Established 1999

CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

1 kwiecień 2022

"Młodzi gniewni"... karierowicze

Gdy jakiś porządek się starzeje (a starzenie, jak u ludzi, objawia się zniedołężnieniem, bezwładnością przyzwyczajeń i pragnieniem świętego spokoju, zastojem w myśleniu, zapatrzeniem w przeszłość zamiast otwarciem na nowe wyzwania), wtedy na arenę wkraczają MŁODZI GNIEWNI – pisze prof. zw. dr hab. Mirosław Karwat.

Prof. zw. dr hab. Mirosław Karwat

Niemal każda epoka i każda dziedzina życia publicznego w takiej epoce ma swoich młodych gniewnych. Jak z wybuchem wulkanu wydobywają się na powierzchnię młodzi gniewni w polityce, literaturze, sztuce dramatycznej i filmowej, w nauce, ba, w świecie biznesu i managementu.

Wyobrażenie o młodych gniewnych mamy zwykle optymistyczne, przepojone nadzieją na odmianę, innowację. Wysypka młodych gniewnych (powinno być ich więcej niż kilkoro dziwaków, dewiantów) to szansa na wyrwanie społeczeństwa czy danego środowiska  ze stanu skostnienia, wyjałowienia starych struktur i wzorców, przezwyciężenia poczucia beznadziejności, braku alternatywy. Ci młodzi gniewni mają być jak świeża krew. Ich grupowe wejście smoka ma organizm oczyścić ze złogów, reanimować półtrupa, pobudzić krążenie. Ot, taka kulturowa transfuzja.

Młodzi gniewni to „oczywiście” nonkonformiści, śmiało rzucający wyzwanie anachronizmom i przegniłym albo wysuszonym autorytetom. Obrazoburcy, gorszyciele, skandaliści. To kontestatorzy przeżytków i ślepych uliczek, ba, buntownicy, a nawet rewolucjoniści – w swojej dziedzinie. Jeśli nie zmienią całkowicie świata (albo swojej sfery działania zawodowego), to przynajmniej przewietrzą, wpuszczą powiew ożywczych idei. Otworzą drogę dla poszukiwań, eksperymentów, praktycznych innowacji gatunkowych, stylistycznych. Udowodnią, że nic nie musi być takie jak dotychczas, że INNE jest możliwe, poza tym, że konieczne. Słowem, są ucieleśnieniem POSTĘPU, a w każdym razie widzimy w nich pionierów NOWEGO, prekursorów (na starość i po śmierci zasługujących na miano ODNOWICIELI i ZAŁOŻYCIELI), chorążych ZMIANY NA LEPSZE.

Co prawda, ich zryw powstańczy niekoniecznie, nie zawsze zwieńczony jest sukcesem. Gdy walą głową w mur, to czasem mur okazuje się niedość zmurszały, twardy. Wtedy pozostają im tylko – tytułem chwały bojowej – siniaki na głowie. Do sytuacji, gdy bariery i blokady okazały się silniejsze, odnosi się fraszka Jonasza Kofty:  „Czy świat bardzo się zmieni, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy wkurwieni?“. Cóż, jak widać, samo w sobie „wkurzenie” może nie wystarczyć.

Ale ten progresywny wizerunek młodych gniewnych może też okazać się mistyfikacją – tzn. albo złudzeniem, albo pomysłową przebieranką i „nabieranką”. Wtedy starsi, a nawet spokojni rówieśnicy tych „gniewoszy” nabierają się na formę, która sugeruje wzniosłą i obiecującą treść wywoływanego zamieszania, konsternacji, szoku, zbulwersowania.

Grze pozorów i złudzeń przybranej w schemat „młodych gniewnych” sprzyja kilka stereotypów – pozornych oczywistości.

