Established 1999

DECYDENT SNOBUJĄCY

1 marzec 2015

Wtorek, 31.03 – Stan biednego umysłu

Nie jesteśmy trzecim światem, ale krajem na dorobku. Czy ten stan zwalnia nas z myślenia o przyszłości?


Tak. Nadal postępujemy według zasady: po nas choćby potop. Szczególnie względem ochrony środowiska. Wyrzucanie śmieci w lasach nsiliło się, a to dzięki bezmózgiej ustawie nakazującej wywożenie śmieci co dwa tygodnie (poprzednio co tydzień). Teraz wypłynęła sprawa samochodów z silnikami diesla. Człowiek mający choć trochę wiedzy od lat wiedział, że ten rodzaj napędu do aut osobowych pozbawiony jest racjonalności i ekonomicznej, i środowiskowej. Żeby ludowi zamydlić oczy cena oleju napędowego była o niemal połowę niższa od etyliny. Dzisiaj się wyrównały. Teoretycznie „ropniak” miał spalać mniej ON i tym samym działać ekonomicznie. Praktycznie różnie to bywało, a jeśli, to oszczędności były niewielkie. Aż okazało się, że diesel w osobówkach jest zły pod każdym względem. Wygląda na to, że za klika lat samochody o takim napędzie nie będą mogły wjechać do większości stolic Europy. I tutaj okazuje się, że Warszawa nie leży w Europie. Z całkowitą pewnością można stwierdzić, iż cały tani złom dieslowski ruszy do Polski, gdzie będzie chętnie za grosze kupowany. Aż strach wyobrazić sobie konsekwencje. Chyba, że ockną się rząd i posłowie i załatwią problem. Ale to też nierealne. Przecież poseł to taki sam Polak jak każdy inny biedak (umysłowy, bo finansowo stojący nie najgorzej).


Komentarze: decydent@decydent.pl


Piątek, 27.03 – Korzenie Jarubasa


W radiu usłyszałem spot wyborczy Adama Jarubasa. Szczyci się w nim, że pochodzi z małej miejscowości, że jest synem rolników i że jest Polakiem, a nie Europejczykiem. Pomyślałem, że tej notce dam tytuł: „Zaściankowy Jarubas”, ale sprawdziłem jego biografię. Otóż, Adam Jarubas urodził się w 1974 roku w Busku-Zdroju. Hm, raczej jest to miasto, a nie miejscowość. Dwa: w rodzinie chłopskiej, czyli takiej z awansu, która tuż przed narodzinami Adama przeprowadziła się do Buska? Czy jest tu pewne „nowe odkrycie korzeni”, gdyż wśród wyborców PSL lepiej sprzeda się wieś, niźli „mała miejscowość Busko”. I trzeci aspekt: polskość versus europejskość. Mimo chłopskiego przywiązania do ziemi i kultywowania zaściankowej tradycji dzisiejszy polski chłop (za PRL-u zwany rolnikiem, a za demokracji farmerem) swój rozum ma, widzi, potrafi liczyć i całkiem szeroko myśleć. Widzi więc, komu-czemu zawdzięcza awans cywilizacyjny w swojej zagrodzie. I widzi tu przede wszystkim rolę Unii Europejskiej, a nie tylko Polski. Oczywiście, polski chłop jest przede wszystkim Polakiem, ale nie miałby nic naprzeciw, żeby tytułować go także Europejczykiem. Odwrotnie, niż tylko-Polak Jarubas. Panie Kandydacie na Prezydenta: czy na pewno dobrze Pan wyczuł farmerskie nastroje?


