KOBIETY DECYDENTA
Rosyjska arystokratka
Jest to książka poświęcona rosyjskiej księżniczce, Sophy Dołgorukiej. W dużej mierze opierają się te wspomnienia na pamiętniku babki autorki, która również nosiła to samo imię. więcej...
Pisząc o polsko-szkockich relacjach z osobistej perspektywy nie mogę nie napisać o tych wszystkich osobach, które poznałem i z którymi zaprzyjaźniłem się podczas pobytu w Szkocji. Zacząć muszę od Iana Forsyth’a – jednego z wyzwolicieli obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen – pisze Leszek Wieciech.
Spotkaliśmy się wkrótce po moim przybyciu do Szkocji. Ian od lat kierował oddziałem British Legion (organizacji, skupiających byłych wojskowych) w South Lanarkshire. Zawsze pamiętał o polsko-brytyjskim braterstwie broni podczas drugiej wojny światowej, darzył olbrzymim szacunkiem polskich żołnierzy, którzy po wojnie osiedlili się w Szkocji. Uczestniczył prawie we wszystkich kombatanckich uroczystościach, czy to w Glasgowie, czy Prestwick lub Clydebank.
Organizując obchody Remembrance Day (Dnia Pamięci o Weteranach) w Hamilton w 1996 roku zaprosił mnie do wygłoszenia wykładu na temat Polski, jej tradycji wojskowych oraz planów przystąpienia do NATO. Gościem honorowym był George Robertson, ówczesny członek Izby Gmin z Hamilton, a w latach późniejszych minister obrony w rządzie Tony’ego Blaira, a następnie sekretarz generalny NATO. W swoim wystąpieniu obszernie omówiłem wspólną walkę polskich i brytyjskich żołnierzy, a także historię polsko-szkockich kontaktów.
Przez lata mego pobytu w Szkocji spotykałem Iana wiele razy, wypiliśmy sporo whisky, rozmawialiśmy o wielu sprawach – ale nigdy o wojennych doświadczeniach Iana. Aż do niezapomnianej rozmowy, która odbyła się w ratuszu w Clydebank, gdzie w marcu 1999 roku odbywały się uroczystości poświęcone kolejnej rocznicy masowych bombardowań miasta w 1941 roku.
W dniach 13-15 marca 1941 roku Luftwaffe dokonało niszczących bombardowań tego wielkiego centrum przemysłowego. Do zmniejszenia strat walnie przyczynili się marynarze z ORP Piorun, który akurat wtedy przechodził remont w miejscowej stoczni. Otworzyli ogień z działek przeciwlotniczych odpędzając przynajmniej część wrogich samolotów. Mieszkańcy miasta swą wdzięczność wyrazili nazywając centralny plac Solidarity Plaza, a także umieszczając tablice pamiątkowe właśnie na Solidarity Plaza oraz na nabrzeżu rzeki Clyde.
Staliśmy z Ianem z lampką wina w dłoniach, kiedy podszedł do nas jeden z polskich kombatantów z Glasgowa. Po chwili zauważył na marynarce Iana, wśród wielu medali odznaczeń – w tym Krzyża Zasługi RP – małą, niebieską niezapominajkę. Zapytał Iana, co to jest. Ian odpowiedział, że jest to znaczek Żydowskiej Organizacji Bojowej w Bergen-Belsen, a on sam otrzymał ten znaczek jako jeden z wyzwolicieli. Okazało się, że był radiooperatorem czołgu Comet z brytyjskiej 11. Dywizji Pancernej, która 15 kwietnia 1945 roku wkroczyła do obozu Bergen-Belsen.
Usłyszawszy te słowa zamarłem z wrażenia. 44 lata wcześniej mój ojciec leżał bez przytomności za kolczastymi drutami tego obozu, czekając na śmierć. Został aresztowany w październiku 1944 roku razem z innymi partyzantami z Lipnicy w powiecie bocheńskim. Hitlerowcy dokonali pacyfikacji Lipnicy w odwecie za odbicie 26 lipca 1944 roku 128 więźniów politycznych z ciężkiego więzienia w Nowym Wiśniczu przez oddział AK, dowodzony przez brata mego ojca – por. Józefa Wieciecha, ps. „Tamarow”.
Julian Wieciech i Ian Forsyth przed pomnikiem ku pamięci polskich żołnierzy, którzy w 1940 r. kwaterowali w Douglas
Po doświadczeniach przesłuchań na gestapo w Bochni i Krakowie, pobycie w Gross-Rosen, Nordhausen i Harzungen, w początku kwietnia 1945 roku ojciec jednym z transportów śmierci trafił do Bergen-Belsen. I dzień po swoich 18 urodzinach leżał w agonii pod palącym słońcem, na zapylonym obozowym placu, tracąc co chwila świadomość, niezdolny do ruchu.
