Established 1999

CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

2 listopad 2021

Psychologia kreatury

Kreatura to osobnik wykreowany na osobistość, prominenta, dygnitarza, ważniaka przez takich czy innych promotorów kariery, protektorów, patronów. Nierzadko krótkowzrocznych – pisze prof. zw. dr hab. Mirosław Karwat.

Prof. zw. dr hab. Mirosław Karwat

Tacy myślą sobie – gdy podciągają go za uszy na poziom powyżej jego możliwości, wyściełają mu bruk miękkim chodnikiem, obdarzają przywilejami i splendorami na wyrost (nie ten format kapelusza do takiej głowy) – że to jakaś poczciwina, sympatyczny i dobrze zapowiadający się debiutant, któremu trzeba pomóc, bo sam nie przebije się w tych chorych układach. Często sądzą, że swoimi rekomendacjami albo ułatwieniami wspomagają człeka, który jest równie niedoceniony, nawet pokrzywdzony, jak ambitny. Albo też spodziewają się, że w osobie swego protegowanego, pupila, beniaminka zyskają poręczne narzędzie realizacji własnych celów, a z powodu naturalnej jakoby wdzięczności za „wylansowanie” znajdą w nim wykonawcę dyspozycyjnego i niezawodnego swoich planów. Zwykle nie rozumieją aż do końca, a co najmniej do chwili, gdy już jest za późno, aby unieważnić tę swoją protekcję, że hodują własnego pasożyta, nierzadko „żmiję na własnej piersi”.

Kreatury hodują jednak i sprawni makiaweliści potrzebujący i kontrolujący figurantów, nawet takich, którzy od swej protegowanej kariery doznają zawrotu głowy.

Taki jest obiektywny status kreatury – jako osobiście (a niefortunnie dla dobroczyńcy) protegowanego. Ot, taki rodzaj personalnej inwestycji, która się nie zwraca, a czasem pogrąża inwestora.

Kreaturą może być jednak i ktoś, kto „załapał się” na protekcję hurtową. Tak bywa w sterowanych przyśpieszeniach pokoleniowej zmiany warty, w politycznie i ideologicznie zaprogramowanych czystkach i planach zbudowania sobie armii (kadry) formalnie państwowej czy partyjnej, ale w praktyce służącej wodzowi, chlebodawcy na wyłączność – i to przeciw rywalom w rządach, współzałożycielom i współprzywódcom partii.

Tu kłania się genialnie makiaweliczny wynalazek Józefa Stalina – tak zwany Zaciąg Leninowski. Pod pretekstem uczczenia pamięci zmarłego Włodzimierza Iljicza i podjęcia jego dzieła, zwielokrotnienia jego dokonań przez masowy napływ ideowych spadkobierców została wprowadzona do kręgów władzy i pomogła z nich wyprzeć luminarzy – rywali i przeciwników Stalina w rozgrywce o władzę pełną i wyłączną – rzesza nowicjuszy zaczynających od zera, a w związku z tym gotowych do tego, by „wyzerować” doświadczonych i zasłużonych poprzedników. Niezawodnie obsługując monstrualny aparat narastającej dyktatury ludzie ci na swoim odcinku kopiowali i małpowali ten styl kierowania w roli dyktatorów swojego szczebla i sektora. A o status taki walczyli nie tylko ze Starymi, ale i pomiędzy sobą – narzędziami tak smakowitymi jak szpiegowanie, zbieranie haków, donosicielstwo, koniunkturalne „demaskatorstwo”, śmiercionośne oskarżenia użyteczne w takiej czy innej kampanii.

W błędzie byłby jednak ten, kto w tej epidemii karierowiczostwa przypisywałby takim faworytom władców zwyczajny cynizm aż do granic świadomej i sadystycznej nikczemności, małostkowości.

Kreatura jest karierowiczem, ale szczególnym, gdyż wolnym od kłopotliwej samoświadomości, która groziłaby refleksją moralną, skrupułami w bezwzględnym działaniu, wyrzutami sumienia. Kreatura to MENDA NAWIEDZONA, czyli ktoś, kto w roli pasożyta, ale przy tym drapieżnika, rwacza, kreta ryjącego pod innymi, prowokatora i opluwacza zaspokajającego wyłącznie własną potrzebę bycia kimś ważnym kosztem cudzego upokorzenia i upodlenia… przypisuje sobie jednak MISJĘ. Misję dziejową (szermierz i chorąży postępu, wyzwoliciel, zbawca) albo religijną (wtedy zgrywa fanatyka, fundamentalistę, samozwańczego inkwizytora), a przynajmniej na skalę swojego miejsca w jakiejś mikrostrukturze. Ja tu (w gminnej spółdzielni, w oddziale banku, szpitala, w tym przegniłym teatrze) wprowadzę/przywrócę porządek, pogonię maruderów i nieudaczników, zniszczę sabotażystów. A przy okazji pomszczę swoje krzywdy, np. oblane wcześniej egzaminy, poślednie miejsce w hierarchii czy w rankingach osiągnięć, odmowę awansu. Motywacja jest całkowicie egocentryczna, lecz kreatura bardzo chce wierzyć w to, że jej  wściekłość i zawziętość jest uosobieniem gniewu ludu, krzywdy proletariatu,  zbrodni gerontokracji, skutków zdrady narodowej.