Komentarze: decydent@decydent.pl


Czwartek, 26.03 – Przykazania Lecha


Dobrze, że od czasu do czasu w najrozważniejszych mediach przypomina się Lech Wałęsa. A szkoda, że tylko w takich, bo powinien być czytany również przez „niepokornych” czytelników w moherowych beretach. Jednak ci, jeśli czytają o Wałęsie, to tylko w postaci oskarżeń i inwektyw. Ale ad rem. Nasz były prezydent, jako emeryt polityczny, od lat zaskakuje trafnością osądów i poglądów. Mało kto by się spodziewał, że 72-latek będzie tak intensywnie optował za postępem, rozwojem, zmianami, nowoczesnymi formami komunikacji, poszukiwaniem dróg dla nowego kapitalizmu. Mógłby przecież siedzieć na kanapie i zanudzać wnuki niezrozumiałymi dla nich opowieściami, jak to drzewiej bywało, jaka bieda, jaki reżim i jak go zwalczał. Emeryt Wałęsa jest człowiekiem nowoczesnym, obserwującym politykę i ją w większości przypadków rozumiejącym. W dziedzinach, których nie ogarnia, siedzi cicho. Potrafi wytknąć opieszałość, jak choćby Tuskowi, którego nawołuje do przywódczego wizjonerstwa europejskiego. Wałęsa potrafi stawiać pytania, zapładniać do szukania odpowiedzi. Choćby: jakich prorozwojowych struktur, jakiego systemu nowego kapitalizmu potrzebujemy? Lech Wałęsa ma pomysł na sformułowanie dziesięciu laickich przykazań dla Europy. Sam ich nie wymyśli, ale już wskazał kierunek. Rzucił myśl, a wy ją łapcie. Górą Synaj, gdzie zostaną one ogłoszone, powinien być Gdańsk – perspektywiczna stolica nowej Europy.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Środa, 25.03 – Obnażona Michniewicz


Gdyby ktoś nie pamiętał definicji zawodu dziennikarza, to przypomnę: informować, przekazywać wiedzę, dążyć do sedna, komentować. Za moich czasów w gazetach codziennych dziennikarze specjalizowali się w określonych tematykach. Dzisiaj dłubią w każdym temacie, bo codziennie muszą porozmawiać na antenach o wszystkim jak nie z jednym, to z kilkoma politykami. A trudno ogarnąć cały świat. Klepią więc banały, a pytania do wywiadów przygotowują na podstawie tekstów swoich kolegów już gdzieś wcześniej opublikowanych. Wczoraj w Trójce po godzinie ósmej Beata Michniewicz rozmawiała tym razem z ministrem skarbu państwa Włodzimierzem Karpińskim. I zamiast starać się czegoś dowiedzieć w imieniu słuchaczy, zadawała pytania bez wartości informacyjnej. Minister Karpiński okazał się wyjątkowo kulturalnym i kompetentnym rozmówcą, nie ulegał narzucanym emocjom, nie obrażał przeciwników politycznych, wiedział o czym mówi i na dodatek nie jąkał się. I nie dał się sprowokować redaktor Michniewicz. Dla słuchacza wywody Karpińskiego niosły wiedzę i zmuszały do uwagi. Natomiast redaktor Michniewicz wykazała się prostotą w formułowaniu oczywistych pytań i nie sprostała intelektowi interlokutora. Ale tego po pani redaktor nikt nie oczekiwał.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Wtorek, 24.03 – Oda do grypy


Co wiemy o Winstonie Churchillu? Że był premierem Wielkiej Brytanii (niektórzy pamiętają, że dwukrotnie) oraz, że zdradził Polskę w Teheranie i w Jałcie (może nie miał wyboru, musiał ulec Stalinowi, bo schorowany Roosevelt już mało się liczył). A tymczasem Churchill był nie tylko zręcznym politykiem; był też malarzem (pejzażystą) z dorobkiem 500 płócien. Tudzież korespondentem wojennym – opisywał m.in. kampanię armii brytyjskiej w Indiach w 1899 roku. Pisał książki historyczne. Największe jego dzieło to „Druga wojna światowa”, zajęła objętość sześciu tomów, a powstawała od 1948 roku przez lat pięć. W 1953 roku otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. Churchill był też poetą, ale marnym, więc lepiej pasowałoby określenie: wierszokleta. Napisał nawet wiersz o grypie – „The Influenza”. Była to czysta grafomania. Życie miał tak zajęte, że trudno uwierzyć, kiedy znajdował czas na sport – jeździł konno, grał w polo. A nade wszystko miał świetną pamięć. Zmarł w 1965 roku, żył 91 lat.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Poniedziałek, 23.03 – Trudno dogodzić