Gniew uchodzi za erupcję buntu i korelat pragnienia zasadniczej zmiany (ma być, musi być INACZEJ!). Gniewność uznajemy za spontaniczność w manifestacjach niezgody, za sympatyczną „młodzieńczą niecierpliwość”. A zarazem za akt odwagi – skoro „gniewni” przeciwstawiają się tradycji, autorytetom, establishmentowi, zadzierają z instytucjami wyposażonymi w środki represji, uśmierzania.

Młodość stereotypowo uważamy za synonim „parcia do przodu”. Sam w sobie podział na strażników lub tylko leniwych beneficjentów i konsumentów uświęconego i zastygłego porządku oraz młodych gniewnych skłonni jesteśmy utożsamiać z konfliktem pokoleń i zgrzytaniem trybów w mechanizmie nieuchronnej zmiany pokoleniowej. Po jednej stronie starzy jako hamulcowi (i w ogóle „gerontokracja”), po przeciwnej młodzi przyśpieszający opóźniane i blokowane zmiany. Ci rzeczywiście śpieszą się – by zdążyć ze swoją intronizacją, zanim sami się zestarzeją.

Młodości jako etapowi życia związanemu z „młodym wiekiem” przypisujemy też – znów optymistycznie – młodzieńczość, jakby z góry i na zawsze zakładając, że bycie młodym gwarantuje ten młodzieńczy wigor, świeżość spojrzenia, ba, bezinteresowność „burzy i naporu”. Wiadomo: Starzy bronią koryta (i swojego monopolu na mądrość), utożsamiają doświadczenie z mądrością, rozwagą (choć psują wszystko zadufani w tę swoją wysługę i wieczystość władzy). Natomiast młodzi walczą o idee, o przywrócenie zasadom i ideałom pierwotnego blasku albo o zastąpienie tego, co się przeżyło, nawet zbankrutowało – nowymi wzorami. Walczą za wszystkich i dla wszystkich, nie dla siebie.

Uważna analiza wielu przypadków wykazuje jednak, że „młodzi gniewni” nie tyle są młodzi, nawet bardzo młodzi ile są – i czują się – dramatycznie spóźnieni w swoim życiowym awansie. Są JESZCZE MŁODZI (ale już niedługo, a chcieliby cieszyć się jednocześnie i tym, że już coś znaczą, i tym właśnie, że są młodzi). Czują się pokrzywdzeni przez „starych”, tym przypisują dewizę JESZCZE ZA MŁODZI, z gorzkim posmakiem, że ciągle jeszcze za młodzi, jakby na zawsze za młodzi.

Naprawdę młodzi w klasycznym układzie mają status dopiero debiutantów, terminujących czeladników. Postęp cywilizacyjny sprawił, że dziś naprawdę można być dość młodym (26-27) i już doświadczonym, mając tym samym podwójny potencjał.

Ale są wśród tych młodych u kresu młodości tacy wyrywni, którzy – o ile w ogóle chcą się jeszcze uczyć – jednak wolą być samoukami, uczyć się w trakcie przewodzenia wspólnocie.

Przy tym ci „jeszcze młodzi” nieraz sądzą – nawet bardzo szczerze w to wierząc – że to ich spóźnienie wynika wyłącznie z zablokowania, że są po prostu ofiarami gerontokracji. Tak bywa, ale wiek, w którym następuje „bunt” i żądanie przywileju dla młodszego wieku może mieć inną wymowę.

Status i wizerunek „młodego gniewnego” często mają więc reżyserzy, aktorzy, literaci, naukowcy, menadżerowie na przełomie trzydziestki i czterdziestki, z wieloletnim już stażem pracy, dyplomami, na stanowiskach kierowniczych – ale skandalicznie, w ich odczuciu, zbyt niskich. Ich „gniewność” polega na zniecierpliwieniu, przebieraniu nogami w dążeniu do podskoczenia wyżej, do przejęcia steru, aby zapewnić sobie (jednostkowo lub częściej grupowo, np. w ramach jakiejś kliki, koterii) monopol w danej sferze, oczywiście pod hasłem MISJI. Ich misją ma być „prawdziwa sztuka”, „prawdziwa nauka”, „nowoczesne zarządzanie” – w przeciwstawieniu do poprzedników, także własnych nauczycieli.

