Established 1999

CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

2 czerwiec 2017

Umysł zamknięty

Znacie to: „Jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza”? Tak zwykle określamy reakcję człowieka na przekazywane mu informacje lub argumenty, sugestie, apele, jeśli słyszy, lecz nie słucha; słyszy, lecz nie przyjmuje do wiadomości. Dlaczego tak się dzieje? Albo czym innym jest pochłonięty, albo jest rozkojarzony i nie może się skupić, albo też to, co słyszy, jest mu nie w smak, jest niewygodne. A wtedy jego „nieuwaga” i odporność na to, co wprawdzie rozumie, ale co od razu chciałby zbagatelizować, wręcz unieważnić, zdradza intencję rozmyślnego zlekceważenia. Przyczyna takiego zachowania może być jeszcze inna: zaburzenia pamięci, demencja, Alzheimer – pisze profesor Mirosław Karwat.

Prof. dr hab. Mirosław Karwat, Uniwersytet Warszawski

Taki stan umysłu, że człowiek nie jest w stanie „przetworzyć” i zapamiętać przekazanej mu informacji (nawet takiej, o jaką sam prosił): pyta, po czym nie przyswaja odpowiedzi. I może nawet dziesięć razy w tej samej rozmowie pytać o to samo – bez skutku, ale nie dlatego, że mu nie odpowiedziano, lecz dlatego, że odpowiedź do niego nie dociera.

Czym innym jednak są sytuacyjne tylko przejawy niepodatności na jakieś komunikaty, a czym innym trwała niezdolność do przyswojenia i przemyślenia jakiejś informacji (lub w ogóle wiedzy) czy argumentacji.

Ta trwała „niechłonność” i odporność (jak impregnacja) miewa podłoże nie tylko chorobowe.

Od dawna już zauważono, że jedni ludzie charakteryzują się umysłem „otwartym”, a inni „zamkniętym”.

Te metafory odnoszą się do dwóch kwestii, powiązanych ze sobą. Po pierwsze, do sfery zainteresowań i zdolności poznawczych, po drugie, do tego, jaki mamy stosunek do innych ludzi – zwłaszcza wtedy, gdy są właśnie INNI. Inni niż my, inni niż my sami wyobrażamy sobie „normalność”. Odpowiada temu nasza reakcja na poglądy inne niż nasze – zwłaszcza przeciwstawne naszym lub w każdym razie zaskakujące dla nas, zakłócające naszą pewność siebie, samozadowolenie, a więc nawet szokujące.

Jeśli chodzi o informacje i w ogóle wiedzę, to umysł „zamknięty” wyróżnia się przekonaniem, że już wszystko wiadomo, a w każdym razie, że żadne nowe informacje ani sposoby myślenia odmienne niż ten, do którego się przyzwyczailiśmy, nie są nam potrzebne. Reagujemy na nie obojętnością (brakiem zainteresowania i „puszczaniem mimo uszu”), o ile możemy je tylko zbyć, albo irytacją i uporem w odmowie przyjęcia do wiadomości, jeśli styczność z nimi jest nieunikniona i jeśli do tego, co się przedostaje przez nasze zasieki, tak czy inaczej musimy się ustosunkować. Irytacja i samoutwierdzenie to reakcja na zakłócenie świętego spokoju, podważenie naszego samozadowolenia. Ktoś przekłuł balon – i wykazał, że nie wszystko wiemy, zbyt mało wiemy albo zgoła nic nie wiemy w danej sprawie, podobnie – że niewiele rozumiemy albo nic nie rozumiemy. Co oczywiście godzi w miłość własną.