Trudno wierzyć sondażom, ale też nie sposób funkcjonować bez badania opinii publicznej. Optymalnie byłoby, gdyby na pytania odpowiadało sto procent dorosłych obywateli. Jest to jednak utopijne życzenie, bowiem nawet na referendum trudno wyciągnąć choćby 50 proc. uprawnionych. Wypytywanie ludzi zawsze odbywa się na „reprezentatywnej grupie tysiąca osób” (może też być więcej lub mniej) przez telefon lub bezpośrednio. I zawsze anonimowo. A skoro bez nazwiska, to lud klepie co mu ślina na język przyniesie. A często nie rozumie pytania. Nie szkodzi, też odpowie. I nad takim pasztetem głowią się później rachmistrze i socjologowie. Przytoczę fragment sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Polityki”. Na pytanie, czy państwo powinno dopłacać do miejsc pracy w kopalniach, 57 proc. powiedziało, że nie, a 24 proc., że tak. No, a na następne pytanie: czy ankietowany zgodziłby się zapłacić więcej za węgiel i energię, jeśli byłby to warunek utrzymania miejsc pracy w kopalniach, 14 proc. odpowiedziało, że tak, a 75 proc., że nie. Bardzo podobne odpowiedzi padły w sprawie podniesienia cen skupu w rolnictwie. Chytrzy Polacy – chcą zjeść ciastko i mieć ciastko. I bądź tu mądry decydencie polityczny: lawiruj, obiecuj, niedotrzymuj. Byle do wyborów.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Piątek, 20.03 – Gadająca ambasada


Skrytobójstwo, skrytomówstwo i kłamstwo to wyznaczniki dzisiejszej sowieckiej polityki Rosji. Sowieckie, bo przecież nie postsowieckiej, a o rosyjskiej już nie mówiąc. Nie ma Federacji Rosyjskie, nadal jest Związek Sowiecki z carem-gensekiem na czele. Ambasada Rosji napisała list i tak go podpisała. Towarzysze rządu Dmitrija Miedwiediewa (pamiętacie jeszcze to nazwisko?) nie mają imion i nazwisk – chowają się za murami ambasady. To wierni wielbiciele towarzysza Majakowskiego, który pisał, że jednostka jest niczym, a siła i racja tylko w kolektywie, masie (ciemnej?). Tak więc umiejąca pisać ambasada to nowe osiągnięcie sowieckiej nauki i techniki oraz krasomówstwa. A o czym do „Gazety Wyborczej” napisała ambasada? Ano, o tym, żeby nie przenosić z warszawskiej Pragi pomnika radziecko-polskiego braterstwa broni, zwanego u nas pomnikiem „czterech śpiących”. Spośród bełkotu wydobywającego się z pisarstwa ambasady na szczytowe osiągnięcie zasługuje fragment, w którym mówi ona, że tylko wyzwolicielce Armii Czerwonej Polska Rzeczpospolita Ludowa zawdzięcza postęp w gospodarce, edukacji, kulturze, nauce. Ale ambasada nie pisze, jakiej jakości to był „postęp”. Gospodarka oparta na teorii politycznej, kultura sławiąca nieomylność towarzyszy, nauka opętana zakłamaną myślą komunistyczną. A gdyby PRL nie była po 1945 roku komunistyczna, tylko nazywała się Rzeczpospolitą Polską, to nie rozwijałaby się gospodarczo, naukowo, społecznie? Na pewno byłby to prawdziwy i szybki skok cywilizacyjny, krokiem niemal równym zdruzgotanej po wojnie Europie zachodniej. Ambasada napisała list w klasycznym duchu leninizmu-stalinizmu-putinizmu. Albo historia niczego ich nie nauczyła, albo mają tak nadal zindoktrynowany umysł, że nie potrafią wyciągać wniosków. Jednak wygląda na to, że wiecznie żywa komunistyczna propaganda spowodowała w „ambasadach” wieczne spustoszenie intelektualne.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Czwartek, 19.03 – Jeremy Durczok


