów, intelektualistów. To chore, takie oskarżanie nas o zapędy terrorystyczne, podsycane przez oświatę. Terroryzm jest rezultatem indoktrynacji politycznej, nie religijnej. Te zbiry są wychowankami m.in. obozów szkoleniowych funkcjonujących swego czasu w Afganistanie, “absolwentami jaskiniowych szkół”. Co to ma wspólnego z religią?


Nie lęka się Pan fanatyków?
To margines. Tacy są wszędzie na świecie – w USA, w Europie. Z nimi trzeba rozmawiać, przekonywać do własnych racji.


Czy cudzoziemcy mieszkający na terenie Królestwa powinni się bać?
W Arabii Saudyjskiej mieszka i pracuje sześć milionów obcokrajowców. Nie ma realnych powodów do strachu, lęku o przyszłość. Ponadto wierzymy, że terrorystów wspomagają obce ręce. Ale i z tym damy sobie radę.


Przemysł naftowy nie jest zagrożony? Arabia Saudyjska jest przecież największym producentem ropy na świecie i zawsze regulowała rynek tego surowca.
Nie ma żadnych zagrożeń. Zaś stabilizacja sytuacji jest w naszym narodowym interesie. Rozchwianie dostaw tylko by podkopało gospodarkę globalną. Ucierpieliby wszyscy. Sądzimy, że pułapem ceny ropy powinno być 28 dolarów za baryłkę. Mamy doskonałą infrastrukturę, elastyczną, potrafiącą reagować na zapotrzebowanie. I dlatego teraz bez trudu zwiększamy wydobycie. Stany Zjednoczone, nasz przyjaciel, doceniają rolę strategiczną Królestwa zarówno, jeśli chodzi o bezkolizyjne dostarczanie przez nas surowców energetycznych, jak i o nasze znaczenie w regionie.


Ale nie zawsze Arabia Saudyjska ma dobrą prasę w Ameryce, mimo swej pozycji ekonomicznej i olbrzymiego, historycznego wkładu do obalenia komunizmu?
Bierze się to z działalności specjalnych grup interesów, dążących do wbicia klina w nasze relacje. Wysiłki te, szczególnie zintensyfikowane po 11 września 2001 roku, skazane są na niepowodzenie. Tymczasem zabiegamy o poparcie USA dla rozwiązania sprawy palestyńskiej. To się nie wszystkim podoba. A bez tych rozstrzygnięć na Bliskim Wschodzie nigdy nie będzie spokoju. Przeciwdziałanie uregulowaniu kwestii palestyńskiej jedynie nasila terror.


Co Polska może wnieść do rozsupłania bliskowschodniego węzła gordyjskiego?
Polska tradycyjnie ma dobrą markę w świecie arabskim i dobre stosunki z Izraelem. Może to wykorzystać. W ogóle zadowolony jestem z tego, co osiągnęliśmy w kontaktach dwustronnych w ostatnich trzech latach. Trochę bardziej poznaliśmy się. Współpraca ta powinna przynieść owoce.


Ale wydaje się, że polski biznes prywatny nie jest zanadto aktywny?
To prawda. Na wszystko trzeba widocznie czasu. Myślę jednak, że ten powolny na razie, proces ulegnie przyspieszeniu. Ważne, że stworzyliśmy ramy prawne współdziałania, podpisując wiele istotnych umów międzypaństwowych.


Dziękuję za rozmowę.



 


 


 


 


 


 


 


 


 


 


 

W wydaniu 57, lipiec-sierpień 2004 również

  1. DECYZJE I ETYKA

    W akacje
  2. SZTUKA MANIPULACJI

    Schlebianie jako wymuszenie
  3. ARCHIWUM KORESPONDENTA

    Castro jako lobbysta
  4. TROSKI PRZEDSIĘBIORCY

    Zabójcza troska
  5. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Sztuka wygrywania wyborów
  6. LOBBING W W. BRYTANII

    Ile wolno zarobić? / How much can you earn?
  7. BARIERY EFEKTYWNOŚCI

    Ograniczenia świadomości
  8. POLSKIE ROLNICTWO

    Nadzieja i niepokój
  9. DYPLOMACJA

    Pogodna osobowość
  10. DYPLOMACJA

    Desperacja terrorystów / The desperation of terrorists
  11. PUNKT WIDZENIA

    Nowy gracz
  12. PUNKT WIDZENIA

    Forsę brać!
  13. NASI W BRUKSELI

    Takie są początki
  14. SAMORZĄD

    Szkoła demokracji