Tu ujawnia się istotna osobliwość w emocjach i mentalności kreatury, która jakoby doznała ideowego objawienia i olśnienia. Za ideowość chce ona uznawać zawziętość, mściwość i perwersyjne „samonakręcanie” w zwalczaniu ludzi mianowanych wrogami, szkodnikami, przeżytkami. Wycinanie w pień wszystkich drzew wokół mnie, abym na tej pustyni wyrastał i uchodził za baobab lub dorodną sekwoję to dla niego – szczerze chce w to wierzyć – „budowanie lepszej przyszłości”, droga do odrodzenia prawdziwych wartości i postępu w danej dziedzinie.

Faktyczny egoizm i egocentryzm przyprawiony megalomanią (aż do manii wielkości) przyobleczony zostaje w kostium służebności, ba, bezinteresownej pryncypialności w torowaniu właściwej drogi. W ramach takiego nawiedzenia kreatura szczyci się swoją ofiarnością nie tylko w zwalczaniu (aż do kości) tego, co będąc dla niego przeszkodą ma uchodzić za społeczne zwyrodnienie, ale i w obdarowaniu wspólnoty SAMYM SOBĄ, jako wzorcem, ucieleśnieniem doskonałości. Pouczająca jest pod tym względem osobowość Conducatora Ceauşescu.

Osobnik wykreowany przez patronów (krótkowzrocznych lub przenikliwych i zachowujących nad nim władztwo) uważa siebie za self-made mana. „Wszystko zawdzięczam wyłącznie sobie, swoim przymiotom, wytrwałości i niezłomności w walce o to, by zostać tym najlepszym i jedynym wartościowym w danej sferze”.

Mniemanie – wysokie – o własnych przewagach (nierzadko współmierne do podświadomie odczuwanego i tłumionego, zagłuszanego kompleksu własnej mizerii, mierności) splata się tu nie tylko z ambicją chorobliwie wygórowaną, ale i z niecierpliwością, narastającym poczuciem krzywdzącego opóźnienia. Opóźnienia spowodowanego – rzecz jasna – nie własnym nienadążaniem czy wcześniejszą niedojrzałością do wymarzonej pozycji przodownika, mistrza, sędziego, ale wyłącznie blokowaniem przez tych, którzy do tej pory zajmowali stanowisko przeznaczone dla mnie.

W skrzywionym technokratycznymi „deformami” środowisku naukowym (w szczególności w masowym wyścigu i pościgu za punktami, z pośpiechem podobnym jak w łapaniu pcheł) objawia się to w powtarzalnej frustracji kolejnych osób świeżo wypromowanych i awansowanych. Przedwczoraj zrobiłem habilitację – jak to więc możliwe, cóż to za skandal, że jeszcze nie jestem ministrem albo przynajmniej prezesem Akademii? Podobni „wątrobiarze” zaludniają przestrzenie wielkich korporacji, ale i malutkich firm, np. rodzinnych. Tu po roku terminowania krewniak zatrudniony po znajomości i wynagradzany powyżej swych kwalifikacji już MUSI zastąpić (a w tym celu wygryźć) swego stryja, nie gardząc donosem do izby skarbowej albo namówieniem go na trefny interes z kompromitującą stratą, o co teraz go oskarża.

Dość trafne jest uogólnienie, że należy odróżniać ludzi zdolnych (do wykonywania zadań, rozwiązywania problemów społecznych, tworzenia dzieł wartościowych i oryginalnych) od ludzi zdolnych do wszystkiego. Do wszystkiego, co pozwoli innych wyeliminować, zniszczyć, „spuścić”, nie do tego jednak, co służy społeczeństwu, gospodarce, sztuce czy nauce.

PROF. ZW. DR HAB. MIROSŁAW KARWAT
Uniwersytet Warszawski

W wydaniu nr 240, listopad 2021, ISSN 2300-6692 również

  1. GÓRY DECYDENTA

    Trudny szczyt
  2. KULTURA DECYDENTA

    Rosyjsko-ukraińska wizja "Rewizora"
  3. DLA WYCZYTYWACZY

    Bestsellery na prezenty
  4. HISTORIA DECYDENTA

    Polskie królowe
  5. FILOZOFIA I DYPLOMACJA

    Słabo to wygląda
  6. NADPŁYWAJĄ ŚWIĘTA

    Karp zdrowy z natury
  7. LEKTURY DECYDENTA

    Ciągoty Filipa
  8. LEKTURY DECYDENTA

    Chmurna młodość
  9. HISTORIA DECYDENTA

    Planowana wyprawa Polski z Hitlerem przeciw ZSRR
  10. HISTORIA DECYDENTA

    Prawdziwa Francja
  11. KOBIETY DECYDENTA

    Świat zaginiony
  12. WIERSZOWNIA DECYDENTA

    Nowa Falanga
  13. GÓRY DECYDENTA

    Wspinaczka
  14. WIATR OD MORZA

    Szli na Zachód osadnicy, szlakiem Wielkiej Niedźwiedzicy
  15. BIBLIOTEKA DECYDENTA

    Zrozumieć Chiny
  16. HISTORIA DECYDENTA

    Robotnicza Łódź w latach przełomu
  17. CO SIĘ W GŁOWIE MIEŚCI

    Psychologia kreatury
  18. WIATR OD MORZA

    Braunaur Strasse
  19. LEKTURY DECYDENTA

    Argentyńska kultura