Najpierw pracodawcy szlifują talent, hołubią go, a później mają problem wizerunkowy i finansowy. Niełatwo jest być celebrytą telewizyjnym. Sława i pieniądze uderzają do głowy. To awers medalu. A rewers jest taki, że dochodzenie do pozycji wiąże się z wysiłkiem, ciężką pracą intelektualną, wyczerpaniem. W takim wyścigu liderowi często nie dorównuje zespół (vide: prof. Zbigniew Religa czy doktor G. z warszawskiego szpitala). Lider musi więc czasem huknąć na leniwych podwładnych, aby wyrównali szereg. Kamilowi Durczokowi zarzucono mobbing i niewyparzony język. Stracił szefostwo „Faktów TVN”. Cios finansowy i dla niego, i dla stacji. Po drugiej stronie Kanału Jeremy Clarkson nazwał opieszałego pracownika „leniwym irlandzkim ch…”. Obelgę poparł uderzeniem w twarz. Stracił pracę w „Top Gear”, a program został zawieszony. Motoryzacyjnego Clarksona oglądało 350 milionów widzów w 200 krajach. Program przynosił BBC miliony funtów, a i Clarkson do biednych nie należy. Za przywróceniem Durczoka do pracy nie powstały listy społeczne, a w obronie Clarksona już 500 tys. Brytyjczyków podpisało stosowną petycję. Ot, i dylemat obu stacji. Zachować się etycznie, czy znaleźć wykręt, aby obu dziennikarzy przywrócić na łono?


Komentarze: decydent@decydent.pl


Środa, 18.03 – Seks trenerka


Coś ostatnio marnie gra Agnieszka Radwańska, przegrywa nawet ze słabszymi. W rankingu światowych tenisistek zsuwa się systematycznie. Obserwacyjni mędrcy widzą, że nie daje sobie rady z nowym (wymuszanym na niej) stylem gry bardziej agresywnej, siłowej, wbrew posturze Radwańskiej. Doradza jej taką przemianę jedna z najlepszych niegdyś mistrzyń rakiety, amerykańska Czeszka Martina Navratliova. Żaden z komentatorów niemocy Radwańskiej nie zwraca uwagi na inny możliwy aspekt niepowodzeń Polki. Pomyślałem o tym, patrząc na zdjęcie w najbardziej mainstreamowym dzienniku. Na pierwszym planie widzimy Radwańską z rakietą w rękach, lekko pochylona do przodu, z wypiętą pupą, czeka na odbiór zagrywanej do niej piłki. Trzy kroki za nią stoi Navratilova, również z rakietą w ręku. Uśmiecha się, a jej wzrok z uwielbieniem wpija się w pupę Agnieszki. Może byłoby to przypadkowe spojrzenie, gdy nie fakt, że Martina jest zdeklarowaną i jawną lesbijką. Nie jest istotne, czy Radwańska ma męża, chłopaka, czy Navratilova ma partnerkę. Ważny jest instynkt seksualny. Różnica wieku i wyglądu pomiędzy obiema tenisistkami zdecydowanie wskazuje korzystnie na naszą rakietę. Nie dziwi więc zauroczenie starszej koleżanki. Może więc, zamiast uczyć ją dobrego tenisa, ma tylko jedno w głowie: seks? A sport? To jednak nie seks.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Wtorek, 17.03 – Sherlock inspiruje


Różne są potoczne definicje literatury, od „zwierciadła narodu” poczynając. Wśród literackich masowych bohaterów do dziś w żywej pamięci pozostają tylko nieliczne nazwiska, a to za sprawą choćby seriali telewizyjnych czy dopisywanych ciągów dalszych ich losów i przygód. Wśród nich zdeycdowanie prym wiedzie Sherlock Holmes, a na drugim miejscu plasują się stary kawaler Hercules Poirot ze starą panną Marple (można ich traktować jako jedność, parę, gdyż wychynęli spod pióra Agathy Christie). Dalej zieje pustka. A detektywa z Baker Street 221B przypominają dwie właśnie wydane książki. Jedna to spisane współcześnie (ale umiejscowione w czasach Arthura Conan Doyle`a) przez Anthony`ego Horowitza dalsze przygody kryminalne londyńskiego detektywa. Intrygujący tytuł brzmi: „Moriarty. Sherlock Holmes nie żyje. Zapada mrok”. Druga książka opiera się na genialnym pomyśle Marii Konnikovej, aby Holmesa wciągnąć w „podróż po sekretach pamięci, kreatywności i myślenia”. Konnikova wespół z Sherlockiem uczy czytelnika myślenia, wyciągania wniosków, utrzymywania umysłu w sprawności. Obie książki zasługują na osobne recenzje, co niebawem uczynię, ale już je rekomenduję, jako wielki przyjaciel wszelkich dokonań Sherlocka Holmesa. Z kronikarskiego obowiązku dodam, iż Anthony Horowitz napisał również (wydaną w 2011 roku) inną powieść o genialnym detektywie pt. „Dom Jedwabny”.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Poniedziałek, 16.03 – Zdrajcy z PiS-u