Tak samo reagujemy na zderzenie z poglądami, ocenami, które zaprzeczają naszym, a co najmniej mogłyby zachwiać naszą pewnością, iż nie tylko wiemy, jak jest, ale wiemy też, co jest słuszne, jak powinno być. Ta reakcja obronna spowodowana jest przede wszystkim inercją (bezwładnością) myślenia: ten, kto „stoi”, przynajmniej na początku opiera się, gdy inni chcą go „poruszyć”. Lecz w przypadku umysłu „zamkniętego” jest to nastawienie trwale. Ten, kto już stanął „na pewnym gruncie”, zapuścił kotwicę i ani myśli się przestawić, zmienić punkt widzenia. Godną odpowiedzią na taki zamach jest rytuał zaklęć, egzorcyzmów, etykietek pod adresem intruzów.

Umysł „zamknięty” ma cztery wcielenia.

Pierwsze z nich – to człowiek ograniczony, prostak i tępak, zakuty łeb, upośledzony pod względem zdolności uczenia się, ale na szczęście dla siebie wyzbyty też aspiracji do rozwoju, zetknięcia się z czymkolwiek nowym i odmiennym. Coraz to nowa informacja i wiedza go przerasta, ale nie jest to dla niego żadnym problemem, chyba, że na poziomie podświadomie tylko odczuwanych i odreagowanych kompleksów. Obrona przed tym, co swoją złożonością kontrastuje z  prostotą uznanych oczywistości i z własnym horyzontem wyobraźni jest prosta: prostak śmieje się z mędrków jako dziwaków.

Wcielenie drugie – to lenistwo umysłowe ludzi wprawdzie niepozbawionych pewnych zdolności, możliwości uczenia się i rozwijania osobowości, nabywania nowych umiejętności, ale zadowalających się – z wygodnictwa – stereotypami, uprzedzeniami, poprzestających (przez kolejne lata, nawet dziesięciolecia) na wiedzy wyniesionej dawno temu ze szkoły i na obiegowych opiniach.

Wcielenie trzecie – to skrajny egocentryk i megaloman, potencjalnie wyposażony nawet w pewne zdolności, używający jednak swojej inteligencji nie jako narzędzia poznania i samodoskonalenia, lecz jako tarczy (na każdą informację lub argumentację znajdzie zawsze odpowiedź, choćby naciąganą) i jako narzędzia popisu.

Nie sądźmy jednak, że to przypadłość jedynie osobnicza. Może być epidemią zbiorową: tak jest w mentalności grupowej przepojonej np. megalomanią narodową, narcyzmem wspólnoty religijnej. Wyznawcy takiego czy innego wspólnotowego CREDO uznają wręcz, że zachowanie grupowej tożsamości wymaga „czystości” (ideologicznej, rasowej, kulturowej), co sprawia, że jednorodność, jednolitość, „nieprzepuszczalność” i izolacja od wszystkiego, co INNE, staje się cnotą.

Taki sam wydźwięk ma próżność i coraz bardziej jałowe „odcinanie kuponów” od początkowych osiągnięć i innowacji w kręgach artystów, intelektualistów i uczonych. Przykładowo: aby napisać książkę, która uczyniła mnie sławnym, wypromowała mnie na mędrca czy proroka, przeczytałem i przemyślałem wiele cudzych dzieł; lecz od czasu, gdy jestem autorem bestsellera czy dzieła „kultowego”, już tylko celebruję samego siebie, mówię i pisze już tylko o sobie. Świat wokół mnie idzie naprzód, ale ja już nie muszę iść donikąd, wystarcza mi bycie kapłanem własnej chwały i mądrości, która już jest skończona. Skończona, w rzeczy samej.

Wcielenie czwarte – to umysł dogmatyczny, ortodoksyjny, doktrynerski  wyznawcy takiej czy innej ideologii, doktryny, sekty religijnej, religii dawno skodyfikowanej. Umysł człowieka spragnionego zamknięcia właśnie. Wszystko już dawno wyjaśniono, a nawet i przewidziano. Żadna nowość nie jest nowością, wszystko już było i jest. Wszystko ze wszystkim – w moich wyobrażeniach o kanonie wiary – idealnie się zgadza, harmonizuje. Nie ma w tym ani żadnych luk, niedopowiedzeń, niejednoznaczności, ani tym bardziej uproszczeń lub błędów, ani wewnętrznych sprzeczności. I oczywiście nie ma żadnych rozbieżności, wręcz sprzeczności między tym, co i jak myślę, a tym, co jest i jakie jest. Nie muszę wciąż analizować rzeczywistości, aktualizować swojej wiedzy ani poglądów, gdyż prawdę i rację mam z góry daną, i to na zawsze.