Młodzi gniewni z idealistycznego stereotypu kontestacji, młodzieńczego buntu to osobnicy „nieprzystosowani” do istniejącego porządku, ale też doznający obrzydzenia na samą myśl o tym, że nowy, inny porządek miałby zapewniać przystosowanie, a tym bardziej go wymagać. Zwykle sobie samym, wzajemnemu dopingowaniu we własnym kręgu, zawdzięczają swój impet w działaniu podważającym starocie, przeżytki. I zwykle nie liczą na profity z tej swojej walki, gotowi są obrywać w imię zasad, upierać się przy swoim nawet za cenę marginalizacji.

„Młodzi gniewni” z epoki korporacyjnego kapitalizmu, skomercjalizowanej kultury, technokratyczno-biurokratycznej niby-nauki  to tylko symulanci i pozerzy, za to bardzo sprytni, cwani na użytek praktyczny. Owszem, naprawdę są „gniewni”; więcej niż gniewni, bo wściekli, ale tylko z powodu swojego miejsca w kolejce na szczyty, a nie z powodu rzeczywiście innego spojrzenia na świat, na swoją dziedzinę pracy. Wściekli są również w tym sensie, że ich sposobem działania nie jest defensywa, lecz ofensywa, ekspansja. Nie zdobi ich przekora wobec narzucanych wymagań, abnegacja, prześmiewczy dystans wobec nadętych pojęć, rytuałów, procedur, pragnienie uproszczenia działań i uwolnienia ich od bezproduktywnych ornamentów. Wyróżnia ich, wręcz przeciwnie, agresywność, złośliwość, zamiar „wykoszenia” wszystkich, którzy nie podzielają ich ambicji i wysokiego mniemania o sobie, a nie zamierzają też uznać ich prymatu lub monopolu.

Atrybutem dzisiejszych „młodych gniewnych” jest bardzo szczególny rodzaj przebojowości, mianowicie – zapobiegliwość, nazywana dziś w żargonie coachingu asertywnością. I specyficzny typ „bojowości” – mianowicie: zapalczywość, bezgraniczne i bezwarunkowe przekonanie o własnej nieomylności i wyższości, zawziętość i mściwość wobec oponentów. Ten rodzaj „gniewności” jest spontaniczny tylko o tyle, że impulsem do furii jest fakt, że ZMIANA (równoznaczna z ustanowieniem NASZEGO PRYMATU) nie następuje za jednym zamachem, lecz wymaga czasu. W związku z tym jednak „młodzi gniewni” działają z premedytacją – bardzo metodycznie rozbudowując swoje sitwy, sieci koordynacji, kodyfikując nowe regulacje, które oczywiście dopracowują żmudnie „pod siebie”.

W świecie nauki, w szkolnictwie wyższym za sprawą ostatnich „deform” nauki i uniwersytetu ujawniły się wręcz tabuny „młodych” (przed pięćdziesiątką) wielbicieli i smakoszy regulaminów, formularzy zapowiedzi i sprawozdawczości, tabel obliczeniowych, punktowych algorytmów, wskaźników cytowalności. Ludzie ci wyżywają się – ale nie w naukowych pasjach, poszukiwaniach, odkryciach, lecz w radosnej biurokratycznej twórczości, w uniformizacji badań i publikacji, w krępowaniu indywidualności i wolności badań najbardziej drobiazgowymi wzorcami, wytycznymi, które z kolei wymagają ciągłego szkolenia, wdrażania, prowadzenia wszystkich – od doktoranta po profesora tytularnego – za rączkę, jak w przedszkolu.