Rzecz byłaby to niesłychana, gdyby 146 posłów PiS zdradziło PO, Polskę i Polaków. A byłoby to tak: PiS zaprasza do Sejmu Putina, gdy w tym czasie Schetyna montuje antykremlowską koalicję. W rzeczy samej: nikomu w PiS-ie takie zaprzaństwo nie przyszłoby na myśl. A niby Polska to kraj, który dopiero buduje młodą demokrację, więc hulaj dusza, diabła nie ma. Nie to co w Stanach Zjednoczonych: tam ponaddwusetletnia demos kwitnie i powinna służyć za wzór. Czyżby? Oto bowiem, 47 senatorów Partii Republikańskiej wykoleiło politykę rządu demokraty Baracka Obamy wobec Iranu. Napisali oni list do przywódców państwa ajatollahów, żeby nie brali na poważnie negocjacji z Ameryką o ograniczeniu swojego programu atomowego, bo Obama już kończy drugą kadencję i taki traktat będzie nic niewart. A wcześniej do Kongresu (również bez wiedzy prezydenta USA) został zaproszony premier Izraela Benjamin Netanjahu. Przez zaledwie kilka dni obywatele zebrali 260 tys. podpisów pod petycją, aby owych 47 senatorów (a Senat liczy ich 100) postawić przed sądem za zdradę państwa. I teraz nasuwa się pytanie: czy możliwość zdrady stanu w świetle prawa to przejaw nieograniczonej demokracji? Czy może element bezpardonowej walki politycznej ze znienawidzonym przez Republikanów Obamą? I którędy przebiegają granice wolności politycznego wyboru?


Komentarze: decydent@decydent.pl


Piątek, 13.03 – Nierozumienie Bratniego


Żeby zrozumieć, trzeba poznawać, zgłębiać, porównywać, analizować krytycznie, mieć oczy, uszy i mózg szeroko otwarte i chłonne. I nie ulegać owczemu pędowi. Polska po latach wrogich doświadczeń z sąsiedniego Wschodu i Zachodu zwróciła się ku Ameryce, co było i jest zasadne. Pojednaliśmy się z Niemcami – tu zwyciężyła ekonomia i zasobność sąsiada. Gdyby doszło do ujawnienia wszystkich dokumentów na temat zbrodni katyńskiej (a teraz katastrofy smoleńskiej), to pojednalibyśmy się również z Rosją (o Rosjanach mieliśmy zawsze dobre zdanie, choć traktowaliśmy ich z nieuzasadnioną wyższością). Tak się jednak nie stanie. Szalę przeważyła trwała aneksja Krymu i najazd na część Ukrainy. Wydawać by się mogło, że to my, Polacy, powinniśmy przewodzić Zachodowi w negocjacjach z Putinem, gdyż rozumiemy „bratnie” narody Rosjan i Ukraińców. Wiadomo przecież, iż Zachód absolutnie nie rozumiał, co działo się w naszym „socjalistycznym obozie” i nie ma bladego pojęcia o złożoności dnia dzisiejszego. Jednak my też nie wiemy, co w duszy rosyjskiej piszczy lub gra. Uczepiliśmy się przepowiedni Jerzego Giedroycia, że bez wolnej Ukrainy nie ma wolnej Polski i realizujemy tę ideę bezkrytycznie. Oczywiście, Ukraina powinna być niepodległa i suwerenna, ale NEUTRALNA od Rosji, Unii Europejskiej i NATO. Jak Szwajcaria. Przecież każdy myślący polityk znający historię samodzierżawia musi wiedzieć, że car na Kremlu – obojętne: Putin czy inny – nie dopuści, by Ukraina znalazła się w orbicie Zachodu. Ukraina musi nieustannie balansować pomiędzy Wschodem a Zachodem. I politycy polscy powinni wspierać ukraińskich partnerów w dążeniach do neutralności. Dopiero wtedy będzie zachowana (zachwiana dziś) równowaga pomiędzy Rosją a Zachodem. Jak widać, trudno jest zrozumieć Bratniego, a co dopiero odległego Innego.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Poniedziałek, 9.01 – Fałszerze