Dlaczego więc wciąż jestem „atakowany” (właśnie, atakowany!) przez ludzi, którzy myślą inaczej, a w każdym razie zadają mi nietaktowne, obraźliwe w swojej wymowie pytania? Wszak samo pytanie o coś, co już jest jasne, ustalone, lub dyskutowanie o tym, co przecież jest bezsporne, stanowi bluźnierstwo, profanację. Dlaczego więc tak się powtarzają te nietakty i zamachy na prawdę, świętość, oczywistość? Otóż dlatego, że nie wszystkim dana jest łaska objawienia, oświecenia, uświadomienia, ba, niektórzy na to nie zasłużyli. Albo dlatego, że niedowiarki, poszukiwacze dziury w całym lub wyznawcy poglądów odmiennych nie nadążają za tym, co doskonałe, jeszcze nie dorośli do tego (trzeba więc ich uświadomić, nawrócić), a może to ludzie złej woli. A złą wolę trzeba tępić.

Nie przypadkiem z metaforą „umysłu zamkniętego” spokrewniona jest inna: „syndrom oblężonej twierdzy”. Ale ludzie zamknięci w swojej oblężonej twierdzy nie tylko skarżą się na prześladowanie (molestowanie) bluźnierstwami i ideami karygodnymi – przykładem w Polsce nadwrażliwcy, którzy na podobieństwo erotomanów myślą tylko o jednym, we wszystkim gotowi dopatrzyć się „obrazy uczuć religijnych”. Ci „oblężeni”  raz po raz podejmują wypady poza swoją twierdzę, a nawet pełne rozmachu kontrofensywy, których celem jest to, by innych też zamknąć w tej umysłowej twierdzy.

PROF. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT

Uniwersytet Warszawski

W wydaniu nr 187, czerwiec 2017, ISSN 2300-6692 również

  1. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Głośne zabójstwa w PRL
  2. DECYDENT SNOBUJĄCY

    Trump w Pislandii
  3. LEKTURY DECYDENTA

    Rzymianie na Wyspach Brytyjskich
  4. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Historia nauczycielką życia
  5. I CO TERAZ?

    Francja po wyborczych rekordach
  6. PO PROSTU SZTUKA

    Dmuchawce w "Fangorówce"
  7. DECYDENT POLIGLOTA

    Do Fatimy bez tłumacza
  8. JJW DOCENIA IMR

    Skarpetki jakie są...
  9. DECYDENT POLIGLOTA

    Utrwalamy angielski
  10. Z KRONIKI BYWALCA

    Tajwan przy Koszykowej
  11. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Brutalna prawda i złudzenia
  12. I CO TERAZ?

    Przegrane wygrane wybory
  13. EKONOMIŚCI NOWOCZESNYCH USŁUG

    Gdzie ich wykształcimy?
  14. Z KRONIKI BYWALCA

    Cuda z drewna
  15. WIATR OD MORZA

    Inflanty...
  16. PROFESORÓW DWÓCH

    Oxford Zbig o Harvard Zbigu
  17. 50 LAT METROPOLITAN OPERA W LINCOLN CENTER

    Nowojorska scena marzeń
  18. DECYDENT POLIGLOTA

    Włoski ekspresowo
  19. WIATR OD MORZA

    Spadkobiercy
  20. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Umysł zamknięty
  21. LĘKI POLSKIE

    Bieżeństwo
  22. NA DZIEŃ DZIECKA

    Mali dorośli
  23. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Zdrada, zemsta i śmierć
  24. PRAWA - WŁADZA - PROBLEMY -

    Tron i ołtarz - "dobra zmiana"