„Młodzieńczość” takich „młodych budowniczych” ma więc charakter, hm, schizofreniczny. Ale jest w niej coś z adekwatnie rozumianej młodzieńczości – to bardzo przedwczesne przekonanie, że już nie mogą czekać ani nie muszą się czegokolwiek uczyć od starszych, ale już dojrzeli, już zjedli wszystkie rozumy, nie wytrzymają dłużej. Są jak dziecko, które już teraz, natychmiast musi zrobić siusiu, bo i tak zbyt długo wstrzymywało.

„Młody gniewny” z korporacyjnym sznytem i temperamentem wmawia nawet sobie, że jest Wielkim Reformatorem, taranem SYSTEMOWEJ TRANSGRESJI. W rzeczywistości jednak jest tylko pedantycznym konserwatorem tworzonego przez siebie statycznego systemiku. Usiłuje on „zmienić świat” w swoim kręgu zawodowym w ciągu kilku miesięcy, góra – kilku lat; po czym to swoje dzieło wciskane w glebę twardym butem (gdyż czyni to z pozycji rządcy, władcy, a nie powstańca) upiększa, konserwuje, „doskonali” .

I wreszcie równie kluczowa cecha tych niby-młodych niby-gniewnych. Nie zawdzięczają swego zwycięskiego przewrotu (to tylko przewrót – jak w polityce pałacowy czy wojskowy, a nie żadna tam rewolucja) własnemu zrywowi pod prąd, pod wiatr, wbrew potęgom obcego im gnijącego świata. Wręcz przeciwnie – zawdzięczają to polityczno-administracyjnej protekcji, jednostkowej i grupowej. To konsumenci ułatwień, przywilejów, urzędowo zadekretowanych ścieżek przyśpieszenia, laureaci nagród za osiągnięcia zgodne z zamówieniem. Jeśli więc klasyczny – z tego ideału – młody gniewny jest zaprzeczeniem pupila, beniaminka, faworyta, wzorowego ucznia, przodownika pracy wykreowanego przez szefa, to ten „gniewosz” jest właśnie takim protegowanym, dobrze ustawionym w układzie i nastawionym na to, aby z kolei na swoim odcinku wymoszczonym przez patronów, protektorów politycznych i administracyjnych zbudować własny układ.

Parafrazując popularny fragment wiersza „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” można stwierdzić, że ci dzisiejsi niby-młodzi niby-gniewni śpieszą się ze swoją inwazją i całkowitym obsadzeniem swojej sfery, bo muszą zdążyć, zanim jeszcze młodsi ich uprzedzą albo wygryzą. Ale i tak ich wygryzą; bo w tym wzorcu kulturowym sztafeta pokoleń polega na tym, że młodsi zjadają starszych, nawet tylko nieco starszych. Smacznego!

PROF. ZW. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT
Uniwersytet Warszawski

W wydaniu nr 245, kwiecień 2022, ISSN 2300-6692 również

  1. METEO DECYDENTA

    Czytanie chmur
  2. CZYTADŁO DECYDENTA

    Okropna rodzinka
  3. CHIŃCZYCY NA SYBERII

    Nowe wyzwania, stare konflikty
  4. RELIGIA DECYDENTA

    "Zapomniany" polski święty
  5. HISTORIA DECYDENTA

    Rzeczy powszechnie nas otaczające
  6. DECYDENT GLOBTROTER

    Mały, atrakcyjny kraj
  7. DALEKI WSCHÓD

    Poznać i zrozumieć
  8. EDUKACJA DECYDENTA

    W małym miasteczku
  9. ŁAD ŚWIATOWY

    Chińska wizja
  10. HISTORIA DECYDENTA

    Nowoczesne Państwo Środka
  11. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Marzenia pasterza Santiago
  12. WIATR OD MORZA

    Pokłosia
  13. LATAĆ NAD KURYLAMI

    Czy te loty mają związek z Ukrainą?
  14. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    "Młodzi gniewni"... karierowicze
  15. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Wojenne groźby Rosji