Dawno nie było słychać o fałszerzach pieniędzy, osobliwie euro i dolarów. Może ten proceder przestał się opłacać? A i ryzyko wpadki i odsiadki też bywa zniechęcające. Co innego, gdy fałszuje się (czy podrabia) żywność. Dopóki nikt się nie otruł, to właściwie każdą podróbkę można uzasadnić. Za potęgę serowarską uznawana jest Szwajcaria, ale i Włosi nie są w serowe ciemię bici i oprócz past i pizz też mają swoje serowe osiągnięcia. I nie mają łatwo. Ich sery Grana Padano i Parmigiano Reggiano są podrabiane w wielu krajach świata, również w Polsce. Jak policzono, cała fałszywa produkcja owych dwóch gatunków serów w ub. roku wyniosła 300 milionów kilogramów, a oryginalna produkcja zaledwie 295 mln kilogramów. Nie wróży to dobrze branży mleczarskiej, a kryzys pogłębia fakt, że w wielu krajach promuje się sprzedaż specjalnych zestawów do domowej produkcji „parmezanu”, który jest gotowy do spożycia po dwóch miesiącach, zamiast wymaganych kilkunastu lub nawet kilku lat. Czyżbyśmy skończyli z prymitywnym pędzeniem bimbru i zasmakowali w bardziej „szlachetnych” podróbkach?


Komentarze: decydent@decydent.pl


Piątek, 6.03 – Praktyczna gazeta


Do czego może służyć gazeta codzienna? Do czytania, do zapakowania, na obierki, do wyłożenia gdzieś. Ale może też służyć do zmierzenia długości penisa. I to jest absolutne novum w polskich mediach drukowanych. Oto bowiem Jacek Krywko (pseudonim?) opublikował w „Gazecie Wyborczej” wyniki brytyjskich badań naukowych na temat średniej długości męskich członków. Praca jest dobrze udokumentowana, gdyż zmierzono przyrodzenie ponad 15 tysięcy ochotników różnych ras i w różnym wieku. Okazało się, że średnia długość penisa w erekcji wynosi 13,12 cm, a w zwisie 9,16 cm. „Słynne 20 cm to wynik stwierdzony u mniej niż 1 proc. badanych” – pociesza David Veale, szef zespołu badaczy. I właściwie nie byłaby to żadna niezwykła, acz pokrzepiająca, wiadomość dla większości mężczyzn, gdyby nie kongenialny pomysł ilustracyjny. Otóż, redakcja „GW” obok artykułu zamieściła, pionowo do tekstu u dołu kolumny, przymiar kreskowy (zwany linijką), na którym wyraźnie zaznaczono granice 9,16 i 13,12 cm. Oryginalność tego zabiegu polega na tym, że każdy czytelnik tekstu (i czytelniczka) mogli natychmiast, nie szukając linijki, przystąpić do osobistych sprawdzianów porównawczych wiarygodności brytyjskich badań. A wyniki omówić podczas przerwy na kawę lub lunch w koleżeńskim gronie. Natomiast redaktor „GW”, który wpadł na ten znakomity w swej praktycznej prostocie pomysł, powinien otrzymać od redaktora Michnika co najmniej tysiąc złotych specjalnego honorarium za innowacyjne, praktyczne, skojarzeniowe myślenie.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Czwartek, 5.03 – Chiny a Sprawa Polska