Kilka godzin po wkroczeniu wojsk brytyjskich byli więźniowie otrzymali wodę, jedzenie i pomoc medyczną. Mój ojciec stracił przytomność na dłuższy czas – ważył 36 kilogramów i lekarze, którzy go badali, orzekli, że nie ma szans na przeżycie. Ale ojciec miał zbyt dużą wolę życia, by umrzeć kilka godzin po wyzwoleniu. Pod opieką brytyjskich lekarzy wyzdrowiał i ostatecznie w 1946 roku wrócił do Polski. A przecież gdyby wyzwolenie miało miejsce kilka godzin później, to zapewne by nie przeżył, nie byłoby też mnie…
I oto teraz stal obok mnie człowiek, którego – jak mi się wydawało – znałem bardzo dobrze, ale o którym nie wiedziałem najważniejszego. Tego, że zawdzięczałem mu życie – życie mego ojca, moje życie. Ian – słysząc ode mnie historię mego ojca – był równie podekscytowany, jak ja. Okazało się, że kilka dni później jego czołg został trafiony i część załogi zginęła. Na szczęście Ian ocalał.
Kilka miesięcy później mój ojciec przyjechał do Szkocji i spotkał się z Ianem. Uściskom i łzom nie było końca… I nie było to ostatnie spotkanie dwóch nowych przyjaciół. W 2005 roku Ian był organizatorem szkockich obchodów pamięci o Holocauście (Scottish Holocaust Memorial Day) i zaprosił trzech byłych więźniów Bergen-Belsen, z którymi miał kontakt. Najważniejszym rezultatem naszego udziału w uroczystościach było to, że szkocka młodzież dowiedziała się, że Polacy również byli ofiarami terroru hitlerowskiego podczas II wojny światowej – o czym zdecydowana większość z nich nie miała zielonego pojęcia. Dowiedzieli się o działalności Armii Krajowej, o Polakach wywiezionych do hitlerowskich obozów koncentracyjnych i sowieckich łagrów. Na wystawie poświęconej ofiarom obozów koncentracyjnych napis głosił: „By się tutaj znaleźć, wystarczyło być Żydem… Albo polskim patriotą…” („All you had to do to be here was be Jewish… Or a Polish Patriot…”).
Dziękując memu ojcu za udział w obchodach Scottish Holocaust Memorial Day premier Szkocji Jack McConnell napisał:
„Osobiste spotkanie z ocalałym więźniem, wyzwolonym z obozu przez oddziały brytyjskie, było niepowtarzalnym przeżyciem dla młodzieży. Pozwoliło jej poznać horrory tamtych straszliwych czasów, ale też pokazać, jak można żyć mimo wszystko. Nie można przecenić znaczenia działań na rzecz pamiętania przez młodzież tego, co się wydarzyło w przeszłości po to, by nie dopuściła ona do tego w przyszłości. Zdaję sobie sprawę z tego, że było to trudne i bardzo emocjonalne przeżycie, tym bardziej pragnę Panu i Pana synowi Leszkowi serdecznie podziękować za przyjazd do Szkocji”.
W 2010 roku Ian i mój ojciec spotkali się jeszcze raz twarzą w twarz. Miało to miejsce w Bergen-Belsen, podczas obchodów 65 rocznicy wyzwolenia obozu.
A ja… zawsze podczas wizyty w Szkocji staram się odwiedzić Iana – mego przyjaciela, którego żartobliwie nazywam moim ojcem chrzestnym. W 2012 roku poznały go moje dzieci.
W listopadzie 2018 roku (wpadłem do Szkocji na odsłonięcie pomnika gen. Stanisława Maczka w Edynburgu) również spotkałem się z Ianem. Dołączyłem do niego na ulicach Hamilton, gdzie prowadził tradycyjną kwestę na rzecz weteranów w ramach Scottish Poppy Appeal z okazji Remembrance Day. Wpiął sobie do beretu otrzymaną ode mnie przypinkę – polską flagę. Trudno o bardziej wymowny symbol.
A kilka tygodni temu skontaktowała się ze mną kancelaria premiera Wielkiej Brytanii, Borisa Johnsona. Okazało się, że Ian otrzymał zaszczytny tytuł The Point of Light, realizowany pod patronatem Downing Street 10, upamiętniający osoby, które przyczyniły się do ratowania Żydów podczas II wojny światowej. Elementem programu jest nagranie audycji telewizyjnej, która następnie zostanie zarchiwizowana i przekazana do tworzonego Muzeum Holocaustu w Londynie.
I oto Ian zażyczył sobie, by w programie – realizowanym przez czołową brytyjską dziennikarkę Natashę Kaplinsky – wziął udział mój Tata. Oczywiście, ze względu na stan zdrowia i pandemię niemożliwy był wyjazd do Londynu. Pojechałem więc do Krakowa, a pani Kaplinsky przez ZOOM połączyła się z nami, dzięki czemu możliwa była krótka rozmowa między Ianem i moim Tatą. Przy okazji dodaliśmy kilka słów o AK i okupacji hitlerowskiej w Polsce. Obaj panowie byli niezmiernie wzruszeni, prawie tak, jak ponad 20 lat temu, kiedy po raz pierwszy spotkali się w Szkocji.
A kilkanaście dni później otrzymałem miły list od premiera Borisa Johnsona…
LESZEK WIECIECH
Konsul Generalny RP w Edynburgu
w latach 1995-1999
Wieciech-portal@wp.pl
SMAKI DECYDENTA
Góralki Oryginał Hot Chocolate
Góralki są niesamowite! Wciąż zaskakują! I smakiem, i wyglądem. więcej...