W tym roku odbędzie się 17. już Międzynarodowy Konkurs Chopinowski. Ponad trzy czwarte kandydatów do lauru najlepszego na świecie odtwórcy muzyki naszego Fryderyka Wielkiego zgłosiło się z Azji: Chin, Japonii i Korei Południowej. Czy Polska (nie tylko kultura, ale i gospodarka) tylko muzyką stoi? Na pewno tak, ale rzeczywistość się zmienia. A to za sprawą wizyty prezydenta Komorowskiego i grupy biznesmenów w Japonii, a to za sprawą wystawy sztuki polskiej w Pekinie. I temu drugiemu przypadkowi warto przyjrzeć się bliżej. W pekińskim Muzeum Narodowym pokazujemy 350 naszych arcydzieł: od historycznego malarstwa po współczesne plakaty. Chińczycy mogą zobaczyć obrazy Matejki sławiące naszą wielkość i chwałę – od bitwy pod Grunwaldem po Polskę od morza do morza. Dziennie wystawę odwiedza do 30 tys. osób, a do jej zakończenia organizatorzy przewidują dwa miliony. Dobrze, że w Państwie Środka pokazujemy naszą mądrość, chwałę i wielkość terytorialną, choć wśród komentatorów (ponoć) niepokój budzi ten okres naszej demokratycznej historii, kiedy to królów wybieraliśmy w wolnej elekcji. To do dzisiaj nie jest chińską tradycją. Dla uspokojenia polityków i obywateli pokazujemy też, do czego doprowadziło liberum veto, czyli do anarchii i 123 lat zaborów. Tak więc, gonimy świat zachodni, który już co najmniej dwie dekady temu odkrył nowe rynki ekspansji w Azji. Ale oprócz historii musimy Chińczykom pokazać też europejską współczesność. A to będzie zadanie o wiele trudniejsze, zważywszy na duże różnice kulturowe – choćby w kulturze pracy i wynagrodzeń za nią.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Środa, 4.03 – Biznes i polityka


Biznes zależy od polityki i vice versa – wiedzą o tym nawet dziatki w podstawówkach. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, która działalność wygrywa w tych nieczystych zmaganiach. Panuje tu bowiem konsensus ustalany lobbingiem na najwyższych szczeblach. Angela Merkel popiera sankcje gospodarcze wobec Rosji, ale niemiecki koncern energetyczny RWE ma inne zdanie niż pani kanclerz. Kierując się względami ekonomicznymi koncern RWE sprzedał Rosji za ponad 5 mld euro swoją spółkę naftową Dea. Należy do niej też 12 brytyjskich złóż ropy naftowej na Morzu Północnym. A rząd Wielkiej Brytanii nie zgadza się na takiego nowego właściciela. Dwaj rosyjscy oligarchowie, stojący za transakcją zakupu, zagrozili sądem gabinetowi Davida Camerona. Zobaczymy, czyj lobbing, czyja interpretacja prawa wygra. Będzie to również odpowiedź, ile warte jest ryzyko prowadzenia biznesu z niewiarygodnymi Rosjanami.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Wtorek, 3.03 – Prztyczek


Porównywanie Rosji i USA w żadnym aspekcie nie ma najmniejszego sensu. Ale Internet jest cierpliwy, więc spróbujmy. Wyobraźmy sobie, że w rosyjskiej Dumie istnieje opozycja i zaprosiła do wystąpienia na jej forum prezydenta Bronisława Komorowskiego. A Putin dowiaduje się o tym fakcie po akcie zaproszenia. Komorowski przyjeżdża i wygłasza mowę do braci Moskali, w której wytyka Putinowi polityczne błędy. Putin się obraża i nie spotyka z Komorowskim. Taki rodzaj demokracji w Rosji to oczywiście żart. Ale nie w Stanach. Republikanie zaprosili do Kongresu premiera Izraela Beniamina Netanjahu. Wystąpi dzisiaj z krytyką amerykańskiej polityki wobec Iranu, który jest śmiertelnym wrogiem Izraelitów. Na taki afront, prezydent Obama (Demokrata) mówi, że nie spotka się z nie swoim gościem. Wiceprezydent Joe Biden też gdzieś się schowa. I co z tego wyniknie? Nic, izraelski gość powie na Kapitolu co ma do powiedzenia i odjedzie. Po jakimś czasie oburzenie Obamy minie i wróci polityczny pragmatyzm. Jednak nikomu głowa nie spadnie. Bo taka makiaveliczna jest demokracja w uwspółcześnionej wersji.


Komentarze: decydent@decydent.pl


Poniedziałek, 2.03 – Wirtuoz słowa


Łatwo ogrzać się w cudzym blasku, szczególnie, gdy osoba promieniejąca nie żyje. Wielu przyznaje się do znajomości z Bohdanem Tomaszewskim. Ja go osobiście nie znałem, choć jeden raz rozmawiałem z nim przez telefon, próbując namówić, aby przeprowadził rozmowę z Ireną Szewińską, którą chciałem opublikować w drukowanym wówczas DECYDENCIE. Nasza rozmowa trwała kilkanaście minut, ale Mistrz taktownie odmówił, tłumacząc się brakiem czasu. Ostatecznie wywiad przeprowadził Maciej Petruczenko (DECYDENT nr 11-12, lipiec/sierpień 2000 r.) Nie mogę więc powiedzieć, że znałem dziennikarza radiowego, komentatora sportowego, zmarłego właśnie Bohdana Tomaszewskiego. Natomiast słuchałem jego relacji z wydarzeń sportowych nie interesując się sportem. Po prostu: dla delektowania się kulturą głosu i treści. Z całą stanowczością stwierdzam, że Bohdan Tomaszewski był jedynym dziennikarzem o tak wysokiej kulturze słowa, wypowiedzi, dykcji, erudycji, spokoju. No i ten niezwykły tembr głosu. Pozostawił po sobie absolutną pustkę. Nie ma ani jednego naśladowcy. Zresztą, współcześni komentatorzy nawet nie starają się pracować nad warsztatem, wszak w mediach może pracować każdy wyszczekany dziwoląg, co widać i słychać. A nawet czuć.


Komentarze: decydent@decydent.pl

W wydaniu nr 160, marzec 2015, ISSN 2300-6692 również

  1. NAJDROŻSI ARTYŚCI NA ŚWIECIE

    Warhol, Picasso, Bacon, Richter, Rothko - 27.03
  2. PUNKT WIDZENIA

    Coraz głębszy kryzys w mleczarstwie - 27.03
  3. WARTOŚCIOWE PODPISY

    Czatuj na autografy - 19.03
  4. Z KRONIKI BYWALCA

    Wystawa prac Stasysa - 16.03
  5. W IMR ADVERTISING BY PR

    Wiosenne strony kobiety - 12.03
  6. SAMODZIELNA BUDOWA KOLEKCJI

    Świat należy do młodych - 16.03
  7. DIAMENTY SĄ WIECZNE

    Ale po co one Putinowi? - 13.03
  8. LEKTURY DECYDENTA

    Książę w domku z kart - 16.03
  9. WARSZAWSKIM POWSTAŃCOM

    Muzeum i Legia - 9.03
  10. ZŁOTO Z ODZYSKU

    Świeci równie mocno - 9.03
  11. RYNEK SZTUKI

    Rekordowy rok - 6.03
  12. TP NR 14

    Cztery strony Paschy - 30.03
  13. ROSYJSKA POLITYKA

    Wojna i pokój - 2.03
  14. POLSKA MASONERIA

    Stabilność, prawo i pokój - 2.03
  15. RYNEK WINA

    Czy król abdykował? - 2.03
  16. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Wtorek, 31.03 – Stan biednego umysłu
  17. A PROPOS...

    Paranoje - 24.03
  18. W OPARACH WIZERUNKU

    Konformiści - 1.03
  19. I CO TERAZ?

    Tam wszystko możliwe - 18.03
  20. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Nie udawajmy Greków - 18.03
  21. WIATR OD MORZA

    Siostry i bracia rolnicy - 2.03
  22. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Jadaj zdrowo, decydencie